Data: 2001-07-05 19:29:33
Temat: Re: kobieta a stabilizacja materialna
Od: <f...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Emilia said:
> Daj spokój!
Już dawno dałem sobie spokój
Jej rezygnacja z waszego związku, z Ciebie, to po prostu brak
> miłości.
Oczywiście, że to nie była miłość teraz wiem, chociaż prawie przez cztery lata
myślałem, że była to najpiękniejsz miłość jaka mogła mnie spotkać.
Jestem z facetem, który jest gorzej ode mnie wykształcony, nie ma
> pieniędzy, za to posiada jeszcze problemy rodzinne. Nie są to dla mnie
> okoliczności komfortowe, nie jestem Matką Teresą i nie odczuwam satysfakcji
> w związku z tym, że ja - "panienka z dobrego domu" pomagam komuś z nizin
> społecznych, komuś z problemami.
Ona napewno nie jest panienka z dobrego domu, problemy ze swoim domem (a w
związku z tym i ze sprawami finansowymi) miała zawsze. Ja natomiast nie jestem
facetem z nizin społecznych, bądź kimś żle wykształconym (w moim mniemaniu - i
nie jest to brak skromności- daję sobie lepiej rady w życiu niż większość moich
rówieśników.
> Jeśli chodzi o finanse i wizję wspólnej przyszłości widzianą pod tym kątem,
> wspólnie założyliśmy firmę, która co prawda dopiero się rozwija, ale już
> daje pewien komfort materialny. Obecnie On w wielu sprawach mnie wyręcza,
> bym mogła w miarę spokojnie skończyć studia i nie narzeka przy tym, że
> zaharowuje się na śmierć, chociaż pracuje naprawdę ciężko.
and so????
Mogłam mieć komfort finansowy i
> zostać żoną innego człowieka będąc beztroską studentką na jego utrzymaniu,
> ale tego nie wybrałam. Bo to nie byłabym ja. Sprzedałabym siebie i swoje
> prawdziwe uczucie. Nie myślałam nawet o tym na poważnie, bo na myśl o
> "skorzystaniu" z tej oferty matrymonialnej cierpła mi skóra.
Widzisz, to też jest niezupełnie tak samo, bo jej skóra zupełnie nie cierpniie
(chyba, że zupełnie z innych względów). Pozatym "kobieta i stabilizacja
materialna" to tylko poruszony temat, teraz wiem, że są kobiety, które kochają
nie z powodów materialnych i cieszy mnie to niezmiernie, niemniej jednak fakt,
który się stał był jaki był (z resztą znam wiele podobnych przypadków) i nie
zapomnę tego długo, obawiam się także, że w dużej mierze wpłynie to na moje
myślenie i pewne reakcje, oby trwało to jak najkrócej. Teraz żałuje tylko, że
nie zauważałem pewnych spraw wcześniej i pluję sobie z tego powodu w twarz.
Wiem też, że nigdy jej tego nie wybaczę.
Hmmm? Chyba malutki dołek :(
Pozdrawiam
Smerf
> Pozdrawiam, :)
> Emilia
>
>
>
>
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|