Data: 2003-12-09 14:36:32
Temat: Re: ile i jakie
Od: "Sowa" <m...@b...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Krystyna*Opty*" <k...@p...onet.pl> napisał w
wiadomości news:br4iqq$95c$1@news.onet.pl...
> Zasada WYKLUCZENIA jakiegoś produktu jest WASZĄ wegetariańską zasadą i
> mylnie ustawicznie ją przypisujecie optymalnym.
Jasne, jest tylko jedna podstawowa różnica - jak mówię, że nie jem mięsa, to
naprawde go nie jem, a nie jem w mniejszych ilościach drwiąc z tych, co
jedza go w większych i utrzymująć, że nawet jak go zjem, to on nie będzie
pozywieniem, tylko "przeleci" przeze mnie.
> Nie należy mylić "składnika pokarmowego" (białko, tłuszcz, węglowodany) z
> "produktem pokarmowym" (warzywa, mięso, jajka..). Są to dwa różne pojęcia.
Żeby zjeść "składnik pokarmowy" trzeba zjeść produkt pokarmowy - chyba że
się jest kosmonautą i bazuje na ekstraktach białka, tłuszczu itp z tubki czy
pastylki.
> Stąd ciągłe PLOTKI, że optymalni:
> 1. Nie jedzą warzyw i owoców.
> 2. Jedzą sam tłuszcz.
Zgadnij kto te plotki powoduje.
Żebyś nie była odosobniona, jakoś tak niedawno psw nawiedził niejaki TOM,
który próbował nam wmówić, że on nie je tłuszczu roślinnego jak je oliwę z
oliwek, bo nie je drzewa oliwnego.
Nie wspomnę już o jego kluczowym i jakże uprzejmym pytaniu "Ile jecie trawy,
i ile wiader ziemniaków by musiał zjeść, żeby się najeść". Oczywiście
utrzymywał, że jak on je rośliny, to nie jest "trawa" ale jak ja jem
rośliny, to żywię się trawą. Oczywiście orzechów itp. do trawy nie zaliczał,
bo sam je jadł :-/
Sami Krystyno nawarzyliście tego piwa, to teraz się nie zżymaj, że musisz je
pić.
> 3. Obżerają się jak świnie.
Chyba nie "jak świnie", tylko świniami.
> 4. Ich dieta jest bardzo wysokokaloryczna, albo odwrotnie
> 5. Ich dieta jest niskokaloryczna i przypomina głodówkę.
Tego nie słyszałam.
> Maf zanalizował na podstawie powszechnie "jedynie słusznych norm dla
> wszystkich", bo niestety innych dotychczas nie przebadano i nie ustalono.
> Ustawicznie komentujesz rzecz, której nie możesz, czy nie chcesz
zrozumieć:
> - normy i zapotrzebowanie na przeróżne składniki pokarmowe są bardzo
> odmienne u różnych ludzi. Inne są u Japończyka, inne u Afrykańczyka,
> inne u Lapończyka, inne na diecie pasterskiej, inne u wegetarianina
> i inne u optymalnego. Twoje zapotrzebowanie oscyluje w kilogramach warzyw,
> moje w dekagramach itd.
No i co z tego? Skoro sama cos takiego piszesz to skąd Twoja pogarda do
ludzi żywiących się inaczej?
Bo jakoś nie padają jak muchy, choć wg, lekarzy optymalnych powinni?
I skąd wiesz co i ile ja jadam?
I czemu ciągle to krytykujesz?
Warzywa i owoce zawsze stanowiły większą część mojego menu, jestem osoba
zdrową (31 lat), szczupłą, nie mam żadnych przewlekłych schorzeń, bez
problemu urodziłam wykarmiłam 2 dzieci ( o dziwo - to drugie noszone i
karmione na czymś w rodzaju semiwegetarianizmu (proszę mnie nie kopać
Cooler!), bez nabiału i z małą ilością jaj) jest zdrowsza, większa, nie ma
alergii. Nigdy nie miałam anemii, nawet w ciąży. Jedyna wizytę w szpitalu
zaliczyłam w wieku około 8 lat, jak mój stryj złamał mi nogę w wypadku -
zrosło się pięknie, nawet nie pamiętam która to była. I to bez diety opartej
na tłuszczu i jajach, oraz bez galaretek, którymi wymiotowałam dalej niż
widziałam - zawsze brzydziłam się tłustości w mięsie, nie jadałam nawet
tłustych wędlin, nie znosiłam wątróbki i innych podrobów, z szynki
wydłubywałam każda skórkę podeszłą tłuszczem. Nigdy nie używałam do smażenia
smalcu ani masła (osobiście uważam, że zapach smażonego masła jest nie do
zniesienia).
DO nie jest jedyna drogą, a wegetarianizm nie oznacza "chudej" diety - to
kwestia upodobań.
Inna sprawa, że wszelkie aluzje jakie wysuwałam, że da się jeść tłusto ale
bezmięsnie, traktowane były natychmiastową zmianą, lub urwaniem tematu - po
prostu nie chcecie się dogadać.
Sowa
|