Data: 2004-07-18 22:19:41
Temat: Re: gips zywiczny
Od: "M." <m...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> BTW - czy kiedy mieliscie polamane czy inaczej uszkodzone konczyny -
> sami zalatwialiscie sobie gips zywiczny czy Wam w szpitalu sugerowali
> cos takiego? Za doplata?
W szpitalu generalnie to wszytskich g**** obchodzi, że się człowiek po
założeniu gipsu potem musi z tym ustrojstwem męczyć. Pakują w to co mają pod
ręką (czyt. w gips 'zwyczajny').
Za pierwszym razem zagipsowali mnie w normalny gips.
Za drugim razem, trafiłam w szpitalu na "mojego" doktorka, z tórym przez 1,5
roku uprawiałam prywatę, więc rzekł do mnie, żebym nie była głupia i
zainwestowała w tzw. Scotchasta. I tak też uczyniłam. Naturalnie w szpitalu
nie ma takich bajerów, nawet, żeby je można było kupić. Ale ku chwałe
ojczyzny są w sklepie na przeciwko szpitala. Myk, myk i miałam piękny,
lekki, "nie swędzący" gipsik.
Za trzecim razem byłam już wyedukowana w temacie pt. gips i wyraziłam swoje
zdanie, iż chciałabym, skoro już muszą mnie znowu zapakować w gips, żeby to
był ten żywiczny. I co? ABSOLUTNIE NIE. Pan doktor nie ma czasu na takie
fanaberie. "Poproszono" mnie, żeby nie zdziwiać itd. No i wylądowałam po raz
kolejny w zwykłym gipsie. I szlag mnie potem trafiał. Niestety, jak człowiek
jest w traumie i go boli nie zawsze myśli trzeźwo i jest w stanie obstawać
przy swoim.
Jaki z tego wniosek? Teraz wszędzie ze sobą nosze syntetyczny gips. To tak w
razie czego... i odpukać, służy mi za talizman ;)
Pozdrawiam,
M. - ze stosunkowo duzym powinowactwem do gipsu ;)
|