Data: 2003-06-18 09:21:12
Temat: Re: monogamia
Od: <c...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Arek" <a...@e...net> napisał w wiadomości
news:bcp6b7$iqc$1@news.onet.pl...
> Nazywanie tak niskiej pobudki jak żądza posiadania miłością
> bez wątpienia podpada pod bluźnierstwo. :)
Pisz co chcesz .. moim zdaniem jest coś pięknego w małej zazdrości ;-)
To dodaje uroku, można ja obrócić w żart, moze być czymś miłym.
Miłość bez cienia zazdości byłaby idealna, ale nie jest bo jakaś obawa
zawsze sie znajdzie.
Widocznie jestem jeszcze za smarkata na prawdziwą miłość,
bo gdybym spotykała się ciągle z jakimiś facetami, okazwała im
bliskość i czułość i mój facet nigdy, dosłownie nic by na to nie powiedział,
właśnie chocby w formie żartu to pomyślałabym że mu tak na prawdę nie
zależy,
bo sie o mni nie boi ani troszke.
Miłość "pójdzie to pójdzie - wróci - nie wróci" jakaś taka.. nieszczera mi
się wydaje.
Nie chodzi mi o maniakalną chorobliwą zazdrość, ale tak bez niczego.. ?
Jakoś mdło by było ;-)
Mała zazdrość w męskim wykoaniu bywa słodka ;-)
> Jatka.
Tak, bez d :-)
> Dlaczego mam się dystansować gdy ktoś tak piękne uczucie jak miłość
> kala czymś tak obrzydliwym jak zazdrość przez przypisywanie zazdrości
> bycia częścią miłości!?
Jest więc paskudnym uczuciem towarzyszącym ;-)
> To tylko w pewnych kulturach gdzie kobieta była - lub jest - traktowana
> jako część przybytku mężczyzny istnieje zazdrość. Z jednej strony wynika
> to z naruszenia własności z drugiej z obawy przed skutkami utraty opieki
> mężczyzny.
Hmm... trochę prawdy w tym jest.
> W kulturach, które nigdy nie doświadczyły takiego segregacyjnego podejścia
> do wartości kobiety i mężczyzny zazdrość nie występuje.
W jakich kulturach?
> Ale zazdrość to nie lęk, lecz już odczucie żalu, pretensji lub też już
> nawet wynikający z tego sposób brzydkiego zachowania.
Ale my właśnie nie mówimy o brzydkim zachowaniu!
Tylko o uczuciu skrywanym w sobie, o obawie.
Dobrze więc, wykluczymy słowo zazdrość, niech to będzie obawa.
Choć jeśli ktoś ma obawy, to z takiego samego powodu czuje zazdrość.
Właciwie zazdrość bierze się z obawy.
Cały czas mówimy o wewnętrzych odczuciach a nie staniu przy drzwiach
ze strzelbą kiedy ona/on chce wyjść ;-)
> NIE MA pozytywnego aspektu tego odczucia.
Zależy od której strony na to spojrzysz.
Podobne wnioski można wysunąć odczuwając obawę i lekką zazdrość.
> I nie, nie byłem nigdy zazdrosny o swoją kobietę, zawsze mi schlebiało to,
> że jest atrakcyjna dla innych.
No proszę :-)
Bardzo tolerancyjni mężczyźni są na tej grupie :-)
> Ja nie raz na to patrzyłem i to ze spokojem. Może dlatego też ze
wszystkimi
> swoimi byłymi pozostałem w bardzo bliskich i przyjacielskich kontaktach.
Czasami spokój jest zabójczy
> I żeby daleko nie szukać - Eskimosi do dziś dnia praktykują obyczaj
oddawania
> żony na noc gościowi.
I to nie jest traktowanie kobiety jako część przybytku??
Odda temu odda tamtemu.. :-)
To ja już wole jak nie chce oddać nikomu ;-)
Apropos kultur .. pomyśl czym byłoby Flamenco gdyby nie było
namiętnej zazdrości? ;-)
> Kłócie w serduchu bierze się właśnie z tej żądzy, naruszenia własności.
> To zjawisko skierowane na zewnątrz, dotyka innych, jest agresywne.
Własnie nie koniecznie.
> Obawa, niepokój bierze się stąd, że może się okazać ktoś lepszy, bardziej
> pasujący dla naszej miłości niż ja i to jest skierowane do wewnątrz,
dotyczy
> nas samych i pobudza do refleksji, starań, rozwoju.
I też właśnie nie. Wszytsko zależy od danej osoby.
Obawy i niepokój też można skierowac na zawnątrz.
To się wyczuwa, i moim zdaniem to widać tym bardziej jeśli się dobrze zna
druga osobę.
Masz Artur sporo racji, mimo że nie do końca się z Tobą zgadzam podoba mi
się
to co piszesz :-)
m.
|