Data: 2001-06-19 08:56:53
Temat: Re: kobieta a stabilizacja materialna
Od: "Rinaldo" <r...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Dorrit" <z...@c...com.pl> wrote in message
news:9gl33o$fq7$1@news.tpi.pl...
>
>każda perspektywicznie myśląca kobieta woli mieć życie
> ułożone lepiej niż gorzej. Woli związać się z mężczyzną, który zapewni jej
i
> jej potomstwu komfortowe życie, elitarne środowisko, nie skaże na
> dochrapywanie się przez 10 lat własnego mieszkania i dobrego samochodu,
> zapewni dzieciom dobre wykształcenie, znajomość obcych języków, wczasy na
> Majorce itp, w końcu przekaże temu potomstwu lepsze geny niż nieudacznik
> pozbawiony ambicji i pieniędzy, który wyśle żonę do roboty za 900 zł
> miesięcznie a dzieci do żłobka ew. będzie pasożytował na rodzicach i
> teściach. Jest jeszcze takie przysłowie - "Gdy bieda wchodzi drzwiami,
> miłość ulatuje oknem.
> Dorrit
>
Niewątpliwie masz racje. Chcialbym Ci zwrocic przy okazji tego tematu uwage
na pewien fakt, pewne spostrzezenie, ktore doprowadzilo mnie do dosc
nieoczekiwanych wnioskow. Otoz wedlug moich obserwacji wiekszosc mezczyzn ma
dosc beztroski stosunek do wydawania pieniedzy. Kiedy zona prosi mnie o
zrobienie zakupow, zwlaszcza tych zywnosciowych, czesto instruuje mnie w
ktorym zieleniaku co mam kupic, bo bedzie TANIEJ. A mnie to totalnie zwisa.
Mam specjalnie drogi nadstawiac i szukac tanszych o pare groszy produktow?
Przenigdy! Kupuje gdzie popadnie i jak popadnie nie liczac sie z wydawanym
groszem. A moja zona przeciez nie jest zle sytuowana i ma pensje wyzsza od
mojej. Bardziej wiec moglaby sobie pozwolic na rozrzutnisc.
Gdyby to dotyczylo wylacznie mnie - to pomyslalebym ze po prostu jestem
"rozrzutnym" wyrodkiem i tyle. Ale dyskusja z wieloma kolegami uswiadomila
mi, ze i oni maja podobny stosunek do tej sprawy.
Mysle, ze mezczyzni maja w swoja podswiadomosc wszczepiona jakas wiare w
Opatrznosc Boza i ze "jakos to bedzie". Nawet jesli okazuje sie, ze wcale
nie jest. Ale jest cos w mezczyznie, co jakby sprawia, ze ma wieksze
zaufanie do Sily Wyzszej, ktora winna zapewnic mu papu.
Zas kobieta podswiadomie traktuje swego meza za Pana, ktory jest jakby
posrednikiem miedzy nia a Bogiem, jest jakby takim pomniejszym "bogiem"
domowym, ktory jako "bog" winien zapewnic zonie i dzieciom opieke, pieniadze
na zywnosc i ubranie. A wiec ma duze wymagania od niego i znajac jego
mozliwosci, oszczedza, aby wystarczylo. jej "bog" jest wiec bogiem o
ograniczonych mozliwosciach, podczas gdy Bog mezczyzny ma mozliwosci
nieograniczone, ktoremu nigdy nic nie zabraknie, a zatem "jakos to bedzie".
Rinaldo
PS. Moje obserwacje i wnioski zawodza w jednym przypadku: przy wadawaniu
pieniedzy na odziez i ciuchy. Sprobuj mi to wyjasnic.
|