Data: 2003-11-16 12:59:56
Temat: Re: (mutacje)
Od: "nawrocki" <private@(cut)nawrocki.art.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Wczoraj zdarzyło się coś dziwnego. Siedziałem wtedy przed komputerem
pogrążony w jakiś rozmyślaniach, i straciłem wiarę, wiarę w Twórcę.
Brzmi to całkiem groteskowo, a jednak to prawda. Wiara stała się dla
mnie czymś tak naturalnym, że tracę ją i odzyskuję w taki sam sposób,
w jaki tracę i odzyskuję wenę twórczą, lub dobre samopoczucie. W
jednej chwili jest, i jest świetnie, a w drugiej już jej nie ma, a ja
staję się zgorzkniały.
Gdy tracę wiarę, zaczynam czuć się osamotniony. Nie czuję jednak lęku;
powiem nawet, że czuję się wtedy całkiem dobrze. Wiem bowiem, że nie
będzie po śmierci żadnego sądu, i że wszyscy wraz ze śmiercią będziemy
unicestwieni. Wtedy też myślę o podboju świata, o wszystkich tych
krzywdach, z których nikt mnie nie rozliczy. Znaczy to mniej więcej
tyle, że jestem zły. Niezależnymi mi bowiem na wieczności; nawet nie
chcę o nią walczyć.
Wydaje mi się, że jest to smutne, że mam tak chaotyczną naturę. Nie
mogę przyjąć jednej ideologii na całe życie, tylko ciągle muszę szukać
nowej, i coraz dalej posuwać mój rozwój. Cóż, widać tak musi być, że
wiara to podstawa Boga, i że to od niej wszystko zależy. Moja wiara
jest elastyczna, i dlatego mam też mam elastyczny świat.
pozdrawiam serdecznie
Łukasz N.
|