« poprzedni wątek | następny wątek » |
31. Data: 2004-09-23 23:04:43
Temat: Re: odpowiedzialność (długie)Crony wrote:
> Hmm...w takim razie pozwolę się spytać - jak w praktyce wyobrazasz
> sobie Waszą najbliższą przyszłość? Jak sama pisałaś - Twój chłopak
> póki co raczej sam się nie utrzyma, do rodzinnej miejscowości również
> "nie pozwalasz" mu pojechać...Jaki może byc wg Ciebie dalszy tok
> zdarzeń w takim układzie?
Powiedziałam mu że na tyle, na ile to będzie mozliwe, będę go wspierac
finