Strona główna Grupy pl.soc.rodzina inne klopotliwe pytanie:ile zarabiasz?

Grupy

Szukaj w grupach

 

inne klopotliwe pytanie:ile zarabiasz?

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 192


« poprzedni wątek następny wątek »

151. Data: 2002-02-17 23:21:12

Temat: ChlopOTliwe gdybanie
Od: "didziak" <d...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik Marynatka <m...@f...net> w wiadomości do grup
dyskusyjnych

| No a kim jest - to juz nie zamierzam CI sie wywnetrzac - nasza
| prywatna sprawa, nasze zycie. Jakby chcial to by sam napisal (tak
| czyta te grupe).

A ma poczucie humoru i sie nie obrazi? :-)

Bo tak sobie pomyslalem przez chwile, jakiego moglby miec nicka :-)
Takiego prawdopodobnie od Twojego, nie?
A wiec pewnie Marynarz, Marynat(ek), Marzen albo ... Ogorek lub
Grzybek? :-)

A moze... (nie... to byloby zbyt przebiegle - taka intryga...) Itus?


Przepraszajac z pozdrowieniami meza Marynatki,
didziak :-)


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


152. Data: 2002-02-18 09:12:45

Temat: Re: klopotliwe pytanie?
Od: Basia Zygmańska <j...@s...gliwice.pl> szukaj wiadomości tego autora

> Basiu a np. takie, ze jesli dziecko potrzebuje nowych butów to nie
jest
> problemem isc i mu je kupic. A za wiele rodzin znam gdzie to jest na
> tyle powazny wydatek, ze planuje sie go z wyprzedzeniem
paromiesiecznym.
> W tym momencie wybór BYC a MIEC nie jest juz tak oczywisty i
> czarno-bialy prawda?

Przepraszam, nie odzywałam się byłam w górach :-))

U mnie w domu zakup butów planuję z paromiesiecznym wyprzedzeniem.
Dzieci chodzą w butach najtańszych, ale nie boso.
Ciuchy kupuję dla wszystkich wyłacznie w "szmateksach" - zawsze
potrafię wybrać tam coś super fajnego.

Dzieci nie są przez to dyskryminowane w szkole, uczą się każdy
najlepiej w swojej klasie i wszyscy od niech sciagają.
Po za tym przejęli mój i męża system wartości i wiedzą że nie ciuchy
są najważniejsze. Co ciekawsze potrafia ten pogląd przekazać swoim
kolegom w szkole (narzucają w swoich grupach koleżeńskich swego
rodzaju "modę").

Teraz byłam 9 dni w górach z dziećmi, niestety beż męża, bo ten
podłapał pilną "fuchę" i został aby zarobić.
Przez te 9 dni wydaliśmy na osobę dokładnie po 180 zł ze wszystkim z
dojazdami z noclegami z jedzeniem.
Ja miałam to refundowane, bo prowadziłam obóz górski, za dzieci
oczywiscie zapłaciłam, wiec wydałam za te 9 dni 360 zł.
Chętnym przedstawie pełny preliminarz, jak nie wierzą ;-))
A było po prostu wspaniale :-))))

Inny przykład :
Starszy syn był w ubiegłym roku na kursie płetwonurkowym, ponieważ był
to kurs w jego druzynie harcerskiej za cały kurs + pobyt 3 tyg.
zapłaciłam 1000 zł. Podobna cena była 2 lata temu za kurs żeglarski.
Zawsze da sie znaleźć coś tanio, zwłąsszcza jeśli coś sie przy tym
robi samemu.
Drugą połowę wakacji spędziliśmy na wędrownym obozie rowerowym po
Pogórzu Przemyskim - nocowaliśmy w PTSM-ach po 6 zł od noclegu. Też
było świetnie - 7 razy zmieniałam dętkę ;-)), a ile przygód mielismy
:-)))).
Mój Michał zegluje, nurkuje, wspina się (należy do klubu, więc wstęp
na ściankę wspinaczkową ma za darmo).
Teraz ma 15 lat, jak sobie pomyślę co z niego wyrośnie za 3 lata
;-)) - pewnie bedzie miał szalone powodzenie u dziewczyn ;-)), mimo
że jest stale bez pieniędzy a ciuchy ma ze "szmateksu".

I co najważniejsze - teraz w czasie tego ostatniego pobytu znów
poznałam kilkoro młodych ludzi, studentów z którymi bardzo sie
zaprzyjażniłam, bo oni mają podobny jak ja system wartości. Również
pewnego pana - szefa górskiego schroniska, który ma lat prawie 50 a
też podobny system wartości mu odpowiada, przegadaliśmy w gronie kilku
osób pół nocy.

Coraz więcej takch osób spotykam i jest to wspaniałe :-)).

Pozdrowienia.

Basia



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


153. Data: 2002-02-18 09:29:26

Temat: Re: klopotliwe pytanie?
Od: Basia Zygmańska <j...@s...gliwice.pl> szukaj wiadomości tego autora

> Oj, możesz się przewieźć na takim stwierdzeniu. Chyba nie znasz
> wspólczesnych dzieci. W szkole trwa licytacja "Twój tata to ma byele
jaki
> samochód, a ja to mam telefon komórkowy za..., spodnie markowe
za..., a w
> wakacje to byłem we Włoszech, wieżę, cuda i wianki" . A 6 latek z
kanapką z
> żółtym serem zamiast szynki został wyśmiany! Dopiero mina
prześmiewcy
> zrzedła, kiedy się dowiedział, że ser kosztuje tykle samo, co
szynka;-))

Chyba sobie zartujesz, moje dzieci są ubrane w ciuchy ze
"szmateksów", prawda ze fajne, bo ja zawsze potrafie coś tam fajnego
wygrzebać.
Buty mają zawsze najtańsze możliwe.
Jeden ma lat 15 (III gimnazjum), drugi 10 (IV podstawówki). Kanapek do
szkoły nie noszą, bo im nie daję i tak ich nie zjadają. Jedzą obiady w
stołówkach.

Na wakacje jeżdżą - młodszy na kolonie zuchowe, starszy na obozy
harcerskie - np. kurs zeglarski, kurs płetwonurków (cena ok 1000 zł za
3 tyg.), potem ze mną, lub z mężem w góry, lub na rowery, gdzie mamy
niesamowitą wprost ilosć przygód.

Nigdy nie są dyskryminowani, mało tego są obydwaj typem "przywódców"
(stąd pewnie te ciagłe kłotnie w domu) i potrafią grupie rówieśniczej
narzucić swoje poglądy. Poza tym obydwaj świetnie się uczą (zwłaszcza
jeśli chodzi o przedmioty scisłe) i obydwaj są dobrzy w sportach. Są w
swoich koleżeńskich paczkach "szefami" i są obydwaj w swoich klasach
bardzo lubiani.
Kolegom starszego pewnie imponuje to ze on sie wspina, swoich kumpli
wyciagał na ściankę, po za tym ma wspaniałych kumpli w druzynie
harcerskiej i swietnych drużynowych, dla których najważniejsze jest
"być".
O dziwo w jego najbliższym srodowisku (15-latków) panuje też moda na
niepicie i niepalenie.

Pzdrw.

Basia



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


154. Data: 2002-02-18 10:09:29

Temat: Re: klopotliwe pytanie? Dlugie
Od: "Margolka Sularczyk" <m...@p...bg.univ.gda.pl> szukaj wiadomości tego autora


Joanna Duszczyńska napisał(a) w wiadomości: ...

>Masz wybór i nikt nie zmusza Cię do takiego życia. To chyba dobrze, że
>żyjesz tak jak lubisz. Nie rozumiem jednak dlaczego krytykujesz innych, za
>to, że robią to inaczej. Odmienności seksualne cię nie drażnią, a matka
>wychowująca dzieci tak... przecież to teraz też mniejszość...;-)

Mam wrazenie, ze Jola nie miala na mysli WSZYSTKICH matek siedzacych w domu
i wychowujacych dzeci, a pewna ich konkretna odmiane, ktora i mie nie jest
obca (i tak samo na widok tej osoby otwiera mi sie scyzoryk w kieszeni).
Mysle, ze jest w stanie uszanowac wybor osoby, ktora kosztem DUZO mniejszego
standardu zycia wybiera wychowywanie dzieci (ale wychowywanie dziei, a nie
trwonienie dobr materialnych za zarobione przez meza pieniadze na zachcianki
dziecka i wlasne - zachcianki, nie potrzeby, podkreslam). I w tym sie z Jola
zgadzam. I powiem Wam, mam dylemat, wracac do pracy czy nie - jak juz
Kopytko bedzie na swiecie. I nie wiem. I na szczescie mam jeszcze pare
miesiecy przed soba na podjecie decyzji :) I mysle, z ejesli bede miala
odwage zostac z dzieckiem w domu (a to, nie ukrywajmy, bedzie zalezalo od
drobiazgowego wyliczenia domowego budzetu, nie chcialabym doprowadzic do
sytuacji, w ktorej moj TZ wraca do domu pozna noca z pracy)

Tyle ja.

Margola Polprzemadrzala




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


155. Data: 2002-02-18 10:29:36

Temat: Re: klopotliwe pytanie? Dlugie
Od: "Joanna Duszczyńska" <j...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Jolanta Pers" <j...@u...com.pl> napisał w wiadomości
news:a4nvs2$b6a$4@news.tpi.pl...
> Jałowość jest drugorzędna - od tych ludzi przygód intelektualnych nie
> oczekuję. Drażni mnie narzekanctwo i robienie z siebie męczennice i
> bohaterki. Jest to wyjątkowo drażniące u ludzi, którzy żyją lepiej niż 99%
> reszty społeczeństwa, mają udane rodziny, zdrowe dzieci... Może jak ktoś
ma
> za dobrze to każda bzdura typu oboje dzieci łapie anginę urasta do rangi
> tragedii?

Jak oboje dzieci łapią na raz anginę i powtarza się to często to może to być
tragedia. Tutaj zdecydowanie przesadziłaś!
Choroba to nie jest blacha sprawa - a angina w szczególności... Angina to
nie rak, ale niedoleczona, a zawsze się tak może zdarzyć - niewcelowany
antybiotyk - może być przyczyna wady serca i reumatyzmu, a to już nie jest
taki błahy problem!
Nie masz dzieci czy masz idealnie zdrowe?...
--
Joanna
http://jduszczynska.republika.pl


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


156. Data: 2002-02-18 10:31:10

Temat: Re: klopotliwe pytanie? Dlugie
Od: "Joanna Duszczyńska" <j...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Marynatka" <m...@f...net> napisał w wiadomości
news:a4gt6ukr7q1fbmju4e9ro769p7km49tq7p@4ax.com...
> Dnia Thu, 14 Feb 2002 22:04:11 +0100, podpisując się jako "Joanna
> Duszczyńska" <j...@p...onet.pl>, napisałeś (aś) :
>
>
> >> Oj tak, Maju, poruszyłaś strasznie ważny problem. Na mojej liście
rzeczy
> >> wkurzających dość wysoko stoją typy a la żona biznesmenela
opowiadająca o
> >> tym, jakie to znaczenie mają trzy pierwsze lata z życia dziecka i jakie
to
> >> ważne, żeby dziecię nie wracało ze szkoły do pustego domu i dostało
domowy
> >> obiad.
> >
> >A czy to czasem nie zazdrość przez Ciebie przemawia?
>
> A dlaczego ma przemawiać przez Jolantę od razu zazdrość?
> Dlaczego właśnie to uczucie przyszło Ci jako pierwsze na myśl?
> Czyżby jakieś niemiłe wspomnienia?

Jakbyś zgadła! Mnie wychowywała babcia...
--
Joanna
http://jduszczynska.republika.pl


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


157. Data: 2002-02-18 11:07:42

Temat: Re: klopotliwe pytanie? Dlugie
Od: Marynatka <m...@f...net> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Mon, 18 Feb 2002 11:31:10 +0100, podpisując się jako "Joanna
Duszczyńska" <j...@p...onet.pl>, napisałeś (aś) :

>> >> ważne, żeby dziecię nie wracało ze szkoły do pustego domu i dostało
>domowy
>> >> obiad.
>> >
>> >A czy to czasem nie zazdrość przez Ciebie przemawia?
>>
>> A dlaczego ma przemawiać przez Jolantę od razu zazdrość?
>> Dlaczego właśnie to uczucie przyszło Ci jako pierwsze na myśl?
>> Czyżby jakieś niemiłe wspomnienia?
>
>Jakbyś zgadła! Mnie wychowywała babcia...

To nie musisz słowa zazdrośc wtykać od razu innym.
Moze wystarczy po prostu zapytac dlaczego? a nie dumac sobie "czyzby
to zazdrosc"
Marzena

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


158. Data: 2002-02-18 13:12:39

Temat: Re: klopotliwe pytanie? Dlugie
Od: "kolorowa" <v...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

> Jałowość jest drugorzędna - od tych ludzi przygód intelektualnych nie
> oczekuję.

Jałowość dotyczy nie tylko inteligencji, ale mniejsza z tym.
Jeśli chodzi o samą inteligencję, to czytałaś, jak sądzę, "Kwiaty dla
Algernona" bodajże Aldissa? Nie powiem, zeby ta książka zmieniła mój sposób
myślenia, bo od pewnego czasu już wiedziałam, że inteligencja nie jest
miernikiem ludzkiej wartości, ale wywarła na mnie duży wpływ. Tylko błagam,
nie pisz, że nie czytałaś, bo książkę wprawdzie mam, ale głęboko w piwnicy,
a przypomnienie sobie treści sprzed trzynastu lat będzie dość trudne:(

Drażni mnie narzekanctwo i robienie z siebie męczennice i
> bohaterki. Jest to wyjątkowo drażniące u ludzi, którzy żyją lepiej niż 99%
> reszty społeczeństwa, mają udane rodziny, zdrowe dzieci...

Jak już ktoś kiedyś stwierdził, nie samym chlebem człowiek żyje;) Kasa - nie
równa się - brak problemów. Udane rodziny? Tego się nie dowiesz, dopóki nie
założysz cudzych butów. Znalazłoby się całe mnóstwo historii, w których
szczęśliwa rodzina, której niczego nie brak - nagle się rozpada, gdzie
dochodzi do jakiegoś dramatu. I wszyscy są zdziwieni...
Tak się składa, ze ludzkie emocje są moją pasją. A przy okazji mam sporo
znajomych, którzy zawodowo się w nich grzebią - a więc i sporo okazji, żeby
o tym pogadać. I jestem pewna: nie można oceniać czyichś kłopotów, bo można
się na tym nieźle przejechać.

Znam pewną kobietę, która od roku walczy z rakiem. Zanim to się stało, w
zasadzie niczego jej nie brakowało. Dobry mąż, własny dom, z dzieci była
dumna. Lubiła za to narzekać i było to irytujące (tak się składa, że ja też
nie lubię narzekań;-)), bo cały czas mówiła, ile to ona musiała się narobić
i w zasadzie każda rozmowa do tego się sprowadzała.
I nagle trach. Nowotwór.
Spędziłam z nią trochę czasu na rozmowach. I sporo się dowiedziałam. Tego,
że tak naprawdę to ona chciała już umrzeć. Już miała dość życia, była
zmęczona. Męża praktycznie nie było w domu, bo przecież praca, bo zawsze
potrzeba więcej, bo dom, bo dzieciom ma być lepiej niż nam itd... A ona
swoje życie podporządkowała rodzinie, bo tak ją nauczono. I bardzo często
słyszała, że nie ma na co narzekać, że powinna być szczęśliwa, bo przecież
niczego jej nie brakuje, a inni to mają sto razy gorzej.
Dlaczego trzeba było dopiero poważnej choroby (rak ma to do siebie, że
bardzo często okazuje się chorobą duszy), żeby tę kobietę zaczęto traktować
poważnie? Żeby dostała pozwolenie na inne uczucia niż uczucie szczęścia czy
zadowolenia.

Od mojej koleżanki psychoterapeutki dziecięcej znam jeszcze inną historię. O
rodzinie z dwójką dzieci. Starsze zmarło na białaczkę. Drugie właśnie
zaczyna chorować. Ale zanim to się stało, starszy syn przeszedł drogę przez
mękę, bo tatuś sam wychowywany pasem, wprowadził starszemu dyscyplinę. Matka
wprawdzie przeciwna takim metodom, nie reagowała, żeby nie rozbijać rodziny.
I dziecko odeszło. Młodsze też nie chce tak żyć. A przecież wcześniej nic na
to nie wskazywało. Tworzyli udane stadło, a dzieci - jakie grzeczne!

Do czego zmierzam. Do tego, że pozory mylą. To, że patrzysz, nie oznacza
wcale, że widzisz tyle, żeby móc ocenić.
(Oczywiście niektórzy fizycy mogliby się przyczepić, że to obserwator tworzy
świat, ale myślę, że mogę ich pominąć;)))

Może jak ktoś ma
> za dobrze to każda bzdura typu oboje dzieci łapie anginę urasta do rangi
> tragedii?

Zanim stwierdzisz, że to bzdura, to może powinnaś najpierw skonsultować się
z jakimś pediatrą.


--
Małgosia
mąż - jedyny (jak dotąd;)
dzieci - dwoje


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


159. Data: 2002-02-18 21:02:15

Temat: Re: klopotliwe pytanie? Dlugie
Od: "Ania Björk \(sveana\)" <a...@s...com> szukaj wiadomości tego autora

> > teraz wyobraz sobie to niezmacone skupienie (moje np.) przy sprawdzaniu
> > klasowek, prac pisemnych, wypracowan, testow rocznych, itp.
>
> A nie potrafisz się wyłączyć? Ja np. jak coś czytam, to trzeba do mnie
> kilka rzy się zwrócić, albo walić od razu przez łeb, żebym wracała do RL.
> Jak trzeba, to potrafię również podzielić uwagę na dwie, trzy czynności.
> Ale mój ślubny już nie potrafi np. kroić chleba i mówić przy tym;-))
> --
> Pozdrawiam
> Justyna

Justysia, czasem potrafie, czasem nie - zalezy od rodzaju pracy, nastroju,
ilosci uczniow dookola (taki swobodny kraj, ze drzwi pokoju nauczycielskiego
sa otwarte, a pukanie to przezytek - po prostu wchodza i juz .-)). Czesto
korzystam ze sluchawek i CD-Romu w komputerze, az mnie malzowiny uszne
rozbola od ucisku, ale ile sie da? W koncu to zadne skupienie, takie
zagluszajace sluchanie muzyki..... Dzis szanowni koledzy godzine debatowali
o sportach olimpijskich - a jakze, temat na czasie, a mnie szlag trafial, bo
ani rusz nie moglam sie skupic na przygotowaniu do lekcji (lekcje u nas
dlugie, 3-godzinne, to i przygotowac trzeba sporo). Slowo daje, nastepnym
razem pogonie towarzystwo, ryzykujac ostracyzm (cos w stylu "patrzcie, jaka
wazna, imigrantka jedna, chce nam pokazywac, co wypada"). Mowie ci, czasem
nie jest latwo......

Ania (z poczatkiem bolu glowy)


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


160. Data: 2002-02-18 22:00:22

Temat: Re: klopotliwe pytanie? Dlugie
Od: "Jolanta Pers" <j...@u...com.pl> szukaj wiadomości tego autora

ania napisał(a) w wiadomości: ...

Aaaaaaaaaaaaa! Uwaga! The Ultimate Model of an Ideal Happy Housewife
szarżuje! Już się boję!

>Jolanta Pers napisał(a) w wiadomości: ...
>>miałaś co najmniej kilka możliwości:
>>
>
>>2. donieść kierownictwu, że ludzie w Twoim dziale nie pracują, tylko
>>plotkują
>
>Czyżbyś nie tylko popierała ale sama i to w dodatku bez zażenowania
>uprawiała donosicielstwo. Biedni ci twoi koledzy z pracy, z ktorymi
>wybudowałaś blok i dalej spotykasz się przy piwie. Może wciąż zadaja się z
>tobą, bo nie wykryli, kto na nich donosił?


Ale mnie zdemaskowałaś. Wiesz, my takie hobby mamy, że czasem gdzieś na
siebie musimy donieść. Sąsiad kupił nową lodówkę? Na pewno drań ma
nielegalne dochody, podrzucić pisemko do skarbówki. Koleżanka krzywo
zaparkowała? Łaps za słuchawkę i dzwonimy do straży miejskiej. Pies docenta
znów narobił na wycieraczkę? Skarga do zarządu.


Natomiast serio - osobom niespecjalnie kumającym czaczę w temacie pracy
zapewnie niewiele powie taka mała oczywistość: jeśli w pracy istnieje jakaś
okoliczność, która nam uniemożliwia właściwe wywiązywanie się ze swoich
obowiązków, to staramy się ją zlikwidować zanim nas wypierniczą za brak
takowego.

>Mam nadzieję, że mieszkasz w innym miescie niz ja

No tak, nagłówków też się czytać jeszcze nie nauczyliśmy... A podobno się
tak yntelektualnie rozwijamy.

>i nigdy w życiu nie
>spotkam sie z tobą w tej samej pracy.


A ja w płacz i na kajak.

JoP

P.S. Jakoś mi się pęta po głowie taki tekst ze starego, dobrego serialu. Coś
o gołębicy. Sama nie wiem, dlaczego.
--
j...@m...pl j...@u...com.pl
http://www.sf.magazyn.pl



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 10 ... 15 . [ 16 ] . 17 ... 20


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Dlaczego nie macie dzieci? (emocjonalne)
Co to znaczy TZ?
Jaki Prezent?
trudny temat - pieniądze
dajcie się wyżalić...[bardzo długie i smętne]

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »