« poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2005-01-23 15:18:52
Temat: jak wyegzekwowac widywanie dziecka!!!!!!witam
Mam dosec powazny problem moja obecna (brak rozwodu mieszkamy oddzielnie)
zona zabrania mi widywania dziecka ( wiek 2 latka). W byłym mieszkaniu mam
pozmieniane zamki, nie moge wejsc mimo ze jestem zameldowany (nie chce
wchodzic z policją ze wzgledu na dzieci!!!!) Gdy ją uprzedzam o checi
widzenia lub zabraniu dziecka, to ucieka do tesciów.
Prosze o pomoc w jaki sposób moge ja zmusic do widzen i mozliwości zabrania
dziecka do siebie, wiem ze jest mozliwość sadowna prosze o przyklad pisma i
ewentualne podpowiedzi kazda nawet najdrobniejsza będzie cenna!!!!!!
Z góry dziękuje
z powazaniem
Jakub
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
2. Data: 2005-01-23 15:46:29
Temat: Re: jak wyegzekwowac widywanie dziecka!!!!!!
Jakub wrote:
> witam
>
> Mam dosec powazny problem moja obecna (brak rozwodu mieszkamy oddzielnie)
> zona zabrania mi widywania dziecka ( wiek 2 latka). W by?ym mieszkaniu mam
> pozmieniane zamki, nie moge wejsc mimo ze jestem zameldowany (nie chce
> wchodzic z policj? ze wzgledu na dzieci!!!!) Gdy j? uprzedzam o checi
> widzenia lub zabraniu dziecka, to ucieka do tesciów.
>
> Prosze o pomoc w jaki sposób moge ja zmusic do widzen i mozliwo?ci zabrania
> dziecka do siebie, wiem ze jest mozliwo?ae sadowna prosze o przyklad pisma i
> ewentualne podpowiedzi kazda nawet najdrobniejsza b?dzie cenna!!!!!!
To jest sprawa dla sadu rodzinnego, wiec najlepiej bedzie, gdy udasz sie
do jakiejkolwiek kancelarii adwokackiej po pomoc.
--
sveana
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
3. Data: 2005-01-23 18:22:47
Temat: Re: jak wyegzekwowac widywanie dziecka!!!!!!
Użytkownik "Jakub" <fatboy.xxl@wp..niespam.pl> napisał w wiadomości
news:ct0fhe$mho$1@atlantis.news.tpi.pl...
> witam
>
> Mam dosec powazny problem moja obecna (brak rozwodu mieszkamy oddzielnie)
> zona zabrania mi widywania dziecka ( wiek 2 latka). W byłym mieszkaniu mam
> pozmieniane zamki, nie moge wejsc mimo ze jestem zameldowany (nie chce
> wchodzic z policją ze wzgledu na dzieci!!!!) Gdy ją uprzedzam o checi
> widzenia lub zabraniu dziecka, to ucieka do tesciów.
>
> Prosze o pomoc w jaki sposób moge ja zmusic do widzen i mozliwości
zabrania
> dziecka do siebie, wiem ze jest mozliwość sadowna prosze o przyklad pisma
i
> ewentualne podpowiedzi kazda nawet najdrobniejsza będzie cenna!!!!!!
> Z góry dziękuje
>
Znam faceta z podobnym problemem.poszedł do adwokata i doradzono mu
ze powinien złożyć pozew rozwodowy bo inaczej nic nie może zrobić.
Po rozwodzie mozna żądać ustalenia wizyt u dzieci.
pozdrawiam
aga
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
4. Data: 2005-01-23 19:28:45
Temat: W RODZINIE...> ----- Original Message -----
> From: "medea" <e...@p...fm>
>
>> Dzieci bezinteresownie złośliwe się nie rodzą. Takie wyrastają, gdy nie
>> poświęca się im czasu, nie okazuje miłości i nie daje odpowiedniego
>> wsparcia.
>>
>> Pozdrawiam
>> Ewa
hehehe.... nie rodzą się .... No cóż myslisz zapewne, że one jak ta czysta
tablica, gotowa do zapisania naszymi rączkami i emocjami. O ile pamiętam juz
któryś z filozofów robił podobne założenie (błędne jak udowodnili jego
następcy). Co do bezinteresownej złośliwości dziecka to nie znasz synka
moich sąsiadów, ludzi wykształconych, spokojnych, pełnych miłości do siebie
i innych i pełnych bezsensownych ideałów o chowaniu swojego dziecka bez
klapsa. Trzylatek potrafi na ulicy uderzyć przypadkowego człowieka nic nie
robiąc sobie z protestów mamusi "Stefulku tak nie można, przeciez pana to
boli!!". Są etapy w życiu dziecka gdzie najłatwiej trafić z argumentacja
przez "pupę". Nie da sie w domu stworzyć "pokoju dla wariatów" z miękkimi
kantami, zimnym żelazkiem(lekkim i miękkim), pancernymi szybami, zawiasami
bez miejsca na dziecięce paluszki itp. Przy kontroli dorosłego można sobie
pozwolić na oparzenie paluszka w eksperymencie "czy faktycznie żelazko
parzy". Czasami jednak koszt "eksperymentu" może być zbyt wysoki. Wtedy
właśnie przydaje się metoda: nie wkładam pieskowi paluszka w oczko, bo to
boli (mnie, w pupę), nie trzaskam szklanymi drzwiami w salonie bo to boli
(mnie, w pupę). W miarę upływu lat, przybywaniu rozumku i kontaktu
werbalnego z troskliwymi rodzicami zastępujemy metody fizyczne
intelektualnymi. Przy czym nie mówimy o katowaniu dzieci ani o karaniu
fizycznym za wszystko co tylko dzicko zrobi itd. itp. Uczucia o których
pisałaś dotyczące odbierania klapsa jako upokorzenia jest zwykłym
przeniesieniem własnych odczuć. Jestem pewien, że żaden trzylatek nie
traktuje klapsa jako upokorzenia swego człowieczeństwa.
I jeszcze jedno, mimo posiadanego wykształcenia i staranności przy pisaniu
tego postu mogłem w nim popełnić błędy interpunkcyjne lub ortograficzne,
bardzo prosze mi ich nie wypominać - serdecznie za nie przepraszam.
pozdrawiam serdecznie
Sławek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
5. Data: 2005-01-23 20:34:59
Temat: Re: W RODZINIE...
Slav wrote:
> hehehe.... nie rodzą się .... No cóż myslisz zapewne, że one jak ta
czysta
> tablica, gotowa do zapisania naszymi rączkami i emocjami. O ile pamiętam
> juz któryś z filozofów robił podobne założenie (błędne jak udowodnili jego
> następcy). Co do bezinteresownej złośliwości dziecka to nie znasz synka
> moich sąsiadów, ludzi wykształconych, spokojnych, pełnych miłości do siebie
> i innych i pełnych bezsensownych ideałów o chowaniu swojego dziecka bez
> klapsa. Trzylatek potrafi na ulicy uderzyć przypadkowego człowieka nic nie
> robiąc sobie z protestów mamusi "Stefulku tak nie można, przeciez pana to
> boli!!".
I to ma byc argument na potwierdzenie faktu, iz chlopczyk ma diabla za
skora? Rozbawiles mnie. Juz z opisu wynika, ze rodzice zle postepuja, a
dziecko madrze to po swojemu wykorzystuje. "Pelni idealow" nie oznacza
jeszcze "majacy wiedze i metody wychowawcze". Po prostu, nie potrafia
wyznaczyc dziecku granic postepowania, nie sa konsekwentni, i maly
postepuje zgodnie z ich 'metodami'. 'Shit in - shit out.'
> Są etapy w życiu dziecka gdzie najłatwiej trafić z argumentacja
> przez "pupę".
Najlatwiej, tylko czy naprawde najskuteczniej? Najlatwiej dla bijacego,
prawda? Sa inne sposoby na pokazanie dziecku, nawet rocznemu, ze nie
akceptuje sie jego zachowania. Skuteczne, zapewniam. Tylko wymagaja
nieco wiecej inwencji i czasu.
> Nie da sie w domu stworzyć "pokoju dla wariatów" z miękkimi
> kantami,
To znaczy, ze jestes zwolennikiem bicia dzieci za to, ze sie uderzyly o
kant stolu? Zaiste, dawno czegos bardziej chorego nie czytalam.
> zimnym żelazkiem(lekkim i miękkim),
Prasowac nalezy wtedy, kiedy dziecku to nie zagraza (na przyklad, kiedy
ono spi) - kwestia organizacji i priorytetow.
> pancernymi szybami, zawiasami
> bez miejsca na dziecięce paluszki itp.
Szyby nie musza byc pancerne, wystarczy, by utrudnic dziecku dostep do
okien... Na zawiasy tez sa sposoby, nawet dosyc proste i niekosztowne.
Trzeba tylko chciec. A przede wszystkim, trzeba BYC z dzieckiem, bo
wypadki zdarzaja sie najczesciej wowczas, gdy rodzica przy dziecku nie ma.
> Przy kontroli dorosłego można sobie
> pozwolić na oparzenie paluszka w eksperymencie "czy faktycznie żelazko
> parzy". Czasami jednak koszt "eksperymentu" może być zbyt wysoki. Wtedy
> właśnie przydaje się metoda: nie wkładam pieskowi paluszka w oczko, bo to
> boli (mnie, w pupę),
Tia, madry pies sobie nie da, czyli wina znow po stronie doroslego, ze
zle psa ulozyl. Bicie dzieci za wlasne bledy? Walnij sie sam!
> nie trzaskam szklanymi drzwiami w salonie bo to boli
> (mnie, w pupę).
To tak trudno o gumowe zaporniki pod drzwi? Niesamowite, jak niektorym
ludziom brak pomyslowosci lub chocby odrobiny dobrej woli.
> W miarę upływu lat, przybywaniu rozumku i kontaktu
> werbalnego z troskliwymi rodzicami zastępujemy metody fizyczne
> intelektualnymi. Przy czym nie mówimy o katowaniu dzieci ani o karaniu
> fizycznym za wszystko co tylko dzicko zrobi itd. itp. Uczucia o których
> pisałaś dotyczące odbierania klapsa jako upokorzenia jest zwykłym
> przeniesieniem własnych odczuć. Jestem pewien, że żaden trzylatek nie
> traktuje klapsa jako upokorzenia swego człowieczeństwa.
Gratuluje tej pewnosci. Ja mam wiecej pokory. Wystarczy, ze lekko
podniose glos na mlodszego syna, a ten juz placze. Starszy nigdy tak nie
reagowal.
Trzylatek moze nie traktuje, ale gromadzi doswiadczenia i czasem jako
dwudziestolatek moze odreagowac... Pomyslales o tym? Nie sadze.
--
sveana
Björn A. V. (7 12 1997), Fredrik L. V. (21 12 2002)
"We're not the only influence in our kids' lives,
so we better be the best influence"
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
6. Data: 2005-01-23 22:10:00
Temat: Re: W RODZINIE...=sve@na= w wysiłku wydalił(a) z siebie takie oto konkrety:
>> Co do bezinteresownej złośliwości dziecka to nie znasz synka moich
>> sąsiadów, ludzi wykształconych, spokojnych, pełnych miłości do siebie
>> i innych i pełnych bezsensownych ideałów o chowaniu swojego dziecka bez
>> klapsa. Trzylatek potrafi na ulicy uderzyć przypadkowego człowieka nic
>> nie robiąc sobie z protestów mamusi "Stefulku tak nie można, przeciez
>> pana to boli!!".
> I to ma byc argument na potwierdzenie faktu, iz chlopczyk ma diabla za
> skora? Rozbawiles mnie. Juz z opisu wynika, ze rodzice zle postepuja, a
> dziecko madrze to po swojemu wykorzystuje. "Pelni idealow" nie oznacza
> jeszcze "majacy wiedze i metody wychowawcze". Po prostu, nie potrafia
> wyznaczyc dziecku granic postepowania, nie sa konsekwentni, i maly
> postepuje zgodnie z ich 'metodami'. 'Shit in - shit out.'
A możesz to rozwinąć?
Bo po Dariuszu Drzemickim chyba nie tylko ja mam alergię nt. ogólników
i frazesów, że 'można inaczej'.
>> Nie da sie w domu stworzyć "pokoju dla wariatów" z miękkimi
>> kantami,
> To znaczy, ze jestes zwolennikiem bicia dzieci za to, ze sie uderzyly o
> kant stolu? Zaiste, dawno czegos bardziej chorego nie czytalam.
Zaiste, dawno nie czytałem czegoś tak chorego w interpretacji.
Trzeba naprawdę wykręcić się z odrobiny dobrej woli, żeby zrozumieć to
tak, jak Ty zrozumiałaś :)
>> Przy kontroli dorosłego można sobie pozwolić na oparzenie paluszka w
>> eksperymencie "czy faktycznie żelazko parzy". Czasami jednak koszt
>> "eksperymentu" może być zbyt wysoki. Wtedy właśnie przydaje się metoda:
>> nie wkładam pieskowi paluszka w oczko, bo to boli (mnie, w pupę),
> Tia, madry pies sobie nie da, czyli wina znow po stronie doroslego, ze
> zle psa ulozyl.
"Ale masz jakieś wsparcie?" (c) by Shrek?
Zabawnie piszesz, naprawdę. Naprawdę nie dopuszczasz sytuacji, w
której (a) pies pojawił się jakieś 7 lat przed dzieckiem, (b) mądrość
psa nie zależy od właściciela - ale np. od uwarunkowań rasy?
> Bicie dzieci za wlasne bledy? Walnij sie sam!
Mmmm... powrót formy.
Kłopoty w domu, Aniu?
< ;) >
Skórzany fotelik nie jest taki fajny, jak na fotce? :)
< /;) >
>> nie trzaskam szklanymi drzwiami w salonie bo to boli (mnie, w pupę).
> To tak trudno o gumowe zaporniki pod drzwi? Niesamowite, jak niektorym
> ludziom brak pomyslowosci lub chocby odrobiny dobrej woli.
Niesamowite, jak niektórym ludziom brak życzliwości lub choćby
odrobiny dobrej woli podczas czytania newsów.
Niestety, sam również borykam się z takim problemem (pozdrawiam Lozen,
Xenę i madzika :)).
Ad meritum jednak: uważam, że dzieci często próbują cierpliwość
dorosłych, _doskonale_ wiedząc, że czegoś nie wolno, ale naciągając,
badając granicę. I to w stanowczości rodzica tkwi sedno - nie w
kołeczkach gumowych rozmieszczonych we wszystkim, co trzaska (łącznie
z doklejaniem gumowych nóżek do naczyń).
IMHO nie powinno się za wszelką cenę naginać świata w _każdym
miejscu_, w którym możemy do dziecka, żeby rozwydrzone mogło
popróbować np. walnąć drzwiami czy podłubać psu w oku - ale dostosować
dziecko do realiów. Tłumaczeniami, konsekwencją i karceniem również.
Ale ja radykał jestem.
>> Uczucia o których pisałaś dotyczące odbierania klapsa jako upokorzenia
>> jest zwykłym przeniesieniem własnych odczuć. Jestem pewien, że żaden
>> trzylatek nie traktuje klapsa jako upokorzenia swego człowieczeństwa.
> Gratuluje tej pewnosci. Ja mam wiecej pokory.
ROTFL :) Pokory wobec dziecka - bo chyba nie adwersarza? :)
--
Jak będę miał swoje to pogadamy? :]
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
7. Data: 2005-01-24 07:32:17
Temat: Re: W RODZINIE...
Użytkownik "Slav" <s...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:ct0u55$ph4$1@nemesis.news.tpi.pl...
>Są etapy w życiu dziecka gdzie najłatwiej trafić z argumentacja
> przez "pupę".
Nie zawsze co najłatwiejsze jest najlepsze.
>Przy kontroli dorosłego można sobie
> pozwolić na oparzenie paluszka w eksperymencie "czy faktycznie żelazko
> parzy"
Hm?? Chyba nie uciekalabym sie do takich eksperymentów. Moj synek jest
niespełna dwuletni więc nie przecwiczylam tego na nim, ale z wlasnego
dziecinstwa nie pamietam aby mama wkładala mi rękę do wrzątku, nad zapalony
palnik czy przytykała do gorącego źelazka, zeby mi pokazać, ze to parzy.
Zabrzmiało to równie głupio jak rada, zeby szczeniakowi, ktory sie zesika
zamoczyć mordkę w kałuzy, zeby sie nauczyl...czego?*
>W miarę upływu lat, przybywaniu rozumku i kontaktu
> werbalnego z troskliwymi rodzicami zastępujemy metody fizyczne
> intelektualnymi.
A to juz zabrzmiało tragicznie. Najmniej "rozumne" i najmniej werbalne jest
niemowle. Uwazasz, ze nalezy je karać fizycznie za "nieposłuszeństwo"?
Wczoraj w programie "pod napięciem" mogliśmy zobaczyć skutki takich metod.
Skądinad uwazam, ze raczej nalezałoby tłuc od gimnazjum w górę :-)) [joke,
of course]
>Uczucia o których
> pisałaś dotyczące odbierania klapsa jako upokorzenia jest zwykłym
> przeniesieniem własnych odczuć.
Tyle wiemy na sobie na ile nas sprawdzono. Wolisz, jak szef powie Ci "panie
Józku tego nie wolno tak robić", czy jak, obrazowo mówiąć, da Ci w mordę nie
bawiąc sie w dyplomację?
>Jestem pewien, że żaden trzylatek nie
> traktuje klapsa jako upokorzenia swego człowieczeństwa.
Skąd ta pewność? Bo nie zna słowa człowieczeństwo? Odczuje ból, odczuje
przykrość, która dodatkowo wyrządzi mu osoba, która powinna go kochać, którą
on kocha i traktuje jak Boga. Dla mnie to wystarczajacy argument za
niestosowaniem kar cielesnych. Podobnie jak u Ani, gdy zdarza mi sie
krzyknąc na moje dziecko ono zaczyna płakać. Podkreślam, ZDARZA MI SIĘ.
Uwazam, ze krzyk jako sygnał dezaprobaty wyczerpuje znamiona kary, jesli
jest uzywany rzadko i w sytuacjach absolutnie koniecznych - zbyt czesto
uzywany spowszednieje i przestanie spełniac swoja funkcje*
*Tę prawidłowość zaobserwowalam na moich rottweilerach. Nigdy w zyciu żaden
nie został uderzony, byly/są całowane, pieszczone, przytulane. Mówię do
nich zawsze spokojnym, łagodnym głosem. Gdy krzyknę pies robi się "pól
mniejszy" i wie, ze musiał zrobic coś naprawdę złego, ze krzyczę. Nie
twierdzę, ze wychowanie dziecka jest takie samo jak wychowanie psa - mojemu
synowi bardzo duzo da się wytłumaczyć. Pewnie że trzeba powtórzyć
kilkanaście razy ale jak mówilam, najłatwiejsze metody nie są najlepsze.
Vide przysłowie 'iść na łatwizne"
> pozdrawiam serdecznie
I wzajemnie:-)
HaNkA
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
8. Data: 2005-01-24 13:26:13
Temat: Re: W RODZINIE...
> Zabawnie piszesz, naprawdę. Naprawdę nie dopuszczasz sytuacji, w
> której (a) pies pojawił się jakieś 7 lat przed dzieckiem, (b) mądrość
> psa nie zależy od właściciela - ale np. od uwarunkowań rasy?
Przy wyborze psa trzeba się kierować nie tylko panującą modą i urodą
rasy, ale także możliwością odpowiedniego wytresowania przedstawiciela
tejże. Nie każdy może mieć rottweillera.
A jeśli okaże się, że pies na dziecko źle reaguje, pozbądź się psa lub
dziecka - każdy ma swoje priorytety ;-(.
Ewa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
9. Data: 2005-01-24 13:29:31
Temat: Re: W RODZINIE...Jak to się stało, że ten wątek tu się podpiął (pod wątkiem "jak
wyegzekwować widywanie dziecka")??? To tylko u mnie tak?
Ewa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
10. Data: 2005-01-24 15:22:17
Temat: Re: jak wyegzekwowac widywanie dziecka!!!!!!Użytkownik "Jakub" <fatboy.xxl@wp..niespam.pl> napisał w wiadomości
news:ct0fhe$mho$1@atlantis.news.tpi.pl...
>
> Prosze o pomoc w jaki sposób moge ja zmusic do widzen i mozliwości
zabrania
> dziecka do siebie, wiem ze jest mozliwość sadowna prosze o przyklad pisma
i
> ewentualne podpowiedzi kazda nawet najdrobniejsza będzie cenna!!!!!!
> Z góry dziękuje
składasz wniosek w sądzie rodzinnym wzór znajdziesz tu:
http://www.rzeczpospolita.pl/prawo/doc/Rozwod/wzoryb
.html#w19
przydatne strony:
http://www.zgsopo.friko.pl/
http://www.tata.pl
http://www.wstroneojca.ngo.pl
Kolega wygrał sprawę pomimo to, że wyglądało to beznadziejnie - żona
oskarżyła go o znęcanie sie psychiczne i fizyczne nad rodziną. Miał
przyznane prawo do widzenia na początku 2 razy w tygodniu po 1 godz. w
towarzystwie matki i w miejscu neutralnym dla obojga (spotykali się w
parku), potem wystapił z kolejnym wnioskiem i przyznali mu spotkania z
dzieckiem dłużej i bez koniecznej asysty ze strony matki.
Efekt uboczny ;-): od ponad pół roku znowu są razem.
Na początku nie chciała z nim wogóle rozmawiać, ale przez te wymuszone
wizyty siłą rzeczy zaczęli rozmawiać wpierw "o dupie marynie" i ostatecznie
wyjaśnili sobie pare spraw i podjeli próbę naprawy związku.
życze powodzenia,
--
Pozdrawiam,
gdaMa (Magda)
adres nadawczy to spampułapka... odbieram z mmmki(małpa)wp(kropka)pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |