Data: 2010-02-25 11:42:45
Temat: Re: nowa amnestia cbneta :)
Od: "Redart" <i...@g...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Ender" <e...@n...net> napisał w wiadomości
news:hm5m4j$bj4$1@news.onet.pl...
> Dobra.
> Najpierw zastanów się nad tym:
> jesteś z se swoją TŻ iles tam lat.
> - czy gdybyś wiedział na początku, że po tej liczbie lat dowiesz się o jej
> zdradzie, to czy mimo wszystko zdecydowałbyś się przeżyć z nią te lata,
> tak jak przeżyłeś?
> - jaka wartość ewentualnie stanowiłaby dla ciebie odpowiedni ekwiwalent,
> przekonujący do przeżycia tych lat.
Dużo się nad tym zastanawiałem już dużo wcześniej.
Mam temat opracowany zarówno od strony 'ideowej', jak też i częściowo
od strony praktycznej. I nawet zauważam sprzeczność - w swoim odbiorze.
Więc ideowo (poziom superego - czyli jakie mam zasady moralne):
- myślę, że bez większych problemów zaakceptowałbym
jakieś jej pojedyncze wyskoki w dalszej przeszłości, takie powiedzmy
sprzed dwóch lat. Okazałbym zapewne odrobinę natarczywe, chorobliwe
zainteresowanie szczegółami - jako, że jestem osobą dość 'łasą' na treści
seksualne (to mi wyszło nawet w jakichś tam testach psychologicznych).
Tu mogłoby być małe spięcie - bo zapewne nie chciałaby mi wszystkiego
opowiadać w szczegółach. Jakoś byśmy musieli sobie z tym poradzić.
A instynktownie (poziom id - popędy - w tym lęki, biologia)
- częściowo już wspomniałem (natarczywość treści seksualnych), ale dalej:
pomimo tego, że jestem naprawdę daleko posuniętym liberałem
moralnym (nie mylić jednak z akceptacją dla nieuczciwości, fałszu
i wykorzystywania), to mój organizm zgłasza lekki sprzeciw. W sytuacjach,
które potencjalnie kojarzą mi się z możliwością zdrady, np. regularne
znikanie żony na zakupy na całe długie wieczory itp. - mój organizm
czasami funduje mi nieprzyjemne lęki i drżenia. Nie wiem, skąd to się
bierze i jak to dokładnie funkcjonuje - ale czasami muszę włożyć
troszkę wysiłku, by to opanować. Ma to u mnie wymiar czysto fizyczny,
nie przekłąda się na natręctwa myślowe i paranoje - ale wyobrażam sobie,
że w przypadku innych konstrukcji fizycznych może. I powiem więcej:
z tym raczej nie da się dyskutować. Zasady moralne można przestawiać,
superego poddawać modyfikacjom, ale id nie bardzo się temu poddaje.
Łącząc superego i id, czyli poziom ego:
- moja żona jest inna niż ja. Mamy inne doświadczenia. Ona nigdy nie
postawiła
mnie w sytuacji, w której moje id 'wybucha', więc nie wiem do końca,
czy bym się, pomimo 'intelektualnego liberalizmu' nie zachował podobnie.
A poza tym - nie muszę zdradzać. Nie jest mi to do niczego potrzebne.
Miałem krótki okres przejściowy, gdzie taka potrzeba się pojawiła
- i wygasła. Nie - nie mam poczucia, że ktoś ma pistolet przyłożony
do głowy albo że mi ktoś skrócił skrzydła. Moja żona też nie ma
jakiegoś pistoletu przy głowie, który może wypalić przez moje
zachowanie. Znam osobę, która tak ma - ale to nie moja żona.
A nawet, jak się nam na starość zaczną pojawiać jakieś
odpały, ekscentryzmy - to będziemy to 'po staremu' rozumieć.
|