Data: 2012-05-26 21:20:12
Temat: Re: ło matko
Od: Flyer <f...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
In article <M...@n...neostrada.pl>,
f...@g...pl says...
>
> In article <15l3h751sscbf$.vd0exo6xlgi9$.dlg@40tude.net>,
> i...@g...pl says...
> >
> > Dnia Fri, 18 May 2012 20:22:11 +0200, Flyer napisał(a):
> >
> > > Popatrz ile kosztowało śledztwo w sprawie śmierci gen.
> > > Sikorskiego [wynagrodzenia prokuratorów IPN też w to wlicz]. I
> > > co? Jajco - pewnie kilkaset tysięcy zł poszło się dym... .
> > > Poszłoby nawet wtedy, gdyby udowodniono, że Sikorski został
> > > zamordowany, bo co byśmy zrobili z tą wiedzą? Nic
> >
> > NO TY na pewno nic, Tobie ta wiedza po nic. Ciebie można kopnąć w tyłek i
> > nawet nie spytasz, za co - to i dalej będą kopać... Ale sa ludzie, którzy
> > mają dumę i poczucie godnosci, chcą wiedzieć, z kim trzeba skończyć, zeby
> > ten ktoś z nimi nie skończył!
> > :->
>
> Tę wiedzę to mieli już Brytyjczycy w czasie II wojny światowej,
> kiedy ich samoloty, z krótkich lotnisk położonych na samym
> wybrzeżu Anglii, waliły do wody, bo nie osiągnęły wystarczającej
> prędkości startu lub były przeciążone. Tę wiedzę mieli również
> Amerykanie i Japończycy, którzy posiadali lotniskowce. Tę wiedzę
> mieli również Niemcy, którzy mieli lotniska na wybrzeżu Kanału
> La Manche i Morza Północnego [choć nie na samej linii
> brzegowej]. Uczone gremium i prokuratorzy IPNu, którzy zapewne
> do ekshumacji pracowicie przygotowywali się przez rok [biorąc
> oczywiście w tym czasie sowite wynagrodzenie] dowiedli, że gen.
> Sikorski miał typowe uszkodzenia dla ofiar poddanych nagłemu
> hamowaniu w wodzie.
>
> Ten sam zarzut, co w przypadku Smoleńska - zanim politycy zadęli
> w trąby trzeba wcześniej sprawdzić rejestry wypadków lotniczych
> o podobnym przebiegu. I co by się okazało? Że przed i po gen.
> Sikorskim takie wypadki były, bo to naturalna konsekwencja
> krótkich lotnisk na wybrzeżu, przeciążenia, zbyt małej prędkości
> i/lub przywalenia z pełną szybkością w wodę.
>
> Wariant pierwszy - Sikorski nie był przypiety pasami, nic i nikt
> go nie uderzył w czasie zderzenie z wodą - w momencie zderzenia
> z wodą samolot wyhamował do 0 km/h, ale Sikorski nadal posiadał
> tę prędkość, co skutkowało tym, że poleciał sobie, uderzając o
> wszystko po drodze z prędkością, którą miał wcześniej samolot,
> powiedzmy 200 km/h. Przeżyłabyś? ;>
>
> Wariant drugi - Sikorski był przypięty pasami, nic i nikt go nie
> uderzył w czasie zderzenia z wodą, pasy trzymały go twardo i go
> nie uszkodziły - zabiło go przeciążenie.
>
> Wariant trzeci - tak jak w drugim, tylko przy okazji hamowania
Kluczowe dla zdarzenia nie jest wcale przeżycie pilota [miał
przeszkoloną kabinę, pytanie czym, bo wtedy już wchodziły
tworzywa sztuczne], ale jego obrażenia. Jeżeli je miał, to
oznacza, że wszystko gra, bo jako jedyny z niewielu miał
możliwość ucieczki z tonącego samolotu [nie uderzył o przegrody,
kiedy puściłu mu pasy, ale o szkloną? kabinę, która wyhamowała
trochę jego pęd] - pasażerowie byli prawdopodobnie nieprzytomni
[uszkodzenia i/lub przeciążenie] lub nie byli w stanie się
poruszać. Efekt - utopienie się wraz z samolotem.
A te wszystkie teorie spiskowe z tłumoctwa, które nie pozwała
myśleć fizycznie, statystycznie [podobne wypadki lotnicze] i
obejrzeć modelu samolotu.
PF
|