Data: 2008-09-21 02:08:02
Temat: Re: jak powstała "nowa rasa"?
Od: "Redart" <r...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "vonBraun" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
news:gb385h$vgo$1@achot.icm.edu.pl...
> większymi problemami z wglądem. [No i mam pomysł na zajęcie dla
> jakieś licencjantki] Co więcej, jeśli z jakiś powodów blokujemy
Tak mi się humorystycznie skojarzyło:
Będzie mierzyć czas odpowiedzi swojego chłopaka na pytania
'czy mnie kochasz ? a jak mnie kochasz ?' a jej koleżanka będzie
mu majstrować przy rdzeniu ;)))
> sytuacji lęku. Wychodzi więc na to, że ta sama emocja będzie
> prezentowała się w ciele różnie w zależności od...może od tego która
> czakra jest zablokowana, zamknięta czy otwarta ;-) No i przydało by
> się teraz wiedzieć: czy buddyści próbowali rozwikłać przyczyny dla
> których jedne czakry działają "elastycznie" a inne nie?
To pytanie w pierwszej chwili trochę mnie wybiło z tropu, ale
po zastanowieniu i przypomnieniu sobie praktyk z różnych odosobnień
chyba będę w stanie nieźle odpowiedzieć, aczkolwiek bezpiecznie będzie
zaznaczyć, że nie jestem tutaj namaszczonym specjalistą-instruktorem.
Model czakr i kanałów nie jest sztywny. Nie tak, jak fizyczne organy w
ciele.
Warto zwrócić uwagę, że chyba najbardziej rozbudowana teoria dot. tego
tematu istnieje nie w buddyzmie, ale w hinduskiej jodze.
Patrz np.
http://www.sahajayoga.pl/polski/p_int_etre3.html
http://www.himavanti.org/ezoteryka_serca_hridaja_013
.htm
Tu mamy tylko 7 czakr, ale wydaje mi się, że są modele mające ich nawet
kilkadziesiąt.
Buddyzm zaś generalnie miał/ma silną cechę asymilacji różnych kultur
i religii. Wybierał to, co uważał za przydatne do swoich celów
(związanych z medytacją i kontemplacją), często upraszczał (np.
generalnie nie przywiązuje się większej wagi do tego, ile płatków
ma jaki kwiat w jakiej czakrze - jak w jodze hinduskiej).
Tam, gdzie się spotkał z szamanizmem (rdzenna religia Bon w Tybecie)
wyrzucił z orginału praktyki związane ze składaniem ofiar ze zwierząt
itp, natomiast wyeksponował praktyki oczyszczające, które posługują się
pojęciami takimi, jak żywioły (woda, ogień, ziemia, powietrze, przestrzeń),
dusza i niektóre praktyki bazują tylko na tym, np. na wymianie energii
żywiołów z otoczeniem. Inny przykład: o ile mi wiadomo, w buddyzmie Zen
w niektórych szkołach radzą sobie w ogóle bez pojęcia czakr - ale mogę
się mylić.
Pobieżne porównanie modeli hinduskich a nawet modeli z różnych szkół
buddyzmu pokazuje różnice, choćby w liczbie pokazywanych
czakr. O kolorach już nawet nie wspomnę. Zresztą kolory zmieniają
się nawet w zależności od praktyki, czy też w zależności od praktykującego
(np. spotkałem się z tym, że specjalnie dla ludzi zachodu w jednej
z praktyk nauczyciel zmienił barwę czakry gardła z żółtej na czerwoną
- uznał, że czakra ta związana w jego praktykach z emocją gniewu musi
być dla ludzi zachodu inaczej wyeksponowana).
Wydaje mi się, iż można przyjąć, że związanie emocji/problemów
z czakrami nie jest usztywnione - jest jakiś ogólny model,
a szczegóły są dopiero ustalane w ramach praktyki. Kojarzy
mi się to trochę z pojęciem zakładania kotwicy w NLP. Ze względu
na energetyczną naturę 'ciała ezoterycznego' (z jogi wziąłem)
jest ono po prostu bardziej elastyczne.
Istotne jest to, że z czakrami wiąże się nie tylko negatywne
emocje (mówi się o podstawowych: żądza/pożądanie,
otępiałość/lenistwo, zazdrość, gniew, duma), ale także
(i chyba przede wszystkim) jakości pozytywne, mądrości.
Czakry służą w praktykach wstępnych, oczyszczających jako
swoiste piece, z pomocą których pracujemy z jakimiś sprawami,
np. z emocjami. Możemy przykładowo z emocją gniewu pracować
na wiele różnych sposobów. Powyliczam trochę:
- poprzez praktyki jogiczne - kręcimy głową na wdechu i w ten
sposób poruszamy rejonem gardła - tu bezpośrednio wykorzystujemy
wskazane wcześniej przypisanie gardło-gniew. Są też inne techniki
cielesne.
- poprzez tzw. (praktyki rushen, praktyki sześciu światów),
gdzie jak aktorzy na scenie wcielamy się w coś, co się nam
z gniewem najbardziej kojarzy np. agresywne zwierzę, w ten sposób
nawiązujemy całym ciałem kontakt z daną emocją (to chyba była
praktyka sześciu światów - mam niezapomniane wrażenia z tej
metody ;) lub w postaci bardziej statycznej gdzie
przywołane skojarzenia w trakcie medytacji zamieniamy w czyste
światło - wyobrażajac sobie, że obraz wzbudzający gniew
bombardujemy kulkami światła. Albo 'wciągamy' go do czakry
serca, którą wpierw rozbudzamy, utrzymując wizję silnego
światła w tej czakrze (upraszczam, zwie się to rushen
wewnętrzny, z autopsjii - także bardzo solidna praktyka
terapeutyczna - bo tak ją można IMHO nazwać)
- poprez ... (na pewno są inne sposoby, np. przekształcenie
w bóstwo, praktyka uzdrawiania z pomocą żywiołów ...)
- na koniec wyróżnię: poprzez tzw. praktykę pięciu
wojowniczych sylab, gdzie rozpracowywane zjawisko
przepuszczamy po kolei przez wszystkie czakry, niejako
jak przez linię produkcyjną, gdzie w każdej czakrze
dokonujemy stopniowej obróbki.
Ta ostatnia metoda jest o tyle interesująca (praktyka pięciu
wojowniczych sylab), że wykonano dużo pracy, by przygotować
ją specjalnie dla ludzi zachodu - np. chowając
niezrozumiałe aspekty związane z bóstwami itp -
i rozpowszechnić. Jak Cię to interesuje - to jest cały
cykl wykładów na YouTube:
http://www.youtube.com/watch?v=wcd4qDuOACw
Z każdą czakrą jest związana sylaba (A OM HUM RAM DZA),
stąd nazwa.
Masz tu pokazane wszystko, cały 'proces terapeutyczny':
jakie jakości w jaki sposób wizualizować w czakrach,
jak od dokonania połączenia z daną emocją(problemem)
z nią pracujesz przechodząc przez wszystkie czakry,
z góry na dół. Sam lepiej tego nie wyjaśnię ;).
Mogę skombinować opisy tekstowe po polsku, wykłady na YT
są po angielsku.
Jeszcze słowo o samym równoważeniu energii itp.
Interesujące może być to, że wizualizacje w praktykach
bardzo często polegają na przesuwaniu (jak wyżej, w 5
wojowniczych też przesuwamy) np. świetlnej kulki przez
tzw. kanał centralny, czyli przez całe ciało. W kontekscie
pomysłu mapowania obszarów mózgu na ciało może być ciekawe
rozważenie, jak takie dynamiczne, przesuwane wizualicacje
wsparte wibracjami dźwiękowymi, mogą wpływać na np. udrażnianie
połączeń między różnymi rejonami mózgu, poprawianie
komunikacji, czy może nawet wręcz na tworzenie nowych
połączeń nerwowych (?). Są też praktyki, gdzie coś
przesuwamy 'z zewnątrz do wewnątrz' (np. wspomniany wcześniej
rushen wewnętrzny - wyobrażamy sobie krążace wokół
patyka świetliste sylaby a potem wprowadzamy je do serca).
PS.
Co do migreny ...
Tak, u mnie niewyspanie to z pewnością jeden z podstawowych
czynników ;) mamy godzinę 4:07 ...
Nie rozważałem dotąd przechłodzenia głowy - ciekawe.
Na pewno u mnie też złe oświetlenie (silne kontrasty,
np. słońce świecące gdzieś z boku do zaciemnionego
pokoju) ma wpływ. Zazwyczaj pomaga wziecie we wczesnej fazie
np. ibupromu - i położenie się. Zaniedbanie tego kroku
kończyło się potwornym bólem 'wysadzanego oka'
(zawsze prawe) i wielogodzinnymi wymiotami. Nie ma wtedy
nawet jak wziąć środkow przeciwbólowych. Masakra ...
Ale już od dawna udaje mi się nie dopuścić do tego etapu.
|