Data: 2003-05-28 12:17:59
Temat: Re: historii ciag dalszy ;-(
Od: "Anka P." <v...@a...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu, który zapamietamy na wieki 05/28/2003 11:21 AM, Grzegorz
Janoszka postanowił/a nas uraczyć niniejszym stwierdzeniem:
> Hehe, skąd wy jeszcze na to macie siły...
ja juz raczej nie mam ;-)
> Mogę tylko powiedzieć, co bym zrobił na tym miejscu. Pochodzę z rodziny,
> gdzie rodzeństwo ze sobą oraz dzieci z rodzicami żyją bardzo dobrze,
> absolutne zero problemów, istna sielanka, co ciekawe, niedawno się
> dowiedziałem, że to rzadkość w naszym pięknym kraju...
wiesz nie chcialabym gloryfikowac mojej rodziny, ale naprawde
zastanawiam sie skad to sie bierze
przyznam, ze moj ojciec ma trudny charakter, ja po nim tez
wczesniej zdarzalo nam sie czesto scierac (kiedy mieszkalam jeszcze z
rodzicami), ale od momentu kiedy sie wyprowadzila z domu ladnych pare
lat temu nawet nie mamy czasu na klotnie i chyba bardziej zalezy nam na
kontaktach ze soba niz konfliktach
ze strony mojej rodziny _nigdy_ nie uslyszalam zarzutu, ze nie
przyjezdzamy, ze jest jakie swieto badz czy rodzinne czy inne, a my ich
nie odwiedzamy
wiele razy moi rodzice powtarzaja nam, ze rozumieja, ze jestesmy osobna
rodzina, ze wolimy czasem byc razem sami w trojke niz z kims na kupe, ze
nie musimy przyjezdzac, ze jak bedziemy chcieli to drzwi dla nas sa
zawsze otwarte, nie ma ciaglego wypytywania kiedy? a dlaczego tak pozno?
a dlaczego nie wtedy?
nigdy nie uslyszalam od swoich, ze mam tak zrobic bo tak wypada czy inne
tego typu kwiatki
mimo, ze moi rodzice przepadaja za tesciami (przede wszystkim tesciem;-)
) i na odwrot, dobrze znaja charakter tesciowej, wiec nawet zdarzalo im
sie proponowac nam, zeby w jakies swieta nie odwiedzac ich (moich) a
pojechac specjalnie do tesciow, zebysmy nie mieli znowu problemow czy
suszenia glowy
przeciez to jest nienormalna sytuacja, zeby jedni rodzice wypychali nas
do drugich, mimo, ze jest "ich kolej na swieta" (staramy sie byc
sprawiedliwi), bo wiedza ze potem moze byc nieciekawie
ja sama jestem zaskoczona tym co sie dzieje
wydawalo mi sie, ze skoro tesciowa ma syna tak rzadko to bedzie to
bardziej doceniac, a nie wypominac nam wszystko na kazdym kroku i wrecz
rozliczac z czasu
poza tym ona ma rodzine, ma meza, matke, drugiego syna, nie jest osoba
samotna, a zachowuje sie tak jakby byla i wymagala naszej nieustannej
obecnosci, a my jestemy osobna rodzina, mamy swoje zycie, swoje plany..
to jakas paranoja
> Nie rozumiem, dlaczego wielu ludzi z jakiejś dziwnie pojmowanej moralności
> utrzymuje chore kontakty z rodziną, tylko po to, by nabierać tam stresów
> i frustracji, które rozładowywane są we własnym domu na TŻ i własnych
> dzieciach...
mam malego synka, a w tym konflikcie bierze udzial jego babcia, ktora go
kocha
nie chcialabym pozbawiac malego jej milosci, mimo, ze dziwnie sie objawia
dlatego wzbraniam sie przed calkowitym ucieciem kontaktow
> Tak, wiem, jestem egoistą, bo wychodzę z założenia, że jak ludzie nie
> potrafią się dogadać, to nie powinni się widywać. I nie zamierzam
> poświęcać swojego życia, żeby zaspokojać czyjeś chore ambicje.
warte zastanowienia ;-)
pozdrawiam
Anka
|