Strona główna Grupy pl.sci.psychologia nadzieja... [dlugie....]

Grupy

Szukaj w grupach

 

nadzieja... [dlugie....]

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2002-10-28 21:32:32

Temat: nadzieja... [dlugie....]
Od: "rr0tgh" <n...@s...org> szukaj wiadomości tego autora

jak odzyskac nadzieje? jak jej nie stracic? co zrobic, kiedy ona zaczyna
powoli odchodzic?
czuje sie bardzo samotny. od kilku ladnych lat szukam drugiej osoby,
dziewczyny... bez zadnego skutku. spotykalem sie z wieloma... zawsze bylo
tak samo: twierdzily, ze bardzo fajny ze mnie czlowiek, ale jakos nie
wyobrazaja sobie nas razem. albo ze bardzo odpowiada im obecny uklad. albo
ze nie sa gotowe... slowem zawsze dostawalem kosza.
sam nie wiem, ile ich bylo. nawet nie znam imion wszystkich... serio ;)
czasem byly ot pojedyncze spotkania, innym razem jakies dluzsze zauroczenia.
jedna kochalem. i chyba kocham nadal. przyjaznilismy sie. znalismy sie jak
dwa lyse konie. bylo pieknie. az pewnego dnia stala sie rzecz do tej pory
uwazana przeze mnie za niemozliwa. zakochalem sie. oddalem jej serce na
rece. nie chciala mnie. jakis miesiac pozniej weszla w zwiazek z kims, kogo,
jak sie okazalo, w ogole nie kochala. od samego poczatku. nie przeszkodzilo
jej to jednak uprawiac z nim swojego pierwszego seksu. ani rozstac sie z nim
w dwa tygodnie po tym fakcie (a 3mce po poczatku "zwiazku"). zabolalo.
bardzo. proby samobojcze. dwie. pozniej okazalo sie, ze jest z kims... kogo
ledwo zna. mimo ze chodzimy wszyscy do jednej klasy, nigdy wlasciwie dluzej
z nim nie rozmawiala... to byl cios ponizej pasa. urwalem z nia kontakt...
zreszta ihmo slusznie. zaczela sie puszczac. najzwyczajniej w swiecie.
zmienila sie bardzo od czasu kiedy sie przyjaznilismy, oj bardzo... znalem
ja jak malo kto na swiecie. wiem co mowie. najgorsze jest to, ze musze
codziennie patrzec na to, jak przytulaja sie, caluja, pieszcza... jedna
klasa. myslalem nad zmiana szkoly. chyba niemozliwe :/ jestem w klasie
maturalnej...
MUSZE kogos znalezc. inaczej zwariuje. czuje to... jeszcze miesiac, poltora.
nie wytrzymam. jest mi z tym bardzo ciezko. wiem, ze gdybym znalazl kogos
bliskiego, dziewczyne... wszystko byloby inaczej. w lato probowalem sie z
kims spotykac. widzielismy sie 3 razy. "nie patrzyla na nasza znajomosc w
ten sposob". w tym czasie... w ciagu tych 2ch miesiecy zylem... zupelnie
inaczej. caly swiat byl piekniejszy, weselszy, lepszy. mialem nadzieje, ze w
koncu zrealizuje sie moje wielkie marzenie. ze w koncu jakas dziewczyna mnie
pokocha. i bede mogl zyc tak jak inny. znikna wszystkie kompleksy. imprezy
nie beda juz okazja do lapania wielkiego dola...
nie wiem tylko jak. szukalem. bardzo bardzo dokladnie. ostatnie spotkania...
byly jak kula w plot. probowalem z wieloma dziewczynami. dostalem tak mniej
wiecej 10 koszy pod rzad :/ zaczynam nie wytrzymywac tego psychicznie... mam
straszne hustawki nastrojow. zdarza mi sie nawet plakac bez przyczyny.
strasznie czesto sie doluje...
nie jestem piekny. mam lekka nadwage. ale wydaje mi sie, patrzac calkowicie
obiektywnym okiem, ze mieszcze sie w sredniej wygladu...
prowadze bloga. co drugi komentarz jest jakim to wspanialym jestem facetem i
ze takich malo strasznie na swiecie ect ect ect...
nie rozumiem. w ktorym miejscu popelniam blad... jak na razie to nawet nie
calowalem sie nigdy z dziewczyna :/ pewnie ktos powie ze nie trafilem
jeszcze na TA osobe. tyle ze w obecnej sytuacji... nie moge juz czekac.
presja jest zbyt duza. za bardzo cierpie... przez tamta dziewczyne. jeszcze
ja kocham... milosc nigdy nie umiera. Tak pisal Pawel...
czuje ze jesli szybko czegos nie zrobie, to wszystko moze sie zle
skonczyc... nawet tragicznie.
co mam zrobic zeby odzyskac nadzieje na odwazjemniona milosc? jak poznac
kogos, kto bedzie chcial popatrzec na mnie jak na zwyklego chlopaka, a nie
tylko kolege czy nawet przyjaciela... pomozcie mi. prosze...
blagam.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2002-10-28 23:01:33

Temat: Re: nadzieja... [dlugie....]
Od: "Greg" <o...@f...sos.com.pl> szukaj wiadomości tego autora

"rr0tgh" w news:apkae5$mkk$1@news.tpi.pl napisał(a):
>
> jak odzyskac nadzieje?

Wystarczy tego chciec. Gdy sie chce sposoby znajda sie same.

> jak jej nie stracic?

Wierzyc, ze dopoki nie wyda sie z siebie ostatniego tchnienia moze sie cos
dobrego przydarzyc.

> co zrobic, kiedy ona zaczyna powoli odchodzic?

Nie pozwolic jej na to :)

> czuje sie bardzo samotny.

Nie Ty jeden.

> od kilku ladnych lat szukam drugiej osoby,

Niektorzy szukaja nawet kilkadziesiat.

> az pewnego dnia stala sie rzecz do tej pory uwazana
> przeze mnie za niemozliwa. zakochalem sie. oddalem
> jej serce na rece.

Semper homo bonus tiro est. W Twoim przypadku sie to chyba potwierdza.
Moze nie brzmi to najlepiej, ale znam wielu ktorzy dobrze wyszli na tym,
ze byli zimnymi draniami. Dziewczyny traktowali jak przedmioty. One
odwdzieczaly im sie slepym oddaniem. Wreszcie poznawali te wlasciwa przy
ktorej zostawali juz na stale i traktowali jak partnerke.

> proby samobojcze. dwie.

Nie warto.

> MUSZE kogos znalezc. inaczej zwariuje.

Nie zwariujesz pod warunkiem, ze nie bedziesz tego traktowac jak sprawy
zycia i smierci. Nie samym chlebem czlowiek zyje ;)

> czuje to... jeszcze miesiac, poltora. nie wytrzymam.

Skad takie dokladne wyliczenia? :) Za chwile polnoc. Wytrzymales kolejny
dzien. Skoro Ci sie udalo to dlaczego nie mialoby tak byc jutro i
pojutrze, i...?

> jest mi z tym bardzo ciezko.

I jestes bardzo mlody. To troche tak jakby na pierwszej lekcji z
programowania skarzyc sie, ze czlowiek nie potrafi jeszcze Queka napisac.

> nie wiem tylko jak. szukalem. bardzo bardzo dokladnie. ostatnie
> spotkania...byly jak kula w plot. probowalem z wieloma
> dziewczynami. dostalem tak mniej wiecej 10 koszy pod rzad :/

Ano wlasnie. Bardzo ladnie, ze zestawiles ilosc prob z powiedzonkiem "kula
w plot". Wydaje mi sie, ze w tym problem. Ty nie jestes snajperem.
Dostales do reki karabin maszynowy i tniesz cala seria. Nie dziw sie wiec,
ze masa kul nie trafia w cel.

> zaczynam nie wytrzymywac tego psychicznie...

Ty to masz zmartwienia. Niedawno na alt.pl.psychologia.milosc jedna z
uzytkowniczek pisala o 20-latku chorym na stwardnienie rozsiane. Jest mu
juz bardzo trudno nawet podniesc glowe. Wiesz jaki on musi sie czuc
samotny? Zdajesz sobie sprawe z tego co on czuje wiedzac, ze juz na pewno
nie ma szans na to by kochac, byc kochanym, miec dzieci...? Nie doceniasz
tego co masz. Nie doceniasz tego, ze przed Toba jeszcze wiele szans. To
czy bedziesz chcial sprobowac zalezy tylko od Ciebie - ten chlopak nie ma
niestety takiego wyboru.

> nie jestem piekny. mam lekka nadwage.

Jakos nie zauwazylem aby wszyscy z lekka czy nawet z duza nadwaga byli
samotni. Niektore grubaski maja nawet u swego boku takie kobiety, ze
ohoho! I o dziwo nawet niektorzy z nich wcale nie maja pelnych portfeli.

> prowadze bloga. co drugi komentarz jest jakim to wspanialym
> jestem facetem i ze takich malo strasznie na swiecie ect ect ect...

Oj tak - takie wypowiedzi naprawde potrafia dobic czlowieka :) Ciekawe czy
osoby wypowiadajace zdaja sobie z tego sprawe.

> nie rozumiem. w ktorym miejscu popelniam blad...

Piszesz jakbys juz byl u schylku zycia a za Toba conajmniej pol wieku
doswiadczen.

> jak na razie to nawet nie calowalem sie nigdy z dziewczyna :/

Tragedia! ;) Znam starszych od Ciebie, ktorzy tez tego nie robili :)

> tyle ze w obecnej sytuacji... nie moge juz czekac.

A co? Wyjezdzasz? Jakas misja poza Uklad Sloneczny?

> presja jest zbyt duza.

A no tak - presja spoleczna moze byc problemem. Mozna sobie jednak z nia
radzic. W sporej mieze jest ona tez wyolbrzymiona. Choc nie wiem jakich
masz znajomych. Jesli z tego powodu ciagle robia Ci wyrzuty... ja bym sie
na nich wypial.

> za bardzo cierpie... przez tamta dziewczyne.

Heh... przezylem cos bardzo podobnego. Bylem na jej kazde skinienie. Ona
miala wspaniale zasady. Przez 8 lat czekalem majac nadzieje, ze byc moze
ktoregos dnia wreszcie bedziemy razem. Niestety. Najpierw (gdy wreszcie
zdecydowalem sie na wyjasnienie do konca sytuacji) dostalem kosza. Jej
brat ktoregos dnia powiedzial, ze ona by chciala ale troche jest niepewna
bo znamy sie bardzo dobrze, bardzo dlugo. Chcialaby znalesc innego, ale...
takiego jak ja. Pozniej widzialem, ze zblizyla sie do innego chlopaka.
Kolejny etap to ten, ze zaczelo miedzy nami dochodzic do nieporozumien.
Potrafila wbic szpile z chirurgiczna precyzja tak, aby zabolalo jak
najbardziej. Oblude z jej strony dalo sie odczuc coraz bardziej.
Przestalem sie ludzic. Ona choc wczesniej unikala imprez w ostatnim czasie
zaczela na nich bywac. Na jednej z nich w innym pokoju zabawiala sie z
gosciem, ktory mial od wielu lat stala partnerke. To byl gwozdz do trumny.
Jej zasady... dobre sobie. Okazalo sie, ze zasady ma sie dopoki jest to
wygodne.
I wiesz co? Jedynym powodem dla ktorego teraz cierpie jest ten, ze
stracilem 8 lat! Kawal zycia jakby nie bylo i niestety nie bylo warto.
Tylko tego zaluje, a jej kit w oko. Podjela decyzje. Czy bedzie
szczesliwa? Moze. To juz nie moje zmartwienie.

Kiedys zalezalo mi na zwiazku tak bardzo jak Tobie i tez czulem sie
straszliwie samotny. Ktoregos dnia jednak zauwazylem, ze przeciez
codziennie jakos sobie rade daje. Jak sie czlowiek postara moze zyc nawet
przyjemnie choc solo. Przestalo mi juz tak bardzo zalezec. O ironio! Z
chwila gdy przestalo mi zalezec zaczelo sie pojawiac coraz wiecej chetnych
dziewczyn na cos wiecej niz tylko znajomosc. Poczatkowo balem sie, ze
chwyce sie perwszej lepszej - w koncu trzeba brac jak daja, bo drugi raz
moze nie beda chcialy. Jak sie jednak okazalo przyzwyczailem sie do zycia
solo. Teraz jest w stanie mnie usidlic tylko ta, ktora bedzie miala
naprawde sporo cierpliwosci aby przebic sie przez mur jaki zbudowalem
przez te wszystkie lata. Jesli sie to ktorejs uda - super. Jesli nie -
trudno. Wszystko i tak skonczy sie dwa metry pod ziemia ;)

> jeszcze ja kocham... milosc nigdy nie umiera.

Milosc jako taka nie istnieje. To tylko pakiet uczuc, ktory mozna
wypracowac wspolnie z druga osoba.

> czuje ze jesli szybko czegos nie zrobie, to wszystko moze
> sie zle skonczyc... nawet tragicznie.

Wybacz, ale ja po Tobie plakac nie bede. Zrobisz jak chcesz. Podejmujac
decyzje pamietaj jednak o jednym - dopoki zyjesz masz szanse, mozesz
wplywac na to co sie dzieje. Z chwila smierci wszystko sie skonczy -
odejdziesz przegrany i nie bedzie juz szans. A co jesli po drugiej stronie
ktos Ci powie:
- Kurcze! A gdybys poczekal jeszcze te dwa latka to spotkalbys taka
milosc, ze wszystkie inne przy niej wysiadaja!
Nie wiem czy spotkasz kiedys kobiete swego zycia. Ty jednak nie wiesz, czy
jej nie spotkasz. Jedno jednak jest pewne - gdy popelnisz samobojstwo to
jej nie spotkasz na bumcykcyk.

> co mam zrobic zeby odzyskac nadzieje na odwazjemniona
> milosc?

Zacznij myslec a nie uzalac sie nad soba.

> jak poznac kogos, kto bedzie chcial popatrzec na mnie jak
> na zwyklego chlopaka, a nie tylko kolege czy nawet przyjaciela...
> pomozcie mi. prosze... blagam.

Oj - faktycznie poczulem desperacje :)



spokojnej nocy zycze
Greg

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-10-29 01:16:34

Temat: Re: nadzieja... [dlugie....]
Od: "Elita.pl" <b...@e...pl> szukaj wiadomości tego autora

rr0tgh wrote:
> jak odzyskac nadzieje? jak jej nie stracic? co zrobic, kiedy ona
>[..]
> tylko kolege czy nawet przyjaciela... pomozcie mi. prosze...

Mówią, że nadzieja jest matką głupich.
Pytasz co w Tobie jest nie tak? No cóż - po prostu zachowujesz
się jak kalesony, a nie facet. A której babie potrzeba kaleson?
One chcą mężczyzn co się zowie, a nie fajfusiaste galarety co
to "MUSI kogoś znaleźć". Daj spokój - żenada na maksa. :((
Weź się facet w garść, zainteresuj się SWOIM życiem i rozwojem
SWOJEJ osobowości bo żenujące jest to Twoje opieranie się na cudzym
życiu. Pewnie jeszcze namiętnie oglądasz wszelkie "real" szoły,
taśmiece i inne srasiemce? :((

A co do zakochania - zdziwisz się jak szybko potrafi minąć.
O ile nie robi się z siebie męczennika jak Ty to robisz.

I jeszcze masz tu link, może Ci coś pomoże w Twoich kontaktach
z dziewczynami: http://www.elita.pl/arek/poczatek.htm

pozdrawiam
Arek



--
http://www.sti.org.pl/0-700.htm

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-10-29 01:58:09

Temat: Re: nadzieja... [dlugie....]
Od: "cbnet" <c...@w...pl=NOSPAM=> szukaj wiadomości tego autora

rr0tgh:
> MUSZE kogos znalezc....
> ... moje wielkie marzenie. ze w koncu jakas dziewczyna
> mnie pokocha. i bede mogl zyc tak jak inny....
> ... nie wiem tylko jak. szukalem. bardzo bardzo dokladnie.
> ... nie rozumiem. w ktorym miejscu popelniam blad...
> co mam zrobic zeby odzyskac nadzieje na odwazjemniona milosc?
> ... pomozcie mi. prosze...
> blagam.

MZ Twoj problem polega na tym ze trawi Cie wielkie pragnienie
aby byc kochanym, ale nie posiadasz 'pary' (pragnenia) aby kochac
(~dawac milosc).
I tak Twoje znajomosci koncza sie wowczas gdy kolejna 'nowa'
dziewczyna 'odkrywa' te Twoja jakby nierownowage (~dysfunkcje)
w emocjach.

> ... nie moge juz czekac. presja jest zbyt duza. za bardzo cierpie...
> przez tamta dziewczyne. jeszcze ja kocham... milosc nigdy nie umiera.

Mowisz tu o Swoim niespelnionym pragnieniu aby byc kochanym,
a nie o milosci.

Zastanow sie nad tym. ;)

Czarek






› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-10-29 05:55:28

Temat: Re: nadzieja... [dlugie....]
Od: "rr0tgh" <n...@l...spamu.org> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "cbnet" <c...@w...pl=NOSPAM=> napisał w wiadomości
news:apkq40$4q2$1@news.onet.pl...
> rr0tgh:

> MZ Twoj problem polega na tym ze trawi Cie wielkie pragnienie
> aby byc kochanym, ale nie posiadasz 'pary' (pragnenia) aby kochac
> (~dawac milosc).

kula w plot ;P to znaczy w tej chwili moze i tak jest... ale tylko dlatego,
bo zranily mnie juz tyle razy... ze po prostu boje sie angazowac w
jakiolwiek uczuciowy sposob.
zapewniam cie, ze w przewazajacej ilosci wypadkow chcialem kochac...
powiem wiecej. wlasnie uswiadomilem sobie cos ciekawego... za kazdym razem
gdy nastawialem sie by kogos KOCHAC, dostawalem kosza, slyszalem ten
straszny i oklepany tekst o wartosciowym czlowieku ect. Kiedy (w ciagu bo ja
wiem... ostatnich dwoch miesiecy) umawialem sie z dziewczynami, bo szukalem
po prostu kogos, kto by mnie zechcial (chcialem BYC KOCHANY)... okazalo sie
nagle ze to nie dziewczyny daja kosza, ale ja dochodze do wniosku ze chyba
nie warto sie juz widywac... ciekawe.
ale to tak zupelnie na marginesie.
moze tro brzmi niewiarygodnie, ale... ja naprawde chcialem dawac z siebie
wszystko to, co dobre... nie bylem nastawiony tylko i wylacznie na branie...
przeciwnie. apogeum stan ten osiagnal w wypadku tamtej dziewczyny, o ktorej
pisalem. tej, ktora tak bardzo mnie zranila. doszedlem do wniosku, ze...
chyba nie warto.
smutna prawda :/


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-10-29 17:59:32

Temat: Re: nadzieja... [dlugie....]
Od: "Jacek" <o...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "rr0tgh" <n...@l...spamu.org> napisał w wiadomości
news:apl7rj$7t1$1@news.tpi.pl...
> bo zranily mnie juz tyle razy... ze po prostu boje sie angazowac w
> jakiolwiek uczuciowy sposob.

Jaka masz pewnosc ze zrania cie po raz kolejny, bo moim zdaniem 100%
pewnosci miec nie mozesz, a w takim razie masz szanse znalezc swoja druga
polowe. Widze ze w tej chwili przemawia przez ciebie desperacja (musze kogos
znalezc), strach (napewno mnie nie zechce), i zrezygnowanie (chyba nie
warto). Zaden z tych stanow ci nie pomoze a wszystkie stanowia mieszanke
wybuchowa cholernie trudna do opanowania.

> ale ja dochodze do wniosku ze chyba
> nie warto sie juz widywac... ciekawe.

Wcale nie ciekawe, jesli sie odizolujesz bedzie jeszce gorzej, przestan
myslec ciagle co musisz, rob to co lubisz rozwijaj swoje zainteresowania,
rozmawiaj z ludzmi, nie uciekaj z imprez jako pierwszy, staraj sie byc soba,
nie graj. Postaraj sie zapomniec o kleskach to ze bedziesz pamietal kiedy,
gdzie, w jakiej sytuacji nie ma sensu do niczego ci sie to nie przyda. I
pamietaj nic na sile, nie staraj sie znalezc kogos na sile, uczucia
prawdziwego tak nie znajdziesz, zreszta pospiech jest najgorszym doradca w
sprawach uczuc. Moze postaraj sie najpierw zaprzyjaznic z kobieta (nie
podchodzac do tego w sposob : "to wlasnie ta") lepiej ja poznac (nie w
sensie erotyki) i wtedy zobaczysz czy to ta jedyna. Chociaz z drugiej strony
milosc to stapanie po kruchym lodzie i recepty na sukces nie ma. Musisz
probowac inaczej nic nie osiagniesz.

Glowa do gory, nie poddawaj sie

Jacek
> zapewniam cie, ze w przewazajacej ilosci wypadkow chcialem kochac...
> powiem wiecej. wlasnie uswiadomilem sobie cos ciekawego... za kazdym razem
> gdy nastawialem sie by kogos KOCHAC, dostawalem kosza, slyszalem ten
> straszny i oklepany tekst o wartosciowym czlowieku ect. Kiedy (w ciagu bo
ja
> wiem... ostatnich dwoch miesiecy) umawialem sie z dziewczynami, bo
szukalem
> po prostu kogos, kto by mnie zechcial (chcialem BYC KOCHANY)... okazalo
sie
> ale to tak zupelnie na marginesie.
> moze tro brzmi niewiarygodnie, ale... ja naprawde chcialem dawac z siebie
> wszystko to, co dobre... nie bylem nastawiony tylko i wylacznie na
branie...
> przeciwnie. apogeum stan ten osiagnal w wypadku tamtej dziewczyny, o
ktorej
> pisalem. tej, ktora tak bardzo mnie zranila. doszedlem do wniosku, ze...
> chyba nie warto.
> smutna prawda :/
>
>




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-10-29 18:18:22

Temat: Re: nadzieja... [dlugie....]
Od: "Enid" <e...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora


"rr0tgh" napisał:
> MUSZE kogos znalezc. inaczej zwariuje.

Może właśnie tu tkwi problem, że szukasz na siłę, że _musisz_ kogoś znaleźć
A przecież poznanie tej drugiej połówki to często kwestia przypadku, a nie
usilnych starań i poszukiwań.
Życzę żeby ktoś wreszcie trafił na Ciebie :-)
pozdr!
--
Enid vel Magda
gad_1339324
Najważniejsze w życiu jest to, że się nie umarło.



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-10-29 20:30:20

Temat: Re: nadzieja... [dlugie....]
Od: "rr0tgh" <n...@s...org> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Enid" <e...@i...pl> napisał w wiadomości
news:apmjbs$aoi$1@news.tpi.pl...
>
> "rr0tgh" napisał:
> > MUSZE kogos znalezc. inaczej zwariuje.
>
> Może właśnie tu tkwi problem, że szukasz na siłę, że _musisz_ kogoś
znaleźć

heh... co by to takie proste bylo :/ chodzi o to, ze codziennie widze, jak
moja (jak do tej pory) najwieksza Milosc zycia tuli sie do jakiegos dupka. i
nie moge nic na to poradzic... jesli w miare szybko i ja nie znajde kogos,
nie zapomne... bedzie mi coraz trudniej. a juz jest bardzo ciezko :(

> pozdr!



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-10-30 08:17:14

Temat: Re: nadzieja... [dlugie....]
Od: "miiiimM" <m...@w...tu> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "rr0tgh" <n...@s...org> napisał w wiadomości
news:apmr5q$lc1$1@news.tpi.pl...

Witanko...

> heh... co by to takie proste bylo :/ chodzi o to, ze codziennie widze, jak
> moja (jak do tej pory) najwieksza Milosc zycia tuli sie do jakiegos dupka.
i
> nie moge nic na to poradzic...

a musisz się tak na nią patrzeć jak w jakiegoś anioła, (zacznij
ignorować...., zacznij się uśmiechać do niej i do wszystkich dziewczyn w
klasie, kokietować a nie gały w nią i gęba ;-((((((, jak ostatni
straceniec ) może zresztą Jej o to tylko chodzi - niektóre kobiety są
dziwne...
rozejrzyj się dookoła może jakieś "dziewcze" ogląda się za Tobą ale ty nic
nie dostrzegasz... bo masz "klapki" na oczach

>jesli w miare szybko i ja nie znajde kogos,

a co pali się????
studniówka??? jeszcze do stycznia jest dość dużo czasu..

pozdro
miiiimM

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-10-30 09:27:54

Temat: Re: nadzieja... [dlugie....]
Od: "Enid" <e...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora


"rr0tgh" napisał:
> chodzi o to, ze codziennie widze, jak
> moja (jak do tej pory) najwieksza Milosc zycia tuli sie do jakiegos dupka.
i
> nie moge nic na to poradzic...

Jeśli chodzi o to żeby zapomnieć to możesz zrobić wiele aby zając się czymś
innym i choć chwilowo przestać myśleć o swojej ukochanej (chociażby sport).
Problem jednak w tym, że Ty chyba nadal bardzo mocno kochasz swą największą
Miłóść, jak sam ją określiłeś. Jeśli tak jest, nowa kobieta w Twoim życiu
może nie być tym upragnionym "zapomnieniem", a tylko próbą wypełnienia
pustki.

pozdr

--
Enid vel Magda
gad_1339324
Najważniejsze w życiu jest to, że się nie umarło.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Ja tez mam problem, a chodzi o moją przyjaciółke/ dziewczynę...
Re: Oni nie palą !
toksyczne zwiazki
ankieta o twarzy
Ciag dalszy - problem :)

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6

zobacz wszyskie »