Strona główna Grupy pl.soc.rodzina iść czy nie iść (znowu ślub)

Grupy

Szukaj w grupach

 

iść czy nie iść (znowu ślub)

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 269


« poprzedni wątek następny wątek »

41. Data: 2002-03-25 09:07:24

Temat: Re: i?ć czy nie i?ć (znowu ?lub)
Od: Marzena Fenert <m...@f...net> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Mon, 25 Mar 2002 09:59:18 +0100, podpisując się jako "satia"
<s...@p...onet.pl>, napisałeś (aś) :


>że wtrace... wydaje mi sie, że zaproszenie dziecka jest jednoznaczne z
>przygotowaniem dla niego miejsca i jedzonka i miejsca w autobusie itp. To,
>czy ktos dzieckow ezmie, to inna rzecz. Ale skoro jest zaproszone, to trzeba
>dla niego przygotowac miejsce. Bo jak przyjdzie i sie okaze, ze dla 20
>dzieci nie ma miejsca, to IMO totalna siara.

Zaproszenia nalezy wreczyc wczesniej - ale to wszyscy wiemy i
wreczajac powiedziec ze zadzwonimy wtedy to a wtedy aby potwierdzic
ilosc osob na przyjeciu.
Bo nawet czasem i doroslemu moze dyzur albo cos wypasc.


Marzena

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


42. Data: 2002-03-25 09:12:48

Temat: Re: i?ć czy nie i?ć (znowu ?lub)
Od: "Hanka Skwarczyńska" <a...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Marzena Fenert" <m...@f...net> napisał w
wiadomości news:2kqq9ugksshacnrk2lia30u4v5v9ddtv30@4ax.com...
> [...]
> Nie poszłabym również na ślub i wesele na które byłabym
zaproszona bez
> dziecka - no ale ja mam takie a nie inne zasady.
> I nie chodzi o to ze bym tego dzieciaka ciagnela [...]
> Chodzi tylko o uszanowanie przez osobę która mnie zaprasza
tego że mam
> TŻ, że mam dziecko .....czyli o uszanowanie mnie i mojej
rodziny - bo
> częściowe zaproszenie ja osobiście odbieram jako brak
szacunku.

No to byśmy się nie dogadały :) Bo dla mnie zaproszenie
przyjaciół/współpracownika z żoną/kuzynki z mężem _bez_dzieci_
absolutnie nie byłoby próbą obrażenia zapraszanej osoby i
szczerze mówiąc nawet nie rozumiem, dlaczego miałoby być tak
potraktowane. Zgodzę się ewentualnie, że należałoby rozważyć
problem, zapraszając kogoś z rodziny, bo wtedy dziecko należy
też do rodziny _zapraszającego_, ale to chyba i tak zależy od
rodzinnych zwyczajów. Jednak w sytuacji, kiedy z rzeczonym
dzieckiem nie mam żadnych osobistych powiązań, nie rozumiem,
dlaczego miałabym je zapraszać.

Odwróćmy sytuację (wiem, że analogia jest trochę do kitu, bo w
drugą stronę nie ma stosunku opieki, ale jednak): czy
zapraszając na wesele nieletnią przyjaciółkę, mieszkającą z
rodzicami, mam brać pod uwagę również tychże rodziców? W końcu
to rodzina, nie?

> Uważam, że jeśli ktoś nie ma to tyle cywilnej odwagi by
wręczając
> zaproszenie prosto w oczy mi powiedzieć : "dzieci są
zaproszone do
> 21:00 a potem bawią się dorośli" czy coś w tym stylu to nie
zasługuje
> na to abym była na jego ślubie i weselu.

A jeżeli dorośli bawią się od samego początku bez dzieci? Jeśli
ktoś ma akurat taką wizję swojego przyjęcia? Czy przez takie
właśnie, a nie inne, wyobrażenie o własnym weselu popełnia taki
nietakt, że nie zasługuje na Twoją na nim obecność?

Problem "mówienia prosto w oczy" pominę, bo oczywistym wydaje mi
się, że zaproszenie dotyczy tych osób, do których jest
adresowane, i jeśli na kopercie nie ma imienia dziecka i nikt
prosto w oczy nie zaznaczył, że jest ono zaproszone, to nie jest
i ostentacyjne oświadczanie tego nie jest konieczne (o lekko
nieuprzejmej wymowie tegoż - "a nuż adresat nie zrozumiał,
trzeba mu przypomnieć" - nie wspominając).

> Pozatym jeśli to pan młody/panna młoda nie lubi mojego TŻ to
po co
> wogle mnie zaprasza?

Bo lubi Ciebie i zależy jej na Twojej obecności?

Czsami poczytuję sobie hamerykańskie forum okołoweselne i
stamtąd pamiętam sytuacje, kiedy np. przyszła panna młoda prosi
o radę, co zrobić, jeśli najlepsza przyjaciółka ma TŻ-ta -
alkoholika, zachowującego się skandalicznie w towarzystwie, albo
faceta, który ją bije, albo faceta, który kiedyś zwyzywał pannę
młodą od najgorszych. I co wtedy? Powiedzieć przyjaciółce, że ma
nie przychodzić na wesele, bo nie umie sobie wybrać faceta, czy
raczej zaprosić ją bez tego pana?

[Uwaga: osobie, która odpisze, że należy zadbać przed weselem,
żeby przyjaciółka wysłała tego pana na drzewo, wyjedzie ze
stacji dyskietek sztuczna szczęka mojego dziadka, która wypadła
mu kiedyś na lekcji w czasie strofowania uczniów, bezpowrotnie
rujnując jego autorytet, i dotkliwie uhamra w nadgarstek]

> [...]
> IMO lepiej wogle nie zapraszać niż wygłupiać się zapraszaniem
tylko
> jednej części związku - bo druga nam nie pasuje.

Albo nas nie stać na zaproszenie chwilowego "narzeczonego"
koleżanki. Albo nie wiemy o jego istnieniu :)

Żeby nie było, że się wymądrzam i teoretyzuję, byłam ostatnio w
sytuacji, kiedy mogłam się spodziewać pojedynczego zaproszenia
na wesele - wychodziła za mąż koleżanka z klasy, przebywająca na
stałe w USA, która przyjechała do Polski tylko i wyłącznie na
własny ślub; doprawdy przesadą byłoby domagać się, żeby
zapraszała (i płaciła za) facetów, których nigdy w życiu nie
widziała na oczy, i doskonale rozumiałabym to pojedyncze
zaproszenie. I liczę na to, że ona z kolei zrozumiałaby, że będę
na ślubie, posiedzę chwilę na weselu, ale nie będę samotnie
wygniatać stołka do białego rana.

> nie zapraszać wogóle albo jeśli bardzo zależy nam na obecności
tej
> osoby na własnym ślubie zaprosić wraz z TŻ i schować dąsy do
kieszonki[...]

Zasadniczo tak, bo gościa zaproszonego "w pojedynkę",
szczególnie na imprezę z tańcami, stawia się w nieco niewygodnej
sytuacji. Niemniej jednak istnieją sytuacje wyjątkowe. A
powyższe w żaden sposób nie przekłada się na dzieci albo
niedołężną babcię.

Pozdrawiam
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
a...@w...pl


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


43. Data: 2002-03-25 09:16:31

Temat: Re: i?ć czy nie i?ć (znowu ?lub)
Od: "Joanna Duszczyńska" <j...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "AnieszkaP" <g...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:a7monq$i58$1@news.tpi.pl...

> Ja prosiłam o potwierdzenie czy ktos przyjdzie w ten sposob wiesz ile
bedzie
> osob i ile musisz zapłacic. Tak sie przypatruje tej dyskusji i jestem
troche
> zdziwiona my za dzieci nie musielismy placic (do 10 roku zycia) a od
> 10-15lat 50%.

Serio prosiłaś o potwierdzenie? I co dostałaś? Nie było tak, że cześć osób
potwierdziła i nie przyszła, albo nie potwierdziła i przyszła? Przecież to
jest normalne nawet w biznesie... Szczególnie VIPy mają zwyczaj nie
potwierdzać... W przypadku wesele to jest to ta najbliższa rodzina...

> To tak jak z tymi nalepkami na drzwiach sklepow;
> > > zakaz wprowadzania psów a poniżej zakaz wjeżdzania z wózkiem.
> >
> > To zależy co to jest za sklep...
> > Sklep to jest biznes i sklep nie może sobie pozwolić przy obecnym
> > rozbestwieniu bachorów (nie obrażam tu dzieci) na ryzykowanie wydawania
> > pieniędzy na odszkodowanie, bo jakaś "matka" nie dopilnowała.
>
> Ha ha - no własnie biznes i powinien dbac przede wszystkim o klijenta.

Nie... Powinien dbać o dobrych klientów, bo 80 % zysku przynosi firmie 20 %
najlepszych klientów... Pozostali tylko generują koszta... Tych pozostałych
oddaje się konkurencji - wtedy szybko bankrutuje... Jeśli nie chcę klienta z
małymi dziećmi bo mi nie pasuje, to go zniechęcam do robienia u mnie
zakupów...
--
Joanna
http://jduszczynska.republika.pl


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


44. Data: 2002-03-25 09:18:49

Temat: Re: i?ć czy nie i?ć (znowu ?lub)
Od: "Joanna Duszczyńska" <j...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Nea" <n...@w...pl> napisał w wiadomości
news:a7lofa$ni3$1@news.tpi.pl...
> czy widzialas kiedys nalepke w
> sklepie "dzieciom wstep wzbroniony"?? wiec dziecko mozna sobie wziasc na
> rece i wejsc

Nie można w makro. i słusznie... i między innymi takie sklepy mam na myśli.
--
Joanna
http://jduszczynska.republika.pl


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


45. Data: 2002-03-25 09:18:50

Temat: Re: i?ć czy nie i?ć (znowu ?lub)
Od: "Ula Dynowska" <u...@a...net> szukaj wiadomości tego autora

> > > A moim zdaniem szacunek do kogoś i jego rodziny nie koniecznie musi
się
> > >objawiać wydaniem dodatkowych 250 zł. A wam o to chodzi by młodzi, czy
> też
> > >ich rodzina wydała jeszcze za dzieciaka...
> >
> > Widzę ze zacytowanie odpowiedniego fragmentu nie pomogło. W takim razie
> > zostawiam z tego fragmentu TYLKO to, co było istotne
> >
> > >bo na
> > > > >pewno bym go nie wzięła.
> > Widzisz teraz?
>
> że wtrace... wydaje mi sie, że zaproszenie dziecka jest jednoznaczne z
> przygotowaniem dla niego miejsca i jedzonka i miejsca w autobusie itp. To,
> czy ktos dzieckow ezmie, to inna rzecz. Ale skoro jest zaproszone, to
trzeba
> dla niego przygotowac miejsce. Bo jak przyjdzie i sie okaze, ze dla 20
> dzieci nie ma miejsca, to IMO totalna siara.
Ale po to się potwierdza zaproszenie i ostateczną ilość osób, żeby potem
takich kwiatków nie było. Zresztą jak ktoś juz napisał - nie wierzę, zeby za
małe dziecko, które przy sprzyjających okolicznościach zje porcję rosołku ,
może trochę drugiego dania, słodyczy i ewentualnie tortu, jeśli rodzice
pozwolą mu zostać do dwunastej, płaci się pełna, wysoką stawkę. Poza tym,
może to mało eleganckie podejście, ale np. my jednak przy wartości prezentu
braliśmy pod uwagę, w ile osób idziemy. Powiedzmy, ze jeśli wiem, że dla
dziecka jest przewidziana oddzielna, pełnowartościowa porcja, to biorę to
pod uwagę przy moim prezencie i mocno się zastanawiam, czy stać mnie na
wzięcie dziecka. Wszyscy patrzą na to od strony zapraszających, a moze sie
okazać, że dla zapraszanych to też nie tak pstryk i już - dziecko szybko
rośnie - może trzeba mu kupić odpowiednie ubranie, buty. Nas ostatni ślub w
rodzinie trochę zdołował finansowo, a i tak ja czułam się na nim średnio, bo
"przyoszczędziłam" i nie kupiłam nowych pantofli. Wszystkie panienki w
nowych szpileczkach, a ja na płaskim ;))

Pozdrawiam - Ula


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


46. Data: 2002-03-25 09:20:01

Temat: Re: i?ć czy nie i?ć (znowu ?lub)
Od: "Joanna Duszczyńska" <j...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Marzena Fenert" <m...@f...net> napisał w wiadomości
news:qsmt9uksrbddsqmg1fpuimbnmpjv0e4670@4ax.com...
> Dnia Sun, 24 Mar 2002 22:53:49 +0100, podpisując się jako "Lidka -
> Arfi" <l...@p...onet.pl>, napisałeś (aś) :
>
> >> To zależy co to jest za sklep...
> >> Sklep to jest biznes i sklep nie może sobie pozwolić przy obecnym
> >> rozbestwieniu bachorów (nie obrażam tu dzieci) na ryzykowanie wydawania
> >> pieniędzy na odszkodowanie, bo jakaś "matka" nie dopilnowała.
> >
> >
> > Obrażasz. Dużo widziałaś "rozbestwionych bachorów" w wieku "wózkowym"?
Bo
> >ja wyraźnie napisałam o zakazie wjazdu wózkami.
>
> ROTFL :)
> Lidka - teraz wyobraź sobie szalejące 4 miesiączne tornado w wózku
> które krzyczy, skacze, demoluje sklep, zrywa tupeciki nobliwym panom i
> zagląda w biust cherlawym sprzedawczyniom ;))))))))

Marzenko a teraz wyobraź sobie takie 3,5 roczne tornadko!
Jest skuteczne niebywale.
--
Joanna
http://jduszczynska.republika.pl


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


47. Data: 2002-03-25 09:24:03

Temat: Re: iść czy nie iść (znowu ślub)
Od: Katarzyna Dziurka <d...@u...edu.pl> szukaj wiadomości tego autora



kolorowa wrote:
>
> co bym zrobiła, gdybym została
> zaproszona (tylko ja) na ślub bez TZ, bo np. panna młoda lub pan młody lub
> oboje go nie lubią. Przyjąć takie zaproszenie? A może TZ powinien być jednak
> zaproszony?

Zaproszenie tylko Ciebie jest grubym nietaktem - dla Ciebie TZ jest
bliższy niż ktokolwiek inny, więc zapraszający albo akceptują was razem,
albo nie powinni zapraszać nikogo.
> A druga sytuacja: co zrobić jeśli jakąś osobę panna młoda bardzo lubi, a
> młody jej nie znosi? (lub na odwrót)
Musza wspólnie podjąc decyzję o jej zaproszeniu lub nie ze wszelkimi
tego konsekwencjami (ten nielubiący nie może tego okazywać). I wspólnie
podjąć decyzję o ewentualnych dalszych kontaktach z nią (np. tylko ona
będzie chodzić na ploty, ale już nie na oficjalne imprezy, bądź będą
chodzić oboje i on się będzie odpowiednio wtedy zachowywał - dla swojej
żony to będzie znosił).
Pozdrawiam
Katarzyna

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


48. Data: 2002-03-25 09:26:08

Temat: Re: i?ć czy nie i?ć (znowu ?lub)
Od: Marzena Fenert <m...@f...net> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Mon, 25 Mar 2002 10:12:48 +0100, podpisując się jako "Hanka
Skwarczyńska" <a...@w...pl>, napisałeś (aś) :


>No to byśmy się nie dogadały :)

Chyba nie :)

>Bo dla mnie zaproszenie
>przyjaciół/współpracownika z żoną/kuzynki z mężem _bez_dzieci_
>absolutnie nie byłoby próbą obrażenia zapraszanej osoby i
>szczerze mówiąc nawet nie rozumiem, dlaczego miałoby być tak
>potraktowane.

Ja chyba inaczej odrozniam ludzi - wspolpracownikow, znajomych daleka
kuzynke czyli 7 wode po kisielu nie zaprosilabym na wesele. Tylko na
ślub do kosciola czy tam urzedu.
A przyjaciel to dla mnie ktos kto jest dla mnie jak rodzina - wiec
zapraszam go i na slub i na wesele z dziecmi - bo to jego cala
rodzina.

>Zgodzę się ewentualnie, że należałoby rozważyć
>problem, zapraszając kogoś z rodziny, bo wtedy dziecko należy
>też do rodziny _zapraszającego_, ale to chyba i tak zależy od
>rodzinnych zwyczajów. Jednak w sytuacji, kiedy z rzeczonym
>dzieckiem nie mam żadnych osobistych powiązań, nie rozumiem,
>dlaczego miałabym je zapraszać.

tutaj za bardzo teoretyzujemy abym mogla sie wypowiedzieć.
Nie mam pojęcia o kim możesz mówić, że nic Cię nie łąćzy z jego
dzieckiem.

>Odwróćmy sytuację (wiem, że analogia jest trochę do kitu, bo w
>drugą stronę nie ma stosunku opieki, ale jednak): czy
>zapraszając na wesele nieletnią przyjaciółkę, mieszkającą z
>rodzicami, mam brać pod uwagę również tychże rodziców? W końcu
>to rodzina, nie?

Hm.........trochę faktycznie nie trafiony przykład.
Ja raczej zaprosiłabym tę przyjaciółkę wraz z jej chłopakiem czy tam
osobą towarzyszącą - tym samym podkreślając, ze uważam ją za dorosłą
osobę a nie sczyla potrzebującego opieki mamusi i tatusia.
Jesli zaś byłabym w równie przyjacielskich stosunkach z jej rodzicami
- to zaprosiłabym i ich.
Ale gdyby byli moimi Przyjaciólmi a nie tylko znajmymi - tu chyba
widzę różnicę w naszych poglądach.

>> Uważam, że jeśli ktoś nie ma to tyle cywilnej odwagi by
>wręczając
>> zaproszenie prosto w oczy mi powiedzieć : "dzieci są
>zaproszone do
>> 21:00 a potem bawią się dorośli" czy coś w tym stylu to nie
>zasługuje
>> na to abym była na jego ślubie i weselu.
>
>A jeżeli dorośli bawią się od samego początku bez dzieci? Jeśli
>ktoś ma akurat taką wizję swojego przyjęcia? Czy przez takie
>właśnie, a nie inne, wyobrażenie o własnym weselu popełnia taki
>nietakt, że nie zasługuje na Twoją na nim obecność?

Może mieć własną wizję a czy ja to neguję? - ale w takim razie skoro
mnie zna i zna moje zasady jakimi kieruję sięw życiu - odpuści sobie
zapraszanie mnie bez dziecka - wiedząc, ze nie popieram takich
częściowych zaproszeń.
Dla mnie to proste jak budowa cepa.

>> Pozatym jeśli to pan młody/panna młoda nie lubi mojego TŻ to
>po co
>> wogle mnie zaprasza?
>
>Bo lubi Ciebie i zależy jej na Twojej obecności?

Skoro nie akceptuje całego mojego życia w ktorym znaczaca role odgrywa
moj tż to po co mnie zaprasza - wybacz nie rozumiem.
A jak ja zaprosilam te osobe na moj slub to wtedy moj tz jej nie
przeszkadzal? Obluda.
Jak mozna tak zrobic - ty przyjdz ale meza masz do bani, taki jakis
byle jaki CI wyszedl wiec go nie bierz - paranoja dla mnie.

>Czsami poczytuję sobie hamerykańskie forum okołoweselne i

Ale tam rozpasanie jest, jedza te hamburgery i tyja ;))))))))))
Ja bym nie porownywala :))))))

>stamtąd pamiętam sytuacje, kiedy np. przyszła panna młoda prosi
>o radę, co zrobić, jeśli najlepsza przyjaciółka ma TŻ-ta -
>alkoholika, zachowującego się skandalicznie w towarzystwie, albo
>faceta, który ją bije, albo faceta, który kiedyś zwyzywał pannę
>młodą od najgorszych. I co wtedy? Powiedzieć przyjaciółce,

że jest głupia, ze sie nie szanuje - o jak mozna byc z kims kto CIe
bije i poniza?
I dac jej numer do niebieskiej linii.


>[Uwaga: osobie, która odpisze, że należy zadbać przed weselem,
>żeby przyjaciółka wysłała tego pana na drzewo, wyjedzie ze
>stacji dyskietek sztuczna szczęka mojego dziadka, która wypadła
>mu kiedyś na lekcji w czasie strofowania uczniów, bezpowrotnie
>rujnując jego autorytet, i dotkliwie uhamra w nadgarstek]

No to ja to juz napisalam nie czytajac tego powyzszego i co?
Dlaczego nie mozna tej kobiecie od razu widzac ze jest w chorym
zwiazku mowic i pomoc sie z niego uwolnic????
Dlaczego mamy przyklaskiwac i w ciszy przyzwalac na molestowanie - bo
niczym innym to nie jest.
Wypada sobie najpierw w oczy spojrzec i zapytac sie siebie - na ile ta
osoba jest dla nas przyjacielem i dlaczego u diaska jej nie pomagamy -
tylko patrzymy jak cierpi?

>> [...]
>> IMO lepiej wogle nie zapraszać niż wygłupiać się zapraszaniem
>tylko
>> jednej części związku - bo druga nam nie pasuje.
>
>Albo nas nie stać na zaproszenie chwilowego "narzeczonego"
>koleżanki. Albo nie wiemy o jego istnieniu :)

To na zaproszeniu pisze się "............ z osobą towarzyszącą"

>Żeby nie było, że się wymądrzam i teoretyzuję, byłam ostatnio w
>sytuacji, kiedy mogłam się spodziewać pojedynczego zaproszenia
>na wesele - wychodziła za mąż koleżanka z klasy, przebywająca na
>stałe w USA, która przyjechała do Polski tylko i wyłącznie na
>własny ślub; doprawdy przesadą byłoby domagać się, żeby
>zapraszała (i płaciła za) facetów, których nigdy w życiu nie
>widziała na oczy, i doskonale rozumiałabym to pojedyncze
>zaproszenie. I liczę na to, że ona z kolei zrozumiałaby, że będę
>na ślubie, posiedzę chwilę na weselu, ale nie będę samotnie
>wygniatać stołka do białego rana.

No włąsnie to była tylko kolezanka - i ja nawet nie liczylabym ze mnie
zaprosi (bo z jakiej paki - to TYLKO kolezank) jak rowniez nie
zaprosilabym jej.

>> nie zapraszać wogóle albo jeśli bardzo zależy nam na obecności
>tej
>> osoby na własnym ślubie zaprosić wraz z TŻ i schować dąsy do
>kieszonki[...]
>
>Zasadniczo tak, bo gościa zaproszonego "w pojedynkę",
>szczególnie na imprezę z tańcami, stawia się w nieco niewygodnej
>sytuacji. Niemniej jednak istnieją sytuacje wyjątkowe. A
>powyższe w żaden sposób nie przekłada się na dzieci albo
>niedołężną babcię.


Nie rozumiem :(

Marzena

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


49. Data: 2002-03-25 09:30:53

Temat: Re: i?ć czy nie i?ć (znowu ?lub)
Od: Marzena Fenert <m...@f...net> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Mon, 25 Mar 2002 10:20:01 +0100, podpisując się jako "Joanna
Duszczyńska" <j...@p...onet.pl>, napisałeś (aś) :


>Marzenko a teraz wyobraź sobie takie 3,5 roczne tornadko!
>Jest skuteczne niebywale.

3,5 roczny gówniarz to raczej nie jeździ w wozku (przynajmniej moj nie
bedzie bo nie zamierzam do bog wie kiedy bujac sie z tym niewygodnym,
nieporecznym wozkiem ktorego na dokldke trzeba pilnowac czy przed
sklepem nie zarabia), ale jesli juz - to skoro z latwoscia wylazi z
tego wozka to chyba matka dbajaca o bezpieczenstwo dzieciaka przypina
go szelkami zeby nie wylecial????
Uwierz mi - mozna tak przypiac dziecko ze nie da rady wstac w wozku i
sciagac lapami rzeczy z polek.
Mam praktyke :)

Marzena

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


50. Data: 2002-03-25 09:39:00

Temat: Re: i?ć czy nie i?ć (znowu ?lub)
Od: "satia" <s...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik Marzena Fenert <m...@f...net> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:0...@4...com..
.
, to IMO totalna siara.
>
> Zaproszenia nalezy wreczyc wczesniej - ale to wszyscy wiemy i
> wreczajac powiedziec ze zadzwonimy wtedy to a wtedy aby potwierdzic
> ilosc osob na przyjeciu.
> Bo nawet czasem i doroslemu moze dyzur albo cos wypasc.
>

jasne, zgadzam sie. Tyle ze wczesniej ktos pisal, ze zaprosic nalezy, ale
wziac nie trzeba. W domysle: jezst zaproszone - bo wypada, ale na pewno i
tak nie ptzyjdzie. Taka postawa mnie raczej zmusila do wizji braku miejsc
dla dzieci. A potwierdzanie czy uprzedzanie, kto przyjdzie, a kto nie - to
jak najbardziej zdrowe podejscie, zrozumiale i rozsadne.
Masz racje - zawsze cos komus moze wypasc i warto PRZEDE WSZYSTKIM
potwierdzic swoija obecnosc lub nie.
Ale zapraszanie dzieci i oczekiwanie, ze i tak pewnie ich nie bedzie.... no
nie....

pozdrawiam
satia

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 4 . [ 5 ] . 6 ... 20 ... 27


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

bezczlowieczenstwo
urlop macierzyński
Drugi tata - dlugie
Razem a osobno
Czy mogę mieć nadzieję?

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »