Strona główna Grupy pl.soc.rodzina niekochany [dosc dlugie]

Grupy

Szukaj w grupach

 

niekochany [dosc dlugie]

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 50


« poprzedni wątek następny wątek »

11. Data: 2005-04-26 08:40:11

Temat: Re: niekochany [dosc dlugie]
Od: "Alahatala" <n...@a...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "M." <n...@g...pl> napisał w wiadomości
news:d4jb92$98c$1@nemesis.news.tpi.pl...

Ludzie, jakie "wroci"? Dlaczego zakladacie, ze piszecie do faceta
pozbawionego godnosci?! Jej dalsze decyzje sa jej problemem. Godny czlowiek
podnosi sie i wychodzi i pali mosty! Czlowieku, nawet nie zdajesz sobie
sprawy, jak wiele zyskales!
al'a


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


12. Data: 2005-04-26 08:40:19

Temat: Re: niekochany [dosc dlugie]
Od: "Gabriel.G" <g...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


W sumie powinneś dać na przeczekanie, może wróci, tylko nie całe życie.
Przez okres oczekiwania nie dawaj żadnych podstaw do posądzenia Cię o
zdrade ( w sądzie po namowie jej znajomych mogą byc wyciągane brudy) i
skoro ma taki wybuchowy charakter jak opisujesz to raczej zapomnij o
rozwodzie za porozumieniem stron. Więc jeśli dojdzie do rozwodu to
psychicznie nastaw się na ciężką walke o swoją godność, nie zapomnij
tylko, że ta sama godność należy sie i jej. A po rozwodzie świat jest
pełen pięknych kobiet...



Pozdrawiam Gabriel

Mam nadzieje, że za bardzo Cię nie zdołowoałem.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


13. Data: 2005-04-26 08:48:41

Temat: Re: niekochany [dosc dlugie]
Od: "Margola" <m...@s...precz.kafeteria.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Alahatala" <n...@a...pl> napisał w wiadomości
news:d4kup0$l9u$1@news.onet.pl...
>
> Użytkownik "M." <n...@g...pl> napisał w wiadomości
> news:d4jb92$98c$1@nemesis.news.tpi.pl...
>
> Ludzie, jakie "wroci"? Dlaczego zakladacie, ze piszecie do faceta
> pozbawionego godnosci?! Jej dalsze decyzje sa jej problemem. Godny
> czlowiek podnosi sie i wychodzi i pali mosty! Czlowieku, nawet nie zdajesz
> sobie sprawy, jak wiele zyskales!

Nie "godny", a "dumny", i to głupią dumą. Niedojrzałą.
Najłatwiejsza droga wcale nie jest najlepszą. A już na pewno nie jedyną.

Jak zbiorę myśli i wyskrobię czas, to odpiszę na główny post.

"Miłość cierpliwa jest - nie szuka swego".

Margola


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


14. Data: 2005-04-26 09:09:04

Temat: Re: niekochany [dosc dlugie]
Od: "u..." <u...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Alahatala" <n...@a...pl> napisał w wiadomości
news:d4kup0$l9u$1@news.onet.pl...

> Ludzie, jakie "wroci"? Dlaczego zakladacie, ze piszecie do faceta
> pozbawionego godnosci?! Jej dalsze decyzje sa jej problemem. Godny
czlowiek
> podnosi sie i wychodzi i pali mosty! Czlowieku, nawet nie zdajesz sobie
> sprawy, jak wiele zyskales!

Odnosze wrazenie, ze nigdy nie byles(las) w takiej sytuacji.
Kiedys myslalem podobnie, az do momentu, kiedy mnie zaczela dotyczyc niemal
identyczna sytuacja jak autora watku.

Zycie jest popieprzone...nie ma w nim czerni, nie ma bieli - sa miliony
odcieni szarosci, wiele ociera sie o skrajnosc, ale zadna nia nie jest.

Jesli ktos, w takich okolicznosciach potrafi powiedziec kategoryczne NIE,
badz zdecydowane TAK, to poklony dla niego.

pzdr
u


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


15. Data: 2005-04-26 09:50:24

Temat: Re: niekochany [dosc dlugie]
Od: "proxy" <p...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora



Przyznam sie ze nie kumam. Bo skoro nie maja dzieci, wspolnego domu to pal
licho
radio, telewizor czy komputer. To o co niby maja sie klocic? O racje? To
przed
sprawa ustala sie ze nie dochodzi sie winy. Tak jest szybciej (1 lub dwie
rozprawy)
a sad nie ustala o podziale majatku tylko o rozpadzie wiezi uczuciowej,
majatkowej
i czegos tam jeszcze (adwokat napisze odpowiedni wniosek). Wiec zeby tego
dowiesc trzeba po prostu zamieszkac na wlasny rachunek. Wynajac swoje
mieszkanie.
To tez moze byc sposobem na jasne postawienie sprawy. Bo co, cale zycie sie
bac
ze zonka znowu sie zakocha? Stawiac siebie w pozycji ofiary? Oczywiscie ze
sie
cierpi ale gdyby np. byly dzieci i patrzyly na cos takiego, to czy
wyrzadzona im krzywda
nie bylaby wielka, ogromna? I tak wlasnie trzeba myslec, o skutkach
zaniechania
dzialan. Co bedzie jesli zgodze sie na pozostanie w malzenstwie ktorego nie
ma. Czy
skutki tego nie beda negatywne dla zycia swojego i innych osob. Jedyna
szansa chyba
jest postawienie sprawy jasno. Albo rodzina albo kochanek. Zreszta zonka nie
wykazuje tutaj checi utrzymania rodziny. To po co sie meczyc. W Imie czego?
Milosci? Jesli kochasz to zawsze mozecie sie ponownie zesjc (np. wziasc
slub) a teraz
lepiej by bylo gdyby zona zaczela zyc na wlasny rachunek i wziela
odpowiedzialnosc
za to co robi. Moze bedzie szczesliwsza w ten sposob. A jesli kiedys w wroci
(jesli
to jest milosc Twojego zycia i juz nie bedziesz umial sie zakochac) to tym
bardziej
bedzie Cie szanowac za Twoja bardziej zdecydowana postawe. Teraz to
wykorzystuje
Twoj brak zdecydowania. Nie widac zeby specjalnie sie liczyla z Toba.
Dojrzalosc i
milosc polega rowniez na tym, zeby dac drugiej osobie mozliwosc decydowania
o sobie.
Zwrocic wolnosc. A jesli chodzi o inne kobiety to powiem Ci ze z punktu
widzenia doswiadczen
zyciowych wiele z nich potrafi docenic to co mozesz im zaoferowac. A z tego
zwiazku
mozesz wyciagnac wnioski jak w przyszlosci postepowac. Podobno
drugie malzenstwa sa najtrwalsze.

proxy


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


16. Data: 2005-04-26 10:01:31

Temat: Re: niekochany [dosc dlugie]
Od: "proxy" <p...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora



Takich jeszcze pare refleskji mi sie nasunelo. Otoz jesli pracujesz
nie trudno bedzie dowiesc ze Twoj wklad we wspolny dorobek
jest znaczacy. Jesl ichodzi o mieszkanie to nie wchodzi ono do
podzialu majatku (wystarczy wykazac z jakis srodkow bylo ew.
kupione jesli to bylo juz po zawarciu zwiazku). Zonie daj
cos na co nie zapracowalo, co chce. Potem zawsze mozesz
jej wypomniec ze kierowala sie wzgledami materialnymi.
Zreszta rob co chcesz ale zastanow sie czy warto sie meczyc
i niszczyc pyschicznie z powodu kobiety, z ktora i tak nie
potrafisz zyc. Wina zawsze lezy po obu stronach ale co z tego.
Tak samo Ty jak i ktos inny ma prawo do popelniania bledow.
Jednak z tamtej strony nie ma checi poprawy i juz nie ma szansy na
to. Licza sie fakty a fakty mowia same za siebie.

proxy


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


17. Data: 2005-04-26 10:03:09

Temat: Re: niekochany [dosc dlugie]
Od: "Alahatala" <n...@a...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "u..." <u...@w...pl> napisał w wiadomości
news:d4l0ql$t1s$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Jesli ktos, w takich okolicznosciach potrafi powiedziec kategoryczne NIE,
> badz zdecydowane TAK, to poklony dla niego.


