Data: 2002-04-05 07:16:02
Temat: Re: mieszkanie pod nadajnikiem GSM
Od: "Pawel" <p...@p...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Lech Trzeciak" <l...@i...gov.pl> napisał w wiadomości
news:3CAC9428.1E066B4E@iimcb.gov.pl...
> Pawel wrote:
>
>
> > Telefon komórkowy wysyła fale o mocy 1W.
>
> Moc nadajnika nie może mieć bezpośredniego znaczenia. Ważna jest dawka
otrzymana
> przez komórki, czasem także dawka w czasie (duża dawka w bardzo krótkim
czasie
> zaszkodzi na pewno, bo po prostu podgrzeje). Czyli moc razy czas działania
> podzielić przez kwadrat odległości.
Wporządku. Zakładamy, że pani mieszka w niewielkiej odległosci od nadajnika
przez 20 lat. Niewielka odległość - pojęcie względne, ale z drugiej strony
jeżeli samo promieniowanie jest szkodliwe w większej dawce, to niewielka
ilość również szkodzi. Z tą różnicą, że nie sposób zaobserwować w rozsądnym
czasie skutków. Nie rozumiem skąd ta polemika, skoro zgadza się Pan, że im
dalej od nadajnika, tym lepiej.
<ciach>
> Rzecz w tym, że podobnie jak w przypadku z jajami ptasimi pole elektryczne
NIE
> JEST JEDYNYM CZYNNIKIEM mogącym wchodzić w grę. Co ważniejsze, w żadnym z
> opisanych przypadków nie pojawia się grupa kontrolna - czyli możliwie
podobna
> sytuacja, tylko bez pola elektrycznego. W przypadku ptaków podałem
propozycję:
> wyłączyć nadajnik - ale utrzymać jego konserwację oraz inne działania
wokół
> nadajnika. Np. jeżeli nadajnik jest pikietowany przez zielonych albo przez
> miejscową ludność, to muszą oni pikietować go nadal; jeżeli nadajnik jest
co
> roku malowany w maju, to musi być i tego roku malowany w maju; dodatkowo
jeszcze
> ABSOLUTNIE NIEZBĘDNE jest, żeby ci leśnicy obserwujący lęgi nie wiedzieli,
że
> nadajnik nie działa. To byłby układ zbliżony do idealnego. Wystarczyłby
jeden
> sezon lęgowy.
Takie obserwacje są mozliwe tylko w labolatorium. W warunkach naturalnych
czynników mogących mieć wpływ na zachowanie ptaków jest zbyt wiele i nie
sposób na tej podstawie udowodnić wpływu (i braku wpływu) pola
elektromagnetycznego.
A w czasmi jest ono tak silne, że w okół niego wytwarzają się fale
mechaniczne (charakterystyczny dźwięk przy liniach 11kV).
> W przypadku maszynistów to nie wiem - jakie jest napięcie i częstotliwość
> zasilania elektrowozu? Czy zmienne pole jest generowane głównie przez
napęd? Ten
> napęd jest przecież mechanicznie odizolowany (może nie jest to klatka
Faradaya,
> ale zawsze coś)? Może jest tu jakiś specjalista od pól
elektromagnetycznych,
> który mógłby porównać takie pole w elektrowozie z polem np. 3 metry przed
> 32-calowym telewizorem? To ważne, żeby wybrać grupę do porównania - albo
taką,
> która narażona jest na takie same pola, ale nie jeździ lokomotywą, albo
grupa
> która jeździ lokomotywą, a nie jest narażona na pola. Proponowałbym
spróbować
> tzw. cross-over study. W zależności od źródła pola masz do wyboru: dołożyć
grupę
> maszynistów na spalinowozach i niech jeżdżą tą samą trasą, a po pół roku
> zamienić miejscami i oceniać różnice; ewentualnie po kolejnym roku znowu
> zamienić miejscami. Ważne, czy kabina w spalinowozie i elektrowozie jest
> identyczna. Jeżeli źródłem pola jest napęd, a kabiny są identyczne, to
będzie
> odpowiedź. Jeżeli źródłem pola jest napęd, można próbować lepszej izolacji
od
> pola elektromagn. (klatka Faradaya) i ocenić grupę izolowaną i
nieizolowaną.
> Jeżeli źródłem pola jest tylko trakcja, a kabiny są identyczne,
doświadczenie
> nic nie wniesie - ale wtedy znakomitą grupą kontrolną są... konduktorzy,
również
> siedziący pod tą trakcją przez cały czas pracy - czy też mają "migreny"?
Wg mnie sama trakcja nie jest źródłem kłopotów ze zdrowiem, tylko urządzenia
przetwarzające (znajduja się bezpośrednio za plecami maszynisty).
Co do spalinowozów - te niestety też napędzane są energia elektryczną
wytwarzaną w generatorach napędzanych przez siniki Diesla i podobno
zaburzenia są podobne (osobiście nie rozmawiałem z maszynistą spalinowozu).
> Jeżeli
> sądzimy, że źródłem kłopotów jest kabina, znajdź elektrowozy z inną kabiną
i
> przesadź maszynistów na pół roku.
>
> Bez badań tego typu nie widzę szans na wykrycie przyczyny.
Ma Pan rację, tyle że nie ma możliwości przeprowadzenia tego typu badań.
Mam znajomego kierowcę TIRa i mógłbym zaryzykować, że warunki jego pracy są
podobne do pracy maszynistów z wyłączeniem pola el-mag. Z tym, że zawsze
znajdzie się czynnik różnicujący i każdy może zakwestionować takie
porównanie.
I znów zadam pytanie. Skoro nie obserwuje się wyrażnie zwiększonej
zachorowalności, a każdy inny objaw można przypisać wielu czynnikom to po co
przeprowadzać tak kosztowne badania? I kto się tego podejmie? A reakcja
branży energetycznej i telekomunikacyjnej? Niestety, nad zdrowym rozsądkiem
przeważają kwestie finansowe.
A jesli ktoś bardzo wierzy w brak wpływu pól elektromagnetycznych na zdrowie
człowieka proponuję zamieszkać w domu Pani spod nadajnika GSM...
Paweł
|