Data: 2003-05-10 14:35:34
Temat: Re: macierzyństwo lesbijek
Od: "Sowa" <m...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "AsiaS" <a...@n...onet.pl> napisał w wiadomości
news:b9h78n$4e1$1@news.onet.pl...
> Nie zwróciłaś uwagi na to co najważniejsze w moim poście i poparte
istniejącą
> sytucają - gdybym tak myślała to sama nie miałabym dziecka. Nie mogę
potępiac
> innych i sama robić to, co oni.
Przepraszam, Aśka, ale tego już nie rozumiem - bo do tej pory sugerowałaś
jedynie pewien biseksualizm, oraz dużą świadomość i w pełni przemyślaną
chęć macierzyństwa i udziału w tym konkretnego mężczyzny - Jakuba S - a
teraz stawiasz
sprawę tak, jakbyś była homoseksualistką siłą wtłoczoną w heteroseksualny
związek z mężczyzną i dla dobra sprawy rodzącą dzieci sobie, przy jego
"niestety koniecznym" udziale.
Ten argument do mnie nie przemawia, a nawet uważam że wykraczasz poza
jakieś, być może tylko moje, poczucie dobrego smaku, byle by tylko coś tam
udowodnić.
Jest to też dla mnie argument na moją korzyść - bo udowadnia mi, że w całej
tej dyskusji, nie chodzi w sumie o dziecko jako takie, a o pewną politykę
dorosłych - o chcieć, udowodnić, posiadać za wszelką cenę, wbrew wszystkim i
wszystkiemu.
Może to być smakowite gdy "kotłują" się dorośli, ale gdy sprawy dotyczą
dzieci - jakoś opuszcza mnie poczucie humoru.
> Czułaś kiedyś wewnętrzny przymus zajścia w ciążę?
Gdybym była mu "posłuszna" to już bym z kolejnym brzuchem chodziła - moje
małe podrosły i chciało by się mieć kolejnego noworodka.
Ale oprócz instynktów i przymusów posiadam tez zdolność kontrolowania ich,
więc poprzestaję na tych dzieciach które mam.
> > Instynkt macierzyński jest wielki, lecz być może jego dojrzałą formą,
według
> > mnie, jest pełna odpowiedzialność za dziecko - czasami będąca _nie
> > posiadaniem dzieci_.
> _Czasami_ owszem, zgadzam się. Tylko kto ustala te kryteria kiedy?
Ani ja, ani Ty jak w wielu sprawach.
Nie mówię że należy: zakazać, ograniczyć, odebrać czy coś takiego. Nie
podoba mi się jednak takie stawianie sprawy jakie obserwuję - robienie
zamętu wokół "normalnych ludzi i ich normalnych zachowań" - skoro to
wszystko jest takie normalne to skąd takie działania?
Czy ktoś o mnie kręci filmy jak ja dziecko poczynam, i rozpowszechnia je
wszem i wobec bez jego - dziecka zgody - robiąc z tego dziecka jakiegoś
królika
doświadczalnego?
Tam było wszystko - nazwiska, twarze, miejsce zamieszkania, żenujące
poszukiwanie "dawcy" nasienia.
Oglądałam kiedyś ten angielski film o
sposobach "poczynania" dzieci przez lesbijki - do dzisiaj zostało mi w
głowie to wożenie spermy na czas po mieście z punktu A - gdzie "ojciec" się
masturbował do słoiczka a przyjaciółka mam dowoziła ją do jajeczkującej,
oczekującej
w punkcie B.
Oglądałam również reportaż o rodzinie w której ojciec/mąż (3 dużych już
synów) zmienił płeć - on szczęśliwy, żona zaakceptowała - tylko z dziećmi
dramat - jakoś nie uszczęśliwiło ich szczęście mamy + mamy i pomimo zmiany
miejsca zamieszkania (w ramach większej anonimowości) dzieciaki te młodsze
zwłaszcza, staczają się coraz niżej - agresja, nieposłuszeństwo, kompletny
brak szacunku do rodziców, więzienie w końcu.
Najlepiej zniósł to syn najstarszy - nie będący już dzieckiem i wpełni
ukształtowany w normalnym układzie.
> >Czy wiesz jak to wpłynie na dziecko?
> Nie wiem jak wpłynie na moje dzieci świat, który zobaczy, a jednak chcę i
będę
> je mieć... Ty także nie wiesz jak czynniki, których jeszcze nie znasz,
wpłyną na
> Twoje
> i także powołałaś je na świat. Cóż, jesteśmy tylko ludźmi.
Tak jesteśmy ludźmi - i to nas różni od zwierząt, że nie działamy jedynie na
poziomie instynktów. Potrafimy je w dużej mierze opanować - przynajmniej mam
taką nadzieję.
Nie znam wielu czynników jakie mogą wpłynąć na moje dzieci - ale staram się
je w miarę możliwości przewidzieć - i gdybym przed podjęciem decyzji doszła
do wniosku, że jednak nie jest to aż takie dobre dla dziecka ( nie dla mnie
a dla ewentualnego dziecka właśnie) - to może postąpiła bym, jak owe kobiety
o których pisałam.
Bo ja je - dziecko swoje - w końcu zostawię same, z całym tym ewentualnym
sosem na ich głowie i psychice.
Sowa
|