Wlasnie do tego zachecam. Autorowi watku moge jeszcze podpowiedziec, by nie
czytal odpowiedzi kobiet, bo najmniej wnosza do sprawy. Kobiety sa dla
rozrywki, nie zas niszczenia zycia. Rozczulanie sie nad elementami
skladowymi listu jest pozbawione sensu, jak pozbawiona jego jest cala
glupawka, czyli choroba zwana "miloscia", czyli trzasawka za dziura w plocie
(kobiety niech nazywaja ja sobie jak tylko zechca). Mam swiadomosc, ze nie
jest latwo wyrugowac owa glupawke z umyslu. Nalezy jednak probowac rozumowac
wieloplaszczyznowo i w tym pomocy sluza powyzsze slowa.
al'a


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


18. Data: 2005-04-26 10:27:50

Temat: Re: niekochany [dosc dlugie]
Od: "Margola" <m...@s...precz.kafeteria.pl> szukaj wiadomości tego autora



Użytkownik "Alahatala" <n...@a...pl> napisał w wiadomości
news:d4l3ki$3lc$1@news.onet.pl...
> Wlasnie do tego zachecam. Autorowi watku moge jeszcze podpowiedziec, by
> nie czytal odpowiedzi kobiet, bo najmniej wnosza do sprawy. Kobiety sa dla
> rozrywki, nie zas niszczenia zycia. Rozczulanie sie nad elementami
> skladowymi listu jest pozbawione sensu, jak pozbawiona jego jest cala
> glupawka, czyli choroba zwana "miloscia", czyli trzasawka za dziura w
> plocie (kobiety niech nazywaja ja sobie jak tylko zechca). Mam swiadomosc,
> ze nie jest latwo wyrugowac owa glupawke z umyslu. Nalezy jednak probowac
> rozumowac wieloplaszczyznowo i w tym pomocy sluza powyzsze slowa.


No, zważywszy etymologię słowa "rozumować", to za dużo tu rozumowania nie
ma.... Dla rozrywki, powiadasz. No i dobrze, to powinno postawić Twoją
wypowiedź i jej wartość we właściwym świetle.

Margola


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


19. Data: 2005-04-26 10:29:57

Temat: Re: niekochany [dosc dlugie]
Od: "proxy" <p...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora




Hmm, tak zastanawiajac sie nad Twoja sytuacja nasunelo mi sie pare
refleksji,
ktorymi chcialbym sie podzielic. Glownie chodzi mi o malzenstwo, jak budowac
i na czym opierac. Opisze moze na swojej sytuacji, to moze latwiej bedzie
ci zrozumiec i zastanowic sie co robic, czy Twoj obarczony wieloma
nalecialosciami
zwiazek ma dalej sens.

Otoz ja ozenilem sie z kobieta, kolezanka z jednego roku. Laczyly nas
wspolne przeszle
doswiadczenia, wspolnie spedzany czas, itp. Sporo tez bylo roznic, sporo
bylo
sytuacji niejasnych, itd. Mysle, ze powinnismy zostac przyjaciolmi a nie
starac sie
tworzyc wspolnego zycia bo nie moglo byc ono oparte na czyms czego nie bylo.
W kazdym razie zylismy w malzenstwie kilka lat, klocac sie, nie bylo
porozumienia
w waznych sprawach, np. posiadaniu dzieci czy nawet wydatkowaniu wspolnych
pieniedzy. Po pewnym czasie, wlasnie w wyniku zmiany pracy a raczej podjecia
nowych prac przez nas po studiach, w roznych miejscach, otoczylismy sie
nowymi znajomymi
i przebywalismy ze soba coraz mniejsza ilosc czasu. Duze znaczenie tez mialy
cechy
charakterologiczne, mysle ze bardziej niewyrobione u mnie akurat. Po pewnym
czasie przyszedl kryzys ktory polegal na tym ze postanowilismy sie rozstac.
Ja dopiero
po latach zaczalem widziec brak sensu takeigo zycia, wczesniej, przyznam sie
ze nie mialem
porownan. W tym momencie zona bardzi sie zmienila w stosunku do mnie. Czyli
postawienie
sprawy jasno spowodowalo ze sam model maleznstwa sie zmienil. Bylo tak przez
spora
ilosc miesiecy. Ale, ale zona dalej spedzala czas z kolezankami, nie mowiac
mi co robiac.
Nie bylo miedzy nami zaufania w tym sensie, ze kazdy mogl robic co chcial a
nie na tym chyba
do konca polega idea malzenstwa. Przynajmnie sie nie klocilismy ale
podstawowe pytanie
ktore sobie zadawalem bylo takie: do czego to dalej doporwadzi, jaka bedzie
nasza przyszlosc?
Czy takei zycie gdzie spelnienia uczuciowego bede musial szukac poza domem
bedzie mialo sens.
W koncu opowiedzialem sobie na to ze nie. Rozmawialismy o tym. Jednak sporo
nas wiazalo.
Kilka lat wspolnego zycia, nasze rodziny (nad czym bardzo ubolewam), wspolne
wspomnienia
z okresu studiow. W koncu podjelismy decyzje o rostaniu. Jednak musielismy
dalej mieszkac
razem do czasu zakonczenia roku szkolnego gdyz zona prowadzila klase. W tym
momencie nasze stosunki byly takie, ze praktycznie kazdy robil co chcial. Ja
zobaczylem tez
ze moge poznac kogos milego, czy innnego ale jakiegos romansu nie
nawiazalem.
Po definitywnym rostaniu, zamieszkalismy oddzielnie (zona wrocila do swojego
domu). W tym
czasie probowalem kogos poznac ale w sumie troche na sile. W koncu przyszedl
moment kiedy postanowilem
zerwac wszelkie przeszle kontakty. Skonczyc z przeszloscia i nie robic nic
na sile. Co ciekawe
wlasnie w tym momencie poznalem swoja obecna zone. Musze powiedziec ze nie
bylo latwo
gdyz bylem obarczony wieloma przezyciami (jak to po wojnie) i wiele rzeczy
stracilo dla mnie znaczenie.
Wychodzilem z tego przez pare lat, jak nie wychodze do tej pory. Zaczalem
sie uczyc zycia od nowa,
tym trudniej ze stracilem wiele zasad ktore wczesniej wyznawalem w ktorych
musialem sie wyrzec
zrywajac zawarte malzenstwo, ktorego instytuacja, forma, bylu dla mnie
bardzo wazne. Jednak
w czasie keidy podejmowalem decyzje bralem pod uwage takie argumenty: jak ma
wygladac
rodzina, czy celem mojego zycia jest posiadanie dzieci, czy nie (a przede
wszystki tej checi
brakowalo) i itd. Czyli co bedzie jak dalej bedziemy ciagnac to co jest.
Chyba sie przestraszylem
w koncu i samotnosci i skutkow tego. Co moge jeszcze dodac? Skutki tego
czuje do dzis.
W rozmaitej formie a minelo gdzies 6-7 lat. Ale swojej decyzji nie zaluje.
Uwazam ze byla sluszna
i tamten zwiazek w tej formie nie rokowal na przyszlosc. W perspektywnie
bowiem mialem cale
swoje przyszle zycie. Wczesnie jakos sie nad tym nie zastanawialem. Wina
lezala po obu stronach.
W wielu kwestiach byla moja, w wielu zony. Ale na podstawie calego swoje
doswiadczenia, nie widzialem
juz szansy zycia tak na przyszlosc. Moze wlasnie wtedy zobaczylem ze zycie
moze wygladac inaczej.
Ze relacje miedzy dwojgiem ludzi moga byc inne. Niestety nie udalo sie
wykrzesac z siebie sily
czy chceci do naprawy tego co bylo. Bo wlasnie wydaje mi sie ze od poczatku
brakowalo tego czegos.
Bylym marzenia, pragnienia ale czlowiek sam siebie oszukiwal ze kocha.
Pragnenie milosci jest czasem
tak silne ze zaslepia. Bardzo zaslepia. A od poczatku bylo w pewien sposob
ponizanie drugiej osoby,
wykorzystwanie, itd.

proxy


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


20. Data: 2005-04-26 10:42:51

Temat: Re: niekochany [dosc dlugie]
Od: "Alahatala" <n...@a...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Margola" <m...@s...precz.kafeteria.pl> napisał w wiadomości
news:d4l5en$41f$1@nemesis.news.tpi.pl...
> No, zważywszy etymologię słowa "rozumować", to za dużo tu rozumowania nie
> ma.... Dla rozrywki, powiadasz. No i dobrze, to powinno postawić Twoją
> wypowiedź i jej wartość we właściwym świetle.

Czyli w jakim? Nie lubisz sie cieszyc swoim chlopakiem, czy mezem?!
al'a
PS. mam nadzieje, ze nalezysz do nielicznych kobiet, ktore nie myla
etymologii z etylina.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . [ 2 ] . 3 ... 5


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Zdrada czy kłamstwa?
http://www.gaspares-home page.de/ Chat / Photo
http://www.gaspares-home page.de/ Chat / Photo
Pięciolatka+kajdanki
Re: Meine geilen Bilder

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »