Data: 2003-03-20 09:23:07
Temat: re: moja zimna zona - naprawde dluuuugie
Od: "labradford" <l...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Oleńka" <o...@b...wroc.pl> napisał:
> > To ona mnie nie rozumie, to ona się nie stara - i co z tego tak
naprawdę?
>
> I czy naprawdę tak jest? To wg relacji labradforda.
oczywiscie, ze to moja "wersja" historii, ale mam wrazenie ze wybierasz z
niej tylko te rzeczy aby doprowadzic do konkluzji jak nizej - coz masz do
tego pelne prawo;
ale ja mam tez prawo by tobie odpowiedziec: :-)
> A ja widze też, że:
>
> -żona wypełnia obowiązki domowe, żyje zwykłym, szarym "codziennym" dniem.
> Czyli się stara - choćby o WSPÓLNY przecież dom.
>
> - labradford "stara się" natomiast w ten sposób:
> 1. że żonę zdradza,
> 2. że proponuje przeprowadzkę do miasta, gdzie mieszka kochanka (!). To
na
> pewno świetna recepta na uzdrowienie związku....
> 3. wraca do domu "przez knajpy" a potem popija piwo przed TV,
> 4. zamiast coś robic, "marudzi", albo ucieka w próby samobójcze.
wybralas tylko kilka elementow (i to z naszego czasu ostatniego) wlasnie
takich, ktore mialy na celu potwierdzic z gory zalozona teze (ze to ja
jestem tym zlym, bo nie widze co robi TZ, marudze, zdradzam i sie upijam);
niedostrzegasz tego, ze wiele z tych moich zarzutow do TZ mialem rowniez
PRZED tym jak to okreslasz moim "staraniem" (a mialem nadzieje, ze to
rowniez da sie odczytac w moim pierwszym poscie);
czy lista podobnych "staran sie" ze strony TZ w stosunku do mnie, i to PRZED
moimi, bardziej by cie przekonala ?? - moge rowniez i taka napisac, tylko po
co ?
uwazam, ze napisanie czegos takiego (tj. wylacznie listy pretensji do TZ)
mija sie z celem bo:
- to jej niezbyt dobre zachowania i ona sama moze tego nie chciec aby to
upublicznial,
- nie jest moim celem wykazanie jaka to "zla kobieta" i otrzymanie setki
potwierdzen tegoz,
- to w koncu moja historia, a w niej nie widze tylko i wylacznie winy mojej
TZ; nigdzie nie napisalem, ze ja jestem bez winy, wiec to co piszesz troche
ma sie nijak do tego co napislem (staralem sie napisac); odpowiadasz na
zupelnie inna historie
> Popatrzcie, drodzy Grupowicze ( i Ty, labradfordzie), na tę sytuację
także
> z tej strony.....
>"Winą" żony jest brak romantycznych porywów.
>"Winą" męża.....parę nieciekawych zachowań.
nie wiem co mam napisac;
moze tylko tyle ze zdumiala mnie ogromnie mozliwosc i pewnosc z jaka
potrafisz porownac te dwa zachowania!!
> Żona oskarżana jest o pasywne
> zachowania, ale IMO labradford też jest bierny - prócz ucieczki w alkohol,
> samobójstwo i w ramiona innej - nic nie zrobił.
a gdzie tak napisalem, ze nic (a nawet mialem wrazenie, ze pisalem ze bylo
wrecz przeciwnie)
znowu wybierasz tylko to co pasuje tobie do z gory zalozonego twierdzenia
> Więc, drogi labradfordzie, przestań się nad sobą użalać i spychać całą
> odpowiedzialność za rozpad związku na partnerkę.
> Zacznij może "naprawę" od oszczędzania na piwie i knajpach - popołudnia
> poświęc dziecku.
wiec powtorze: wprawdzie jeszcze bez dziecka ale za to z "oszczedzaniem na
piwie i knajpach" staralem sie nie uzalac nad soba i poswiecac popoludnia
zonie wlasnie (jeszcze wtedy nie zonie) juz kilka lat temu...
> Może żona spojrzy na Ciebie łaskawszym okiem.
...niestety, nie spojrzala
> Wykasuj numer kochanki z telefonu i pamięci.
ona nie jest niczemu winna
> Lecz depresję (swoją).
lecze
> Ola
labradford-
|