Path: news-archive.icm.edu.pl!news2.icm.edu.pl!news.onet.pl!not-for-mail
From: "Iwon\(k\)a" <i...@p...onet.pl>
Newsgroups: pl.soc.rodzina
Subject: Re: napiszcie coś :(
Date: Wed, 23 Feb 2005 22:36:13 -0600
Organization: news.onet.pl
Lines: 439
Sender: i...@p...onet.pl@adsl-68-253-195-203.dsl.emhril.ameritech.net
Message-ID: <cvjljr$die$1@news.onet.pl>
References: <cv7ksi$jm9$1@news.onet.pl> <6...@n...onet.pl>
<cvddh6$i9d$1@news.onet.pl> <cve1fr$a72$1@news.onet.pl>
<cvempn$s19$1@news.onet.pl> <cvh1t6$9hq$1@news.onet.pl>
<cvhs4b$iva$1@news.onet.pl> <cvi3ba$qr6$1@news.onet.pl>
<cviak2$in3$1@news.onet.pl> <cvid97$490$1@news.onet.pl>
<cvio35$bgk$1@news.onet.pl>
NNTP-Posting-Host: adsl-68-253-195-203.dsl.emhril.ameritech.net
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; format=flowed; charset="iso-8859-2"; reply-type=response
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: news.onet.pl 1109219771 13902 68.253.195.203 (24 Feb 2005 04:36:11 GMT)
X-Complaints-To: a...@o...pl
NNTP-Posting-Date: 24 Feb 2005 04:36:11 GMT
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2900.2527
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2900.2527
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.rodzina:72763
Ukryj nagłówki
"Nixe" <nixe@fałpe.peel> wrote in message news:cvio35$bgk$1@news.onet.pl...
>> jeszcze raz. argumentem dla mnie jest slowo "lekcewazyc".
>> pozniejsze moje wyjasnienia, sa juz tylko dopowiedzeniem, co
>> mialam przez to na mysli. czy teraz juz jasniej?
>
> Niestety nie jestem w stanie zrozumieć Twojego toku myślenia w tym fragmencie
dyskusji, więc odpuszczam, nie bez żalu, że nie było
> dane poznać mi innego, logicznego argumentu poza stwierdzeniem "to się dziw".
rzeczywiscie, najwyrazniej do ciebie docieraja
tylko proste sforumolowania typu "to sie dziw".
bede to pamietac na przyszlosc.
>
>>> Przeczytaj sobie jeszcze raz powyższy dialog, którego
>>> celowo nie wycinam, żeby łatwo było wykazać niespójność Twoich
>>> wypowiedzi.
>
>> przeczytala, i widze tylko, iz do ciebie nie dociera, iz
>> slowo "lekcewazyc" jest argumentem.
>
> Ja Cię tylko prosiłam, byś podała inny argument miast "to się dziw". Podałaś
> słowo "lekceważyć".
i czyz nie wyjasnilam, dlaczego takiego
sofrmulowania uzylam?
> No cóż - niech Ci będzie. Nie takie kurioza dane mi było czytywać ;-)
jw.
>
>>> Czyli w sytuacji, w której mogłabyś zareagować jak dziecko, Ty
>>> zachowasz się jak dorosły? Skąd to wiesz już teraz, z góry?
>
>> bo sie mi uroslo.
>
> A co to ma do rzeczy?
> Czy w związku z tym, że dorosłaś, naprawdę jesteś w stanie przewidzieć z góry
> każdą swoją reakcję?
przewidziec, iz zachowam sie adekwatnie do wieku, umiem.
>
>>> No więc jeszcze raz:
>>> "Czy chcesz powiedzieć, że z góry wiesz, iż nigdy nie będzie w Twoim
>>> życiu sytuacji, która być może Cię przerośnie i nie będziesz w stanie
>>> zachować się wtedy jak dorosła?"
>
>> tak, to chce powiedziec.
>
> Zatem ponowne gratulacje niesamowitej pewności siebie. Pewności nawet w
> obliczu tego, co jeszcze przed Tobą - nieznane i niewiadome. Powiedziałabym,
> że jest to podejście bliższe właśnie małym i niedoświadczonym życiem
> dzieciom, niż dorosłym ludziom, których życiowe perypetie nauczyły pokory i
> zasady "nigdy nie mów nigdy".
juz ci kiedys pisalam, iz tylko miodziku w moim zyciu
nie mialam. zachowuje sie adekwatnie do wieku.
i nie ma to nic wspolnego z pewnoscia w znaczeniu
jaki teraz uilujesz mi teraz wmowic.
>
>>>> dziecko jest psychicznie "uzaleznione"
>>>> od doroslejgo opiekuna, dorosly niekoniecznie.
>
>>> A co ma do tego uzależnienie?
>>> Szok to szok i zdarza się zarówno małym, jak i dużym.
>
>> tak, ale z roznych powodow, a brak wsparcia nie
>> konczy sie tak samo.
>
> Ale co ma do tego uzależnienie od opiekuna?
to, ze dziecko musi zawsze miec "mamusie" kolo siebie.
>>> I nie każdy dorosły potrafi poradzić z nim sobie sam, co w żaden
>>> sposób nie dyskredytuje jego dorosłości, dojrzałości, samodzielności.
>
>> jesne, ze tak. jednak post(y) pogubionej dla mnie
>> o tym jednak nie swiadczy(a).
>
> Wiesz, to mniej więcej tak, jakbyś napisała komuś, że jest
> głupi/niedojrzały/niepoważny (wybierz cokolwiek), gdyby wyznał, że panicznie
> boi się pająków.
zly przyklad :) istnieje fobia pajakowa. wymysl cos innego ;))
> Jeszcze raz - nie deprecjonuj odczuć innych osób, nie
> oceniaj ich wg własnych kryteriów, bo to niemądre i krzywdzące.
czy ty jestes jakas moralna wyrocznia, ze teraz sie tak
madrzysz? masz sie za taka?
czyz ty tego nie robisz stale?
>
>> czy maz przerywa jej jakos, zatyka uszy, zaczyna
>> nucic piosenke pod nosem? nie. slucha do konca, jak widac.
>
> Przecież dokładnie to samo napisałam w poprzednim poście.
> "Usłyszał" to nie znaczy "wysłuchał". A przynajmniej nie w takim znaczeniu, o
> jakim mowa w tej dyskusji.
semantyka.
>
>>>>> A mnie chodziło o "wysłuchanie". Czyli_skupienie uwagi_na tym, co
>>>>> ktoś mówi.
>
>>>> skad wiesz, ze sie nie skupil? bo nie skomentowal tego???
>
>>> A skąd Ty w takim razie wiesz, że się skupił?
>
>> odpowiedz mi na moje pytanie.
>
> Tak, sposób jego reakcji (wymówki) imho świadczył o tym, że nie skupił się na
> problemie, z którym przyszła do niego żona.
to jest twoja interpretacja.
>
>>> Tyle tylko, że ta jedyna relacja jakoś nie przeszkodziła Ci, by z
>>> góry ocenić autorkę wątku i to ocenić w sposób negatywny.
>
>> tak, bo to pogubiona napisala.
>
> No i co z tego? Nie znasz przecież wersji drugiej strony, która jak
> najbardziej mogłaby świadczyć na korzyść "pogubionej".
to i tym tez pisalam. dobrze, by bylo uslyszec relacje
zajscia meza.
>
>>> ROTFL!
>>> JAKIEJ ważnej dla niego pracy. Gdzieś to w ogóle wyczytała?
>
>> w pierwszym poscie.
>
> Gdzie tam jest napisane, że przyszła do niego podczas jego ważnej pracy?
"wiecie co mój mąż mówi - nic - tylko
pokazuje mi jakiś cholerny podgrzewacz i mówi że włożyłam do środka
uszkodzoną świeczkę i wosk zalał dno, ja mu n"
chyba nagle nie wpadl mu pod reke ten podgrzewacz?
>> a co trtzeba robic wg ciebie, zeby uznac to za cos waznego?
>
> Prowadzić samolot, przewijać obfajdane dziecko "w locie", prowadzić
> pertraktacje z klientem przez telefon i setki tego typu rzeczy - generalnie
> coś, czego nie da się przełożyć na później.
acha, czyli uwazasz, iz masz patent dla kazdego co jest
wazna czynnoscia a co nie? LOL!
> Ale nawet i to można przerwać,
> gdy inna sprawa wyda się DUŻO ważniejsza.
a jesli nie wyda MNIEJ wazna?
moze ktos ma INNE kryteria niz ty?
> A ja przy okazji spytam przewrotnie - jakie czynności wg Ciebie można
> przerwać komuś "bezkarnie", przychodząc ze swoim problemem, jeśli dla Ciebie
> taką czynnością nie jest czyszczenie podgrzewacza czy mycie naczyć?
jakakolwiek czynnosc, w ktora dana osoba sie angazuje,
jest wazna czynnoscia. bo jest wazna dla tej osoby.
jesli wiec osoba taka wykonuje cos, i to dla niej
jest wazne, nawet jesli to jest smieszne dla ciebie,
a dla pogubinej jest bzdeta, to jest to czynnosc wazna.
jesli nie angazuje sie w nia, nie jest dla niego wazna,
to i jej przerwanie nie bedzie stanowilo problemu.
i nie chodzi to o rodzaj czynnosci, ale o zaangazowanie
danej osoby.
>
>>> Ale nawet gdyby tak było, to chyba lepiej brzmiałoby z jego ust
>>> "Poczekaj moment, jestem teraz zajęty, za chwilę pogadamy, bo nie
>>> chcę teraz przerywać" niż wymówki.
>
>> moze i lepiej, ale dlaczego dyskretytujesz jego odczucia.
>> moze dla niego swieczka byla w tym momencie wazna?
>
> Ależ ja nie dyskredytuję jego uczuć do świeczki czy podgrzewacza.
jakzesz nie. wysmialas sie z jego "pracy".
> Zaskoczył mnie jedynie sposób jego reakcji na problem żony.
dlaczego?
> Bo nie jest to imho reakcja właściwa dla kogoś, kto kocha i przejmuje się
> kochaną osobą.
dobrze ze dodalas imho, bo cos mi sie zdaje, ze pomylilas sie
z wyrocznia ;)
>
>>>> jesli dla niej ten problem byl na tyle duzy, zeby
>>>> szukac jedynego ukojenia w tz, ktory ma wtedy rzucic
>>>> co robi, jest dla mnie "dziecinne".
>
>>> A Ty ze wszystkim radzisz sobie zupełnie sama.
>
>> nie wiem czy doczytalas, ale napisalam tak
>
> Ale jesteś w stanie przyjąć do wiadomości, że inni nie potrafią i nie ma w
> tym niczego dziwnego?
jestem, ale czy nie moge im napisac swojego zdania?
i czy ja sie dziwie?
> A porównywanie zachowania takich ludzi do zachowania dzieci jest po prostu
> krzywdzące dla nich.
prawda czasem nie jest przyjemna.
>
>>>> a jesli mam NAPRAWDE DUZE problemy, to NIE ZAWSZE
>>>> biegam do kogokolwiek. rozumiesz juz teraz.
>
>>> A gdzie ja pisałam o bieganiu ZAWSZE?
>>> A gdzie pisałam o KAŻDYM problemie.
>
>> zaczyna sie jak zwykle z toba wesolo ;)))
>
> Mnie się natomiast zbiera na ziewanie.
otworz moze okno? zrob pare przysiadow?
> Mam rozumieć, że nie doczekam się odpowiedzi na powyższe pytania?
> Że znów dyskutujesz sobie z czymś, co stworzyłaś sama na potrzeby dyskusji,
> zamiast z tym, co napisał Twój adwersarz?
dostajesz odpowiedzi, ale jak zwykle odwracarz je jak kota
ogonem.
>
>>> Wiesz co - teraz przeszłaś samą siebie.
>
>> tak myslisz?
>
> Tak myślę.
a ja nie.
>
>>> Zwróciłam Ci poprzednio uwagę, żebyś
>>> nie wyczytywała tego, co nie zostało napisane, a Ty popełniłaś
>>> właśnie dokładnie ten sam błąd i w tej samej sytuacji.
>
>> to co teraz?
>
> Właściwie to nic. Pewnie po prostu zmierzasz do zakończenie tej dyskusji ze
> mną, ale sposób wybrałaś wywołujący raczej zażenowanie z mojej strony, niż
> szacunek.
na twoim szacunku mi nie zalezy. dyskusje z toba zwykle
sie koncza gdzies w bezsensie.
>
>>>> a nie? mam wrazenie, iz wtedy zajmowal sie zepsutym
>>>> sprzetem.
>
>>> Łomatko! I to jest naprawdę AŻ TAKA praca, w której za Chiny nie
>>> można przeszkodzić i przyjść ze swoim problemem? Jakby kroił
>>> marchewkę, to też pewnie nie mogłaby mu przerwać :->
>
>> o wlasnie, to jest to o czym pisze. o lekcewazeniu
>> czynnosci, ktora inna osoba wykonuje.
>> przerwal sobie, bo ja sluchal co miala do
>> powiedzenia, po wysluchaniu uznal, iz nie jest to
>> dla niego takie istotne, i zaczal mowic swoj
>> istotny problem, ktory wywolal taka a nie
>> inna rekacje pogubionej.
>
> No i właśnie odmiękłam na całego :-((
> Cudzych problemów nie wartościuje się wg swoich kryteriów. Skąd Ci przychodzą
> do głowy takie kurioza??
czy to ty nie napisalas "az taka praca", ? lekcewazac tym samym
prace tejze osoby? wg mojego kryterium to nie jest.
>Nawet jeśli problem żony wydał się mężowi błahy, to
> w dobrym tonie (podkreślam to, bo już wiadomo, że miłości w tym związku nie
> ma) było wykazanie z jego strony choć minimalnego zainteresowania.
dobrym tonie wg kogo?
Twoje
> tłumaczenie, że mąż uznał jej problem za nieistotny i dlatego wyjechał ze
> swoim, ważniejszym problemem oraz wymówkami, jest po prostu rozbrajające.
wg twojego kryterium?
> Nikt nie neguje tego, że podgrzewacz też jest ważny (dla niego).
to teraz ja wymieklam na calego....
Ale "pech"
> chciał, że to ona przyszła do niego PIERWSZA i siłą rzeczy jej problem był
> PIERWSZYM do rozwiązania, albo chociaż wysłuchania.
czy rozwiazywanie problemow zalezy od kolejnosci
zgloszen? LOL, czego to ja sie dowiaduje o ludziach;)))
>> rece odpadaja....bo ona napisala na grupe i przedstawila
>> swoja wersje wydarzen.
>
> Ale sama powiedziałaś, że nie znasz jego wersji wydarzeń. Która to wersja
> mogłaby świadczyć o tym, że Twoja ocena postępowania "pogubionej" jest
> chybiona.
i mogloby sie tak okazac, jak najbardziej. jak na razie
uwazam inaczej. jesli napisze tz pogubionej i okaze sie, ze sie
mylilam, odszczekam swoje zarzuty ;)
>
>>> Tym bardziej, że reakcja męża była,
>>> jak najbardziej.
>
>> czy jestes pewna, ze dokonczylas to zdanie??
>
> Owszem.
"czym sie rozni wrobelek? bo ma jedno bardziej" ;))
>Innym słowy - tym bardziej, że reakcja męża jak najbardziej miała
> miejsce.
ok :)
>
>>> Tyle tylko, że w formie wymówek na temat podgrzewacza, a
>>> więc mało adekwatna do problemu "pogubionej".
>
>> a dlaczego reakcja pogubionej nie byla adekwatna do problemu
>> meza?
>
> Może z takiego drobnego powodu, którego zdajesz się w ogóle nie zauważać - to
> ona przyszła do niego ze swoim problemem jako pierwsza, a nie on do niej.
teraz juz widze zaczynasz wprowadzac kolejnosc zgloszen :)))
skoczyl sie argument co wazne, teraz zaczal sie co
perwsze, sorry ale to mnie zupelnie nie przekonuje.
>
>>>>> I co w związku z tym?
>
>>>> bardzo duzo.
>
>>> Ale CO konkretnie? Do czego jest Ci potrzebny ten powód szoku?
>
>> do reakcji.
>> akcja -> rekacja. przynajmnie u mnie.
>> zilustruje ci, inaczej zareaguje kiedy szok u np
>> bliskiego bedzie spowodowany zlamana reka, a inaczej
>> kiedy pajakiem na scianie.
>
> O arachnofobii nie słyszałaś? :->
slyszalam ;))) juz ci to napisalam ;))))
> I szczerze mówiąc jednak nie rozumiem Twojego toku myślenia. Jeśli ktoś mi
> bliski ma problem lub przeżywa szok z powodu, w_jego_mniemaniu, bardzo
> ważnego, to ostatnią rzeczą, którą robię, jest ocena, czy_mnie_samej ten
> powód wydaje się poważny czy też nie.
to przyjmij do wiadmosci, ze sa inni z innym tokiem
myslenia. i u mnie "akcja" wywoluje "reakcje".
> Istotne jest, że ta osoba oczekuje ode
> mnie, jako kogoś bliskiego, pomocy, uspokojenia, rady i to staram się jej
> zapewnić.
to tez jest ostotne, ale nie bezwzgleie.
>
>> kapisci?!
>
> ?
to od kapusty ;)))
>> pomocy moze szukac kazdy, ale niech nie
>> spodziewa sie, iz uzyska pomoc taka jaka
>> oczekuje.
>
> No faktycznie. Niech żona przypadkiem nie oczekuje od męża, jako jednej z
> najbliższych osób, pomocy typu: przytulenie, pogłaskanie, pocieszenie.
ale suuuper wnioski, a'la Nixe ;))))
niech zona nie _zawsze_ oczekuje reakcji jaka by chciala
uzyskac.
> Lepiej
> niech z góry uzna, że każdy jej problem zostanie skwitowany jako głupi, a
> miast dobrego słowa dostanie werbalną pięścią w nos.
a ktos powiedzial, iz "kazdy"?
> Tak będzie jej łatwiej
> żyć - bez płonnych nadziei, ale i bez bolesnych zawodów :->>
skoro tak uwazasz....
>
>>>> przynajmniej ja nie umiem udawac uczuc.
>
>>> I nikt tego od Ciebie nie wymaga. Naprawdę do tej pory uważałaś, że
>>> jeśli ktoś w szoku przychodzi do Ciebie z problemem, to należy podzielić
>>> jego strach i bać się razem z nim?
>
>> znow za bardzo doslownie bierzesz moje przyklady.:/
>
> Ups. To dawaj bardziej precyzyjne. Odczytuję je tak, jak zostały napisane.
chyba badze musiala.
>
>> w skorcie i streszczajac juz, bo zaczyna sie robic
>> przydlugawo, nie lubie udawac uczuc, ktore sa
>> odemnie oczekiwane w danym momencie, tylko
>> dlatego, ze ten ktos danej reakcji oczekuje.
>
> Nie potrafisz komuś (bliskiemu!) współczuć, pocieszyć, przytulić i powiedzieć
czegoś uspokajającego?
potrafie, ale wtedy kiedy jest tego potrzeba.
moje reakcje sa adekwatne do sytuacji.
(...)
Wiesz, jakoś nie
> wierzę, ale jeśli to jednak prawda, to pozwól, że skończę tę dyskusję, bo do
niczego jednak nie dojdziemy mając tak diametralnie
> inne podejście do tej sprawy.
dobry pomysl.
pozdrawiam
iwon(k)a
|