Data: 2001-06-19 09:16:50
Temat: Re: kobieta a stabilizacja materialna
Od: <z...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Smerf wrote:
> Przedstawię Wam moją teorię, trochę kontrowersyjnie, ale cóż... Tak mi się w
> życiu dzieje, że mam prawo tak myśleć.
> Uważam mianowicie, że dziewczyna - kobieta, bo ok. lat 25 największą wagę
> przykłada do spraw stabilizacji materialnej,
No tak, jak kazda "nowa" teoria - nieco kontrowersyjna.
Ze zwrotem: "duza wage" bym sie zgodzil, ale z "najwieksza" - juz nie moge.
(Nie znam Twojej eks, wiec nie wiem, jak to bylo w tym przypadku, jednak jezeli
chcesz tworzyc uogolnienie, trzeba by zbadac wiecej kobiet)
W dodatku ani Ty ani ja nie jestesmy kobietami, wiec mozemy jedynie
przypuszczac.
Po wtore, proces podejmowania waznych decyzji u kazdego czlowieka jest bardzo
skomplikowany, wystepuje tu szereg czynnikow, przeslanek, osobistych
uwarunkowan itp.
(...)
> Spośród wielu otaczających ją mężczyzn wybiera włąśnie takiego, który
> zazwyczaj jest od niej starszy, ma określone plany na przyszłość, ma dobrą
> posadę i ugruntowaną pozycję społeczną i oczywiście znacznie więcej "kasy"
> w kieszeni.
Zwroc uwage, ze podajesz "jego" cechy. Z Twojej definicji wynika, ze wystarczy
miec to wszystko i kazda kobieta jest "dostepna". Przejaskrawiajac, posiadajac
ww przymioty wystarczy obok dziewczyny stanac;).
Pewnie zdajesz sobie sprawe z tego, ze jest to troche bardziej skomplikowane.
(...)
> Pewnie nie wszyscy się z tą teorią zgodzą
(...)
> nie chcę myśleć, że wszystkie dziewczyny "lecą na KASĘ" i nie chce czuć się
> gorzej od tego, dla którego rzuciła mnie moja dziewczyna...
Nie moge zgodzic sie z Twoja teoria rowniez z tej przyczyny, ze stworzyles ja
pod wplywem cierpienia.
Czysami lepiej jest wytlumaczyc sobie zyciowe niepowodzenie tym, ze byly one
konsekwencja czynnikow niezaleznych od nas. W Twoim przypadku jest to ktos, kto
ma, generalizujac, wyzszy status spoleczny.
Nie masz wplywu na to, ze ktos taki istnieje, nie masz wplywu na to, ze oni sie
znaja. Te rzeczy nie zaleza od Ciebie i w tym upatrujesz przyczyne swojego
niepowodzenia. Po prostu nie masz na to wplywu.
Byc moze w swoim przypadku masz sporo racji.
Ale w rzeczywistosci bywa tez tak, ze rozpad zwiazku spowodowany jest rowniez
przez czynniki zalezne od partnerow. Jednego lub obojga.
I niestety trzeba to obiektywnie dostrzec i uczyc sie na bledach - wlasnych i
cudzych.
Trzeba tez pamietac, ale nie po to, aby gryzc sie po wsze czasy, tylko by bylo
lepiej - na przyszlosc.
> Pozdrawiam
> Smerf
Pozdrawiam
Zelig9:)
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|