Data: 2004-04-04 19:57:33
Temat: Re: haker informacja zdradzona kobieta czyli problem..
Od: "tycztom" <t...@i...pw.edu.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
->J.E. Pyzol<- c4ph6m$2jaa74$...@I...news.uni-berlin.de
naszkrobal/a:
> Ja w tym poscie widze podpuche. Zaden prawdziwy hacker nie przyzna sie
> publicznie do hackerstwa, bo jest ono przestepstwem. Na kazdego
> hackera znajdzie sie hacker inny. Kazdy hacker tez, zna wlasne
> ograniczenia i nie przebiera za panaboga (chyba ze ma ku temu jakies
> patologiczne, zupelnie pozawirtualne, sklonnosci - atych wlasnie nie
> uwazam za wskazane podkarmiac).
Pyzol. Która u Ciebie? Wyspałaś się?
A kto tu mówi o hakerstwie i generalnie o wartościach branżowych
/jakiejkolwiek/?
Wstępując tutaj, PRZEDE WSZYSTKIM, nasz 'haker' nadziewa się
na mózgi psychologiczne /a przynajmniej tak to sobie wyobrażam ;)/.
No i? Czy nie widzisz tutaj faceta TAK NAPRAWDĘ potrzebującego
pomocy?
> Spusc wode i nie podniecaj sie, bo nie ma czym.
Co Ty pitolisz Pitozolku?
Uważasz, że człowiek sam w sobie nie jest obiektem
_wskazanej_ podniety. Coś Ty robiła przez te wszystkie dni /lata?/ na
PSP?
Ależ jest dokładnie odwrotnie. Trzeba się podniecać, trzeba się
obserwować,
poznawać. Przeco FACET tu zastukał.
Oczywiście można swoją uwagę skierować w inną stronę, ale
to nie jest jednoznaczne ze 'spuszczeniem wody' tylko z
ograniczonością czasu /przeczytaj jeszcze raz Gasseta - a dokładnie
cytat, w którym gada, że Bóg nie musi się nigdzie spieszyć ;)/.
Piszę tak dlatego, bo odnoszę wrażenie, że człek rozumny - gdyby
dać mu nieskończoność - W KOŃCU dotarłby do /przynajmniej/ zajawki
każdej dziedziny nauki.
> Kaska
tomek
|