Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!warszawa.rmf.pl!rzeszow.rmf.pl!orion
.cst.tpsa.pl!news.tpnet.pl!not-for-mail
From: "Ewa" <n...@p...onet.pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
References: <9lFf5.49786$pD2.1074617@news.tpnet.pl>
Subject: Re: historia jakich wiele
Lines: 83
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 4.72.3110.5
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V4.72.3110.3
Message-ID: <Bw_f5.54995$pD2.1175958@news.tpnet.pl>
Date: Thu, 27 Jul 2000 17:42:57 GMT
NNTP-Posting-Host: 212.160.29.96
X-Complaints-To: a...@t...pl
X-Trace: news.tpnet.pl 964719777 212.160.29.96 (Thu, 27 Jul 2000 19:42:57 MET DST)
NNTP-Posting-Date: Thu, 27 Jul 2000 19:42:57 MET DST
Organization: TPNET - http://www.tpnet.pl
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:53748
Ukryj nagłówki
stranger napisał(a) w wiadomości: <9lFf5.49786$pD2.1074617@news.tpnet.pl>...
pewnie to co tu npiszę, już wiele razy było, jest i będzie poruszane. dziś
jednak nie mogę siedzieć cicho więc piszę.
moje życie od pewnego czasu zrobiło się szare, puste, niewystarczające.
przede wszystkim dlatego, że odeszła. pokazała jaka jest cudowna, jak z nią
cudownie być może i odeszła. i mimo, że czas jakiś minął, to wszystkie
miejsca gdzie razem choć na chwilę, wspólne ścieżki, nawet krzesło na
którym siedziała - wszystko krzyczy i spokój odbiera.
i właśnie teraz kończę studia, więc wszyscy którzy byli miłą stroną każdego
dnia, wyjeżdźają, zakładają rodziny, opuszczają koleżeńskie życie. i tu obok
ogromnego bólu, który trwa i nie słabnie budzi się strach. strach, że moje
życie już zawsze takie będzie. samotne. codzienność - praca, wieczór w domu
i znowu praca. że już nawet nie będzie okazji poznać kogoś, kto stałby się
sensem życia. a ja kogoś takiego bardzo potrzebuję. bez tej osoby wszystko
jest nieistotne. mam wiele zajęć poza pracą - jakieś tam treningi, itd. ale
to wszystko nie cieszy, nie potrafię żyć sam dla siebie. znajomych też
powoli unikam - bo tu każdy już ma ułożone życie. a ja już nie mam siły,
żeby na kolejne spotkanie przychodzić jako nieparzysty. wtedy coągle myślę
jakie beznadziejne to życie moje i strasznie się dołuję. z drugiej strony
bardzo boję się, że kiedyś będę tak zwanym łowcą - szukał kogoś na siłę. bez
miłości aby tylko nie być samemu. to najgorsza z marności.
czy ktoś z was ma jakieś podobne lęki przed przyszłością? a może ktoś z tego
wyszedł?
pozdrawiam
stranger
________________________
Wyszedł i ma je nadal. Jestem od Ciebie młodsza, ale to nie jest ważne, to
ogólny kłopot wielu ludzi. zawsze myślałam, że nie powinnam być sama, że
przecież jestem w porządku nie jestem brzydka, nudna, samolubna... dlaczego
nie ma nikogo u mojego boku.. przez pewien czas byłam w dołku, bo właśnie
samotnie na imprezy, czy gdzieś wyjechać, to tylko z [przyjaciółką, albo
paczką, ale nie z partnerem... no i w końcu nauczyłam się czerpać z tego
radość i wypady z moja przyjaciółką przerodziły się w ekstra zabawę i
szał... dołączać się zaczęli do nas faceci, zaczepiali mnie czy Ewke w
sklepie.. robiłyśmy ogniska, miałyśmy masę przyjaciół i nadal mamy.. jest
super.. nie ma presji, można się jej pozbyć skupiając uwagę nie na braku ale
na tym, co się ma, czy można dać komuś, kto ma ochotę cos z Tobą dzielić,
bądź jest w tej samej sytuacji... poza tym szzesliwi, uśmiechnięci
przyciagają innych.. wolisz rozmawiać z gburem, z osobą zakompleksioną czy
smutną, czy z radosną twarzą... nie wiem dlaczego uśmiech kojarzy sie zawsze
ze zdrowiem i pięknem... czyli jednynie jego brakuje by stać się atrakcyjnym
i samemu sobie sprawic przyjemnosć... stań w lustrze i zrób głupią minę.. i
zaśmiej sie szczerze.. rób głupie miny póki nie wywołasz smiechu... potem
poprawi Ci się humor i zapytaj się siebie, czego Ci brakuje, przeciez jestes
w tej chwili szcześliwy... male rzeczy rosną... dlatego należy je zbierać po
drodze i samemu starac sie je znajdywać, szukaj małych satysfakcji, ze
zrobionego śniadania, z poczucia lekkości i odpreżenie po wyjściu z wanny...
przyziemne przyjemnosci dają radosć.. i zapominają smutek... kiedys sobie
wymyśliłam,że jak sie uśmiecham, mam mniej pryszczy - i rzeczywiscie, gdzy
zaczełam sie uśmiechać, chłopcy w podstawówce, ci z moje klasy, co sie z
tego śmiali, przestali zwracać na nie uwagi (sami nie byli lepsi, każdego to
spotyka).. jesli uwierzysz, bedzie super, tylko uwierz, ze to doprowadzi Cie
w końcu do jakis zmian, nie od razu, ale po pewnym czasie... poedejmij
decyzje ze nie chcesz byc smutny, a potem przystąp do działania... bedziesz
sie czuł lepiej chocby dlatego,ze nie jestes bierny.. i nie unikaj imprez,
nawet jjesli idziesz sam... pomysl masz ten komfort, ze mozesz zatanczyc z
kazda dziewczyna, ze kazdego faceta wprowadzic mozesz w zazdrosc, chocby dla
poprawienia sobie humoru tak pomysl... z małej przekory... :)) i usmiechnij
sie do siebie...jak przestałam szukać, przestałam myśleć to się pojawił mój
prawdziwy mężczyzna... z którym łączy mnie coś wyjątkowego... widzisz.. po
prostu nie należy się rozglądać... tylko skupić na swoich sprawach...
czerpanie przyjemności, radości z życie takiego jakim jest niczym magnez
przyciąga jeszcze większe szczęście. Tylko trzeba uwierzyć. Zamknij drzwi,
nie wyczekuj... po prostu zajmij się sobą, w końcu czas przestanie być
nieznośny, a Ty poczujesz się lepiej. Mówię Ci, znajdź przyjemność w
codziennych zajęciach, w imprezach, bez zobowiązań. Chodzi o to, być nie
wpadł w częstą pułapkę osób oczekujących na kogoś, ze gdy już się spotka
jakąś osobę to upatruje się w niej szansę.. nie patrz tak na ludzi... po
prostu bądź przyjacielem... trzeba pozwolić na pewne rzeczy. Czas nie ma
znaczenia... bo niekoniecznie trzeba go odczuwać. To samo z dystansem...
"żadna rzecz w życiu nie ma jakiegokolwiek innego znaczenia poza tym, które
Ty jej nadajesz". Czujesz się samotny, ale czy dlatego,że nie masz nikogo,
czy dlatego,że kogoś powinieneś mieć. Może czujesz presję upływających lat,
środowiska, które się ustabilizowało...odstajesz od normy... nie prawda,
może unikasz w ten sposób błędu złego wyboru, to po prostu nie czas... jest
dobrze, jakby było źle to świat to i tak można to naprawić... nie ma
sytuacji bez wyjścia... tylko trzeba umieć go w sobie poszukać.
EWA
|