Data: 2002-12-31 00:01:04
Temat: Re: koniec roku... koniec...
Od: "Ag.nieszka" <a...@i...delate.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Mr.FX wrote:
> [...]
>> ani to chłodne ani nie bez emocji, tylko takie zwykłe rozczulanie się nad
>> sobą. Myślę, że czas spłynąć z tej abstrakcyjnej szyby wyobraźni, nie
>> zadawać zbytecznych pytań, a płakać porządnie raz na pół roku i to
>> rozpaczliwie łkając w poduszkę ;-)
>
> Trochę życia i poezji... ale najpierw trzeba podjąć decyzję - której
> wielu nie umie podjąć po latach...
sama poezja jest piękna, jeśli dotyka pięknych w życiu rzeczy, te złe i
bolesne należy odsunąć i skupić się jedynie na miłych, a w nich się
rozttkliwiać, rozpływać, tonąć, dryfować i im oddawać.
W innym wypadku proponuje los straconego wieszcza bądź rozgoryczonego
kochanka z "Romeo i Julia". W dobie obecnej polecam Harleqiny czy inne
sensacje serialowe. Wyciskają niektórym prawdziwe łzy i pozwalaja kościołom
przetrzymać złe czasy.
Daj na dzwon do dzwonnicy, po to przyszli do Ciebie z opłatkiem.
>
>> PS. a kto Ci powiedział, że ta grupa to miejsce na rozdzieranie serca i
>> rozterek własnej duszy? To nie egoizm?
>
> A wg mnie jesteś bezczelna uważając lepiej niż autor po co ten tekst
> tu trafił. Ruszyło Cię to, czy co?
>
jestem bezczelna, bo strasznie prawdziwa.
Nie rusza mnie "prawie nic". Taki dostalam hard ducha ;-)
a jakbyś się chciał ze mną zamienić, to daję Ci na przetrzymanie 5 sekund,
albo odpal się porządnie raz jeszcze słabeuszu;-)
|