Path: news-archive.icm.edu.pl!agh.edu.pl!news.agh.edu.pl!news.onet.pl!not-for-mail
From: "puchaty" <p...@w...pl>
Newsgroups: pl.soc.rodzina
Subject: Re: moja zimna zona - naprawde dluuuugie
Date: Thu, 20 Mar 2003 09:31:52 +0100
Organization: news.onet.pl
Lines: 39
Sender: p...@p...onet.pl@as3-235.starogard.dialup.inetia.pl
Message-ID: <b5buae$b1f$1@news.onet.pl>
References: <b59ovt$dcp$1@atlantis.news.tpi.pl> <b5br4j$2r3$1@news.onet.pl>
<b5bsbf$lsd$1@atlantis.news.tpi.pl>
NNTP-Posting-Host: as3-235.starogard.dialup.inetia.pl
X-Trace: news.onet.pl 1048149134 11311 62.148.66.235 (20 Mar 2003 08:32:14 GMT)
X-Complaints-To: a...@o...pl
NNTP-Posting-Date: 20 Mar 2003 08:32:14 GMT
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2600.0000
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2600.0000
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.rodzina:34767
Ukryj nagłówki
Oleńka wrote:
>> To ona mnie nie rozumie, to ona się nie stara - i co z tego tak
>> naprawdę?
>
> Popatrzcie, drodzy Grupowicze ( i Ty, labradfordzie), na tę sytuację
> także z tej strony....."Winą" żony jest brak romantycznych porywów.
> "Winą" męża.....parę nieciekawych zachowań. Żona oskarżana jest o
> pasywne zachowania, ale IMO labradford też jest bierny - prócz
> ucieczki w alkohol, samobójstwo i w ramiona innej - nic nie zrobił.
Ola. A czemu ty się tutaj doszukujesz czyjejś winy? Powiedz po co? Jaki to
ma sens? Jeśli jest wina to jest pokrzywdzony i ten, który krzywdzi. IMO tam
nikt nikogo nie krzywdzi ale każde krzywdzi siebie samego spalając się na
ofiarnym stosie. Jeśli zatem mówić o winie to tylko w aspekcie winy za nie
branie odpowiedzialności za siebie samego.
Osobiście uważam, że słowa "weź się do kupy facet" na tym etapie
labrafordowi nie pomogą, tym bardziej, że już od dawna ma tego świadomość
(żę trzeba wziąść się do kupy).
Labraford nie jest szczęśliwy i (najprawdopodobniej) jego żona również.
Nawet jeśli jedno i drugie zda sobie sprawę ze swoich "win" w stosunku do
partnera (a przekonany jestem, że zdają sobie sprawę) to i tak niczego nie
zmieni.
> Więc, drogi labradfordzie, przestań się nad sobą użalać i spychać całą
> odpowiedzialność za rozpad związku na partnerkę.
Tu się zgadzam. Ale nie odpowiedzialność za rozpad związku tylko za swoje
"nieszczęście"
> Zacznij może "naprawę" od oszczędzania na piwie i knajpach - popołudnia
> poświęc dziecku. Może żona spojrzy na Ciebie łaskawszym okiem.
> Wykasuj numer kochanki z telefonu i pamięci.
To trochę tak jak leczenie zęba "pyralginą".
puchaty
|