Data: 2011-09-04 22:13:22
Temat: Re: odkrycia wakacyjne
Od: michał <6...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2011-09-04 11:56, olo pisze:
>> Spójność wewnętrzna to zgodność tego, co myślimy z tym, co mówimy i co
>> robimy. Trudne zadanie do realizacji i nigdy nie sięgające
>> doskonałości. Żeby osiągać efekty w tym względzie, trzeba nad tym
>> sukcesywnie pracować.
>>
> Chodzi ci o szczerość.
Nie. Chodzi mi o spójność wewnętrzną. Oba pojęcia są do siebie pozornie
podobne. Szczerość może być mottem życiowym, może być aktem heroizmu w
konkretnych sytuacjach ale też jednorazowym wyrzeczeniem (zdobyć się na
szczerość)
Spójność wewnętrzna to stan, który jest wypracowany i świadomie
wprowadzony w formie nawyku. Dochodzenie do spójności wymaga pracy nad
pokonywaniem mechanizmów obronnych.
>>> Nawet wuj-zbój jako pierwszy fundamentalny aksjomat swoich rozważań
>>> przyjął "Nie jestem szalony"
>>> Możemy, a nawet musimy (chociaż może poczujesz się urażony tym musimy).
>>> Jeżeli uważasz że nie musimy, to ja się z dyskusji wypisuję bo szkoda
>>> czasu na opisywanie modeli światopoglądów szaleńców. Jeżeli tak to
>>> lecimy, albo właściwie już przelecieliśmy kwestię:
>>> "świadomie kierować swoim rozwojem" - jest już cacy, czy jeszcze nie?
>>>
>>> CDN lub nie ;)
>>
>> Po pierwsze wuj-zbój to Twój autorytet.
> Nie jest moim autorytetem. Jest tylko i aż mądrym człowiekiem (opinia
> subiektywna jak każda inna opinia).
Wnioskuj teraz, dlaczego nie zależy mi na poznaniu jego mądrości.
>> W tym, co staram Ci się przekazać, nie ma żadnego szaleństwa. Może
>> wydaja Ci się oczywiste a może nie, że swoją myśl przekazujesz
>> precyzyjnie. Ale jest pewien niuans, którego jakby nie zauważasz.
>> Swoje zdania kierujesz do mnie z pewną intencją.
> To chyba istota KAŻDEJ dyskusji.
Aby utrzymać w rozmowie bezkonfliktowość, trzeba ograniczać się do
przedstawienia swoich poglądów.
Staram się to robić, ale ja z kolei w rozmowie z Tobą wyczuwam intencję
naprowadzanie mnie na "dobry tor". Wymyślając mi moje powinności
skaczesz po moim ego.
>> W tej intencji widzę przewagę pouczania mnie i małego szantażu.
> Nie, to tylko konfrontacja poglądów. Wzajemne wykazywanie sobie moje
> "lepsze" (taka gra społeczna jak większość naszego behawioru).
> Żeby nie było niejasności. Uważam że każdy ma prawo do dowolnych
> przekonań. Najważniejsze aby były szczere. Wcale nie muszą mieć "mądrego
> uzasadnienia". Tylko jeżeli *chcemy* żeby uzasadnienie uchodziło za
> mądre to POWINNIŚMY/MUSIMY swoich przekonań mądrze dowodzić - vide
> wuj-zbój.
Więc nic i nikt Ci nie zabrania bronić mądrze swoich przekonań.
Chyba, że do Twoich przekonań należy, iż rozmówcę trzeba przywoływać do
porządku za mały zasób słownictwa (pouczanie), a jak się rozmówca nie
zechce dostosować do pouczeń, to należy mu zarzucić brak uszanowania
(szantażyk malutki).
>> Ostatnie dwa zdania powyżej odbieram właśnie tak. Są też momenty,
>> gdzie starasz się zadrwić. A dopiero zarzucałeś mi brak szacunku do
>> rozmówcy. Gdzie jest Twoja konsekwencja?
> Moja konsekwencja to właśnie twoje ulubione słówko - filozofia - szukam
> u ciebie mądrości, czasami drwiąc.
Widocznie trudno mnie zrozumieć, skoro nie reagujesz na moje ostrożne uwagi.
>> Bo że ja nią grzeszę, to już się od Ciebie dowiedziałem.
>> Pomijając fakt, że jest to nie bardzo grzeczne, to mam wrażenie, że co
>> innego chcesz mi powiedzieć, a co innego Ci z tego wychodzi.
> Jeżeli choć o odrobinę, zmieniłem twój punkt widzenia na dowodliwość,
> istnienie, filozofię, rozważania o bogu/bogach etc. to jestem
> usatysfakcjonowany.
To wiem, ale dla bezkonfliktowej dalszej rozmowy ważniejsza dla mnie
jest Twoja reakcja na to, że nie zmieniłeś.
>> Dlaczego ode mnie zachciało Ci się wymagać dyscypliny naukowej w
>> dyskusji?
> Wydawało mi się że zwykłego sensu rozmowy z której coś powinno wynikać.
> Rozmowy bez sensu to strata czasu, na którego deficyt cierpimy.
Rozumiem. Ja tej rozmowy nie uważam za bez sensu. Jeśli chce mi się
odpisywać, to znaczy, że on jest.
>> Może zasób słów i wertowanie słowników nie wystarczy? Mamy chyba prawo
>> pracować też nad formą podawanej treści.
>> Jak będziesz chciał, to możesz z takiej możliwości skorzystać.
>> Ale zauważ, że nie piszę: Powinieneś. :)
> Skor nie wystarczy TO POWINIENEM jakkolwiek by tej myśli nie usiłować
> zakamuflować :)
Kilka razy przeczytałem to zdanie i nie wiem, o co w nim chodzi. Forma
to niewłaściwa czy mój brak polotu?
--
pozdrawiam
michał
|