Data: 2010-02-25 10:35:22
Temat: Re: nowa amnestia cbneta :)
Od: "Redart" <i...@g...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Ender" <e...@n...net> napisał w wiadomości
news:hm5h2f$s1n$1@news.onet.pl...
> czerwony pisze:
>
>> Z Twojego opisu wyłania się obraz Twojej TŻ jako tzw.
>> 'kobiety-bluszczu'. Trudno ocenić, czy taka jest rzeczywiście,
>> czy raczej Ty jesteś już w takiej nieciekawej kondycji psychicznej,
>> że ją na taką kreujesz - żeby się zdystansować i w bliższej lub
>> dalszej perspektywie - 'zwinąć' ten związek. Jedno jest pewne
>> - utożsamiasz w tym opisie pojęcie 'miłość' z 'szantażem emocjonalnym'.
>> To jest jednak zawężenie bardzo skrajne. Ten opis Twojej TŻ jest mocno
>> sprzeczny
>> z tym, jaki jej obraz wyłaniał sie z pomiędzy wierszy wcześniej.
>> Dlatego interesuje mnie na ile głęboko i kompletnie powyższy opis
>> pokrywa Twoje 'spektrum osobistego doświadczenia miłości', a na ile
>> zostało zawężone 'pod wpływem chwili'. Więc mam pytania
>> pomocnicze:
>> 1. Czy wszystkie Twoje związki z kobietami były obciążone poczuciem,
>> że partnera każe sobie przystawić pistolet do głowy ?
>> 2. Co myślisz o swojej matce-ojcu ? Czy jej relacja z Twoim ojcem to była
>> także relacja poprzystawianych do głów pistoletów ?
>> 3. Co myślisz o tym, w jaki sposób matka i ojciec traktowali Ciebie ?
>> Czy matak, chcąc coś od Ciebie uzyskać, "przystawiała sobie
>> pistolet do głowy" ?
>> 4. Jak wyglądały relacje wśród Twoich wujków, cioć, babć itp ? Wszyscy
>> chodzili/chodzą z pistoletami poprzystawianymi do głów ?
Opowiedz jednak coś więcej o osobistym spektrum doświadczeń miłości
- na przykładach jak wyżej.
> Mówiłem ci, że w tej rozmowie musisz myśleć.
Ależ staram się, staram.
> Może lepszym przykładem będzie granat.
> Pistolet to był w moim przypadku, bo jak wystrzelił, to najwyżej lekko mi
> paluchy osmalił.
> W związku (typowym: wg. ciebie, mojej TŻ lub innych) uczucia jest jak
> granat, którym się bawicie.
A, a, a ...
A nie wydaje Ci się, że równie dobrze możesz do granatu porównać swoje
własne popędy ? Myślę, że nie do końca 'uczciwie' - w sensie uczciwości
intelektualnej, logicznej - wszyskim co wybuchowe, rozrywajace
- obwieszasz swoje otoczenie, a nie siebie.
Moim zdaniem dobry byłby model, w którym stawiasz sprawę
wprost: noszę w sobie pewien dość ekspansywny element,
który wymaga dużej przestrzeni do tego, by się móc możliwie
spontanicznie rozwijać, kiedy zechce, który lubi czasem z wymachem
rozpościerać skrzydła. Na poziomie rzeczywistości
'rozwiniecie skrzydeł' oznacza m.in. wejście w kontakt
seksualny z nową osobą.
Moim zdaniem tylko przy takim ujęciu (które jest jakąś
fazą wstępną do wzięcia odpowiedzialności) masz szanse
na pogłębienie kontroli na tym, co wybuchowe. Tylko
nie odbieraj słowa 'kontrola' pejoratywnie (a tu przeczuwam
u Ciebie ~niechęć - słowa typu kontrola, wpływ).
Po takim ujęciu dopiero można się głębiej zastanowić np. nad takimi
kwestiami:
- czy jest możliwe znalezienie partnerki, która da Ci tę przestrzeń
(obecna Ci nie daje) i czy to będzie to.
- czy jest możliwe modyfikacja przestrzeni/ruchu skrzydeł tak, by
ich nie przycinać, by zachować aspekt 'pełnego rozprostowania'
oraz 'spontaniczności' - ale już niekoniecznie na poziomie
fizycznym doprowadzać do nowych kontaktów seksualnych
(ale jeśli ta wizja cię 'boli', 'nie wyobrażasz sobie tego' to zostaw
to w spokoju).
Istotne jest to, byś element wybuchowości głębiej włączył
w "zakres zarządzania", objął sobą. Ten proces "pokrywania
odpowiedzialnością" u Ciebie widać - jesteś hojny finansowo
i generalnie "jesteś tak dobry jak tylko ptrafisz" dla swojej TŻ
- w ten sposób próbujesz 'zrekompensować' konflikt wartości
i łagodzic ew. skutki konfrontacji. Ale to jest, jak sam przyznajesz
jednak za mało - sytuacja ciągle przypomina granat, zawleczka
wisi na wierzchu, a "ktoś niegodny zaufania" (Twoja TŻ) ma
do niej potencjalny dostęp.
> Póki zawleczka jest na swoim miejscu (wyłączność na seks)
> to jest ok. Granat jest raz ciekawszy, raz nudniejszy, w zasadzie to chyba
> coraz nudniejszy, ale wygodniejszy, lepiej się nosi.
> Jak wyjmie ktoś zawleczkę - to bum.
> Może poranić, nawet próba wyjęcia zawleczki - jak u ciebie.
> Oczywiście można całe życie się nim bawić bez detonacji,
> ale nadal to jest zabawa granatem - czyli jakie?
> No właśnie, nierozsądne.
> W zasadzie bardzo głupie.
>
>> Znam dość blisko jedną osobę, która ma skłonnośc do rozwiązywania
>> problemów w ten sposób, że np. sięga po argument samobójstwa.
>> No ale sama myśl o związaniu się z kimś takim przyprawia mnie o dreszcze.
>> Czy Ty czujesz się zmuszony do wiązania się z tego typu kobietami ?
>
> Czy tu myślisz, że kobiety mają na czole napis: "jak się prześpisz ze mną
> i nie będziesz tylko mój, to będzie straszna lipa i gorzko pożałujesz"?
> Nie, otóż mają napis "nie bądź cykor, jesteśmy przecież kumplami nie? no
> coś ty, ty miałbyś coś znaczyć dla mnie? nie rozśmieszaj mnie".
> A potem coś im sie psuje.
> To tak z grubsza by wyglądało.
Kobieta-bluszcz. To oczywiste, że będzie walczyć o wyłączność
dla 'sponsora'. Gorzej, jak twoja funkcja 'sponsora' się załamie.
Wtedy może się nagle okazać, że ma w dupie komu wsadzasz.
Ale wydaje mi się, że nie ma sieco tym przejmować. Twoja TŻ
na taką chyba nie do końca wygląda - ale cóż my o niej wiemy ...
|