Data: 2001-06-05 16:20:39
Temat: Re: kiedy dzieci, było: Starość w wieku 25 lat...
Od: "Asmira" <a...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Tutaj za taka pomylke lekarz moze stracic prawo do wykonywania zawodu
> dozywotnio. I dobrze, bo dzieki temu czuja sie jednak odpowiedzialni i
> takich glupot nie robia.
To są rzeczy na które mam umiarkowany wpływ - u nas taki drobiazg, oczywisty
przecież, jest traktowany jako sprawa polityczna. Zresztą pod tym względem
zmieniło się u nas tylko na gorsze.
Mamy zdaje się takie same sympatie polityczne, więc nie muszę ci tłumaczyć o
co chodzi.
> Nie wiem, ale moge sie zapytac. Podejrzewam jednak ze nie dluzej niz
> kilka dni. Ja co prawda takiego nie mialam, ale mialam dwukrotne
> badanie tomografem komputerowym. Skierowanie od lekarza dostalam
> jednego dnia, nastepnego zadzwonilam do laboratorium i tego samego
> dnia pojawilam sie tam 2 godziny ponziej.
Jak dobrze mieszkać w takim kraju :)
U nas bardzo kosztowny sprzęt medyczny ma przestoje z powodów głównie
organizacyjnych. Dla mnie np. żadnym problemem, a nawet lepiej, byłoby
skorzystanie z badań powiedzmy w godzinach wieczornych, ale nie - lekarze
pracują przeważnie do od 9 do 13.
To chory kraj.
Nie pierwszy raz to piszę.
> Jak mysle tutaj czas bedzie zalezal od tego ile trwa sama procedura.
>
> Aha - wazna uwaga - ja jestem ubezpieczona. jak to wyglada w przypadku
> osob bez ubezpieczenia nie wiem.
Tak.
Tu ubezpieczenie jest przymusowe. Ale wszyscy, których na to stać unikają
lekarzy z ubezpieczenia.
Nie mówiąc o takich szczegółach jak łapówki w szpitalach za to, że łaskawie
cię pokroją.
> > Pomijam taki drobiazg jak to, że rzeczone badanie wykonuje się
pobierając
> > materiał genetyczny z kosmówki, która też nie rozwija się w pierwszym
> > tygodniu ciąży, tylko trochę później.
>
> Nie widze problemu. Jak masz wiecej lat i swiadomie zachodzisz w ciaze
> to kompleksowe badania sie ustala na okreslony czas, robi je i juz.
Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę z tego jak liczy się wiek ciąży.
Otóż wykonuje się przy tym akrobację pt. data ostatniej miesiączki.
Teoretycznie, po zapłodnieniu, kiedy można wykryć ciążę, jest już czwarty
tydzień (zakładam cykl wzorcowy, czyli 28 dniowy, czyli skuteczność
powszechnie dostępnych testów zaczyna się mniej więcej w czasie kiedy
powinna wystąpić kolejna miesiączka). Ale test nie zawsze wykazuje ciążę -
czasem poziom hormonów "ciążowych" jest tak niski, że ciąży na tym etapie
nie wykazują także testy z krwi.
Mnie się to przytrafiło. Test ciążowy wykonany ponad trzy tygodnie po
zapłodnieniu, nadal był negatywny. Tydzień później podczas wizyty u lekarza,
on również nie zauważył zmian wskazujących na ciążę (brak zmian w szyjce,
niewielka macica). Fakt - teoretycznie mógł wykonać USG dopochwowe, ale nic
nie wskazywało na potrzebę takiego badania.
I tak dotarliśmy do 8 tygodnia.
:)
>
> Ja jestem dosc pewna. Oczywiscie na 100% bede po fakcie, ale po wielu
> swoich rekacjach na wczesniejsze rzeczy wnioskuje ze taka bedzie i w
> tym wypadku.
> Glownie dlatego ze kieruje sie na ogol rozsadkiem i rozumem w
> podejmowaniu TAK WAZNYCH dla mnie na reszte zycia decyzji.
>
Myślę sobie, że w takich sprawach by podejmować decyzje bez emocji to trzeba
być androidem.
Nie wiem czy zdarzają się kobiety, dla których byłoby to obojętne. Wiem
natomiast, że zdarzają się takie, które głośno krzyczą, wręcz zagłuszają
swoje emocje.
Nie chcę tu odnosić się personalnie do ciebie, bo w końcu nie znam cię z
bliska. Niemniej - widziałam przychodzące po poradę, zdesperowane i
zagubione kobiety po usunięciu ciąży. Czasem przychodziły po wielu latach od
tego wydarzenia.
> to swiadczy o ich nieodpowiedzialnosci moim zddaniem. Chociazby
> dlatego, ze bardzo wiele chorob mozna stwierdzic w stadium plodowym i
> podjac odpowiednio wczesnie ich leczenie.
>
Rozgraniczmy pewne rzeczy - większość chorób, które można by leczyć jeszcze
w macicy, widać na zwyczajnym USG (oczywiście o ile aparat nie jest
zdezelowany, a lekarz posiada podstawowe umiejętności). Zespół Downa także.
Być może nie we wczesnej ciąży, ale z drugiej strony, wszelkie badania
inwazyjne, polegające na pobraniu materiału genetycznego stanowią zagrożenie
dla ciąży. Może się więc okazać, że ciąża była prawidłowa, tylko niestety,
się ją straciło.
BTW
Mam okazję gratisowo zrobić badania pod kątem obciążenia chorobami
nowotworowymi. I nie zrobię tego. Po pierwsze dlatego, że nie mam ochoty, by
ktoś moim kosztem sobie eksperymentował (a nie wiem czy zdajesz sobie sprawę
z tego, że właściwie zawsze takie badanie jest eksperymentem), po drugie -
taka wiedza umiarkowanie mi się przyda.
>
> Nie wszystkie, i ja nigdzie nie pisalam tego. Zdaje sobie sprawe ze
> statystyka jest jaka jest. Ale po pierwsze - statystyki w tym
> wzgledzie roznia sie w zaleznosci od kraju.
> Glownie ze wzgledu na poziom uslug medycznych i poziom zycia oraz
> dbania o siebie.
>
Nina, ja te statystyki wzięłam z babycenter.com - a to przecież nie jest
serwis krajów "zacofanych".
> Po drugie, nic tak nie przekonuje jak obserwacja naoczna roznych
> przypadkow.
> I tutaj widzisz odnotowuje kolosalna roznice. w podejsciu samych
> matek, spoleczenstwa i lekarzy do wielu, wielu rzeczy. Jedna z nich
> jest wlasnie problem "kiedy rodzic dziecko".
Mam to na uwadze.
W Polsce podejście do rodzenia również kolosalnie się zmieniło w ciągu
ostatnich lat. Nawet od czasu kiedy ja rodziłam.
Chcę tylko zaznaczyć - jeżeli w pewnym wieku (powiedzmy 20 - 35 lat) można
mieć dziecko w naturalny sposób, unikając wielu komplikacji, to chyba warto
wziąć to pod uwagę w planowaniu swojego życia, a nie zasłaniać się
przykładami w stylu, a gwiazda muzyki, a ktoś tam. Dlaczego nie przywołujesz
jednocześnie tych wszystkich kobiet, które odkładają macierzyństwo na
później, a kiedy już chcą dziecka, okazuje się, że zajście w ciążę to nie
jest "pstryk" i już, a trwa miesiącami, po drodze czasem wychodzi, że któreś
z przyszłych rodziców ma jakieś problemy (coraz częściej diagnozuje się je
po stronie mężczyzny - m.in. spadek ilości plemników, gorsza ich kondycja -
dotyczy to przede wszystkim krajów wysokorozwiniętych). I zaczyna się wyścig
z czasem. Wydaje się masę pieniędzy na sprowadzenie dziecka na świat.
Chyba nie o to chodzi.
> Kiedys dawno zanim wyjechalam do USA znajomy siedzacy tutaj
> kilkanascie lat (i pracujacy jako lekarz) mowil mi, ze roznica w
> opiece zdrowotnej i poziomie nauk medycznych miedzy Polska a USA
> (podejrzewam ze pare krajow wiecej tutaj by sie wlaczylo, ale tam nie
> zyje wiec uzywam przykladu kraju w ktorym mialam okazje z tej opieki
> korzystac) jest kolosalna.
> Teraz wiem, ze mial racje.
Wiem o tym.
Dla mnie kolosalną różnicą jest nawet to, że kiedy mieszkałam na wsi, to
problemem nie do przejścia było sprowadzenie dentysty, a gdy mieszkam w
Szczecinie miałam już wielokrotnie okazję obserwować zaawansowanie
techniczne (i naukowe) PAM-u.
> To, co da sie wykluczyc w poznym macierzynstwie TERAZ to ograniczyc w
> zasadzie do zera ryzyko smierci matki oraz wykluczyc urodzenie dziecka
> z wadami genetycznymi.
W Polsce także śmiertelność przy narodzinach to ułamki procenta.
Miałam gdzieś nawet szczegółowe statystyki. W ciągu dziesięciu ostatnich lat
śmiertelność matek i noworodków spadła kilkukrotnie. I globalnie powiem, że
jest na poziomie zbliżonym do USA - bo nie dostrzegasz, że mieszkasz w dużym
kraju o sporym zróżnicowaniu. Być może w twojej grupie (biorąc pod uwagę
wykształcenie, wykonywany zawód itd.) przypadki zejścia przy porodzie są
baaaaaaaardzo rzadkie, by nie rzec żadne. Czego nie można powiedzieć o
statystykach w pewnych grupach etnicznych.
> Moim zdaniem to bardzo duzo. Oczywiscie nie moge wykluczyc tego, ze
> np. okaze sie iz z jakichs powodow nie jestem w stanie w ogole zajsc w
> ciaze badz donosic. To jest ryzyko, ktore w wypadku ponziejszego wieku
> wzrasta.
> Tylko ze widzisz nie wszystkie kobiety sa takie, ze jak nie urodza
> dziecka to beda w depresji do konca zycia i nigdy sobie nie wybacza
> etc.
Jasne.
Ale zrób coś dla trzeciej planety Układu Sol :)
Z inteligencją swoją i swojego męża, chyba powinniście pomyśleć o
rozmnożeniu ;-).
Tak serio - naprawdę, dopóki nie zostałam mamą, nie zdawałam sobie sprawy
jaka to cudowna sprawa.
> Wiesz, ja jak mialam 20-23 lata (studia) to mieszkalam katem u
> znajomych badz w akademiku na waleta badz w porywach sypialam w domu u
> rodzicow. Mimo stypendium i dorywczej pracy starczalo mi jedynie na
> biedniutkie zarcie (najczesciej chleb, bialy ser i ziemniaki). Nie
> wyobrazam sobie jak w takich warunkach mozna stwierdzic ze spokojnie
> da sie zajsc w ciaze i urodzic dziecko. To szalenstwo.
Różne są nasze losy.
Ja zaczynałam zarobkować jako dziesieciolatka. Nie były to oczywiście sumy,
z których można by sie utrzymać - przeważnie sezonowa praca przy zbiorach
owoców, jak byłam starsza na jesieni ziemniaków, sprzątanie, w liceum
pilnowanie dzieci, odrabianie prac domowych za "miastowych", itp. Ale
spokojnie wystarczało na książki do szkoły, jakiś plecak, zeszyty, czy
kieszonkowe na kolonii. Później głównie książki. Wdrożyłam się (bo musiałam)
jednak w pewien system myślenia o zapewnieniu sobie bytu. Do tej pory trudno
mi uwierzyć, że z takiego miejsca - permanentnej beznadziei, bezrobocia na
poziomie 40, 50 %, trafiłam tu gdzie jestem - statystycznie ze wszystkimi
wskazaniami by stać się obrzydliwie bogatą ;-)
Moja siostra np. w tym roku zdała maturę. Ma dyplom technika analityki
medycznej. W tej chwili pracuje na recepcji w najlepszym hotelu w jednym z
nadmorskich kurortów. Wymagane są dwa języki obce, idealna prezencja, własna
porządna garsonka. Pracując od 6 rano do 15 zarabia miesięcznie 130 $. Za
obiad z hotelowej kuchni musi zapłacić z własnej kieszeni. Nie ma opłaconych
żadnych ubezpieczeń. I trzyma tę pracę, bo na jej miejsce czeka kilkaset
chętnych osób, a innej właściwie nie ma szans znaleźć. Przynajmniej nie bez
zmiany miejsca zamieszkania, co w tej chwili nie bardzo wchodzi w grę.
>
> Hm.... to, ze nie dbasz o swoje cialo i sprawnosc fizyczna to wyjdzie
> ci jak bedziesz miala tak juz po trzydziestce.
>
W miarę możliwości dbam, nie jest to dla mnie priorytet, ale muszę uważać,
by nie skończyć na wózku. Już w tej chwili nieco utykam - właściwie nie jest
to bardzo widoczne, aczkolwiek odczuwalne.
>
> Kazdy wysilek fizyczny "przyspiesza krazenie".
No tak. Ale jeden jest bardziej wskazany, a inny trochę mniej.
Tak w ogóle to w moim przypadku nie wchodzą w grę biegi.
> > W niedawnym wątku o "laseczkach" wymieniałaś jakie to problemy stoją na
> > drodze do urody :)
>
> uroda a sprawnosc fizyczna to dwie rozne rzeczy.
> Mozna byc brzydkim i zaniedbanym w sensie urody a miec sprawne cialo.
> Nie widze tutaj sprzecznosci.
Może nie - ale przyznasz, że są ze sobą powiązane. Zwłaszcza w kwestiach
ładnego ciała - w pewnym wieku przestaje ono być ładne z samego faktu bycia.
Trzeba mu trochę pomóc.
>
> Wystarczy brac homornalne piguly antykoncepcyjne odpowiednio dobrane.
> Mnie po 2 miesiacach ich stosowania bolesne miesiaczki przeszly jak
> reka odjal.
Akurat przy tyłozgięciu - są skuteczność takiego leczenia jest wątpliwa.
Bowiem bolesne są skurcze, występujące przy miesiączce. Ja mam na to drobny
sposób, polegający głównie na wytrenowaniu maksymalnego rozluźniania
mięśni - przy porodzie okazał się być bardzo skutecznym. Ale to jeden z
moich "szamanizmów" - jak się ma problemy z wątróbką, to szuka się każdego
sposobu, po którym trochę ulży :)
Poza tym sama piszesz, na innej grupie, o bolesnych miesiączkach.
I jeszcze - przekonanie, że antykoncepcja hormonalna jest dobra dla
wszystkich, również jest fałszywe.
Nawet wśród moich znajomych po kilka dziewczyn po rzetelnych badaniach
okazała się być nienadającymi się do tej formy antykoncepcji.
Jednak załóż taką sytuację - masz lat dwadzieścia parę, stałego partnera, z
którym chcesz spędzić życie - wprawdzie nie myślałaś o tym by już mieć
dziecko, ale dobrze wiedzieć, że coś może się po ciąży "naprawić".
Oczywiście - po to ma się własny rozum by takie rady samodzielnie rozważyć
:)
Ostatnio usłyszałam tekst od pielęgniarki, że ona to by swojego dziecka tą
szczepionką nie szczepiła, bo podobno u dzieci poniżej trzeciego roku życia
wywołuje zespół Downa. Aż mnie zatkało.
Asmira
|