Data: 2003-12-26 20:04:43
Temat: Re: klotnie a swieta
Od: "Justyna" <j...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Wątpliwe by ktokolwiek był doskonały - nawet jeśli jest czyimś
ojcem/matką;)
> Wątpliwe tez by było prozdrowotnym;) akceptowanie wszystkich zachowań
> rodziców tylko dlatego, że sa rodzicami.
No wlasnie...
> Uważam, że z cała pewnością nie Twoim zadaniem jest pouczanie go, czy
> wychowywanie, czy nawet proszenie w tej sytuacji.
> To raczej rola jego rodziców, z którymi - jak wnioskuję z Twego listu -
> czuje się bardzo (za bardzo?) związany.
> Przykro mi, że to przeżywasz, ale naprawde nie Twoja rolą jest dbanie o
jego
> nastroje.
Nie chodzi o nastroje. Po prostu nie uznaje ponizania mnie i traktowanie
mnie oraz mojej matki jak 5letnich dzieci. Poza tym on uwaza, ze nasze
uczucia mozna kupic. Moze wystarczyloby gdyby czasem pomyslal o nas i nie
czepial sie o rozne bzdety ktore nie sa tego warte.
> Moim zdaniem najzdrowsze (co nie znaczy najmilsze) >tutaj byłoby po
> prostu uznanie faktu, że ojciec nie zawsze zachowuje się ok (co oczywiscie
> nie oznacza ze nigdy;))
Ale cotygodniowe awantury w ktorych moi starzy sa w stanie powiedziec sobie
wszystko bez zastanowienia, sa nie do wytrzymania...
> wiesz... im bardziej będziesz przekonywała sie, że on jest fajny tylko, że
> akurat... to tym wieksze prawdopodobieństwo, że kiedys tez bedziesz fajną
> mamą, tylko że akurat...
> Co sobie "wczoraj i dziś" w główce i sercu ulozysz to "jutro" da o sobie
> znać.
Ale jest moim ojcem i go kocham, i wlasnie dlatego chcialbym, zebysmy byli
jakos razem i bez klotni chociaz raz w roku...
Wszystko jest w teorii takie proste, tylko ze zeby cos zmienic to obie
strony musza sie starac a nie tylko jedna. A moj tata uwza ze nie jest
niczemu winien i kropka.
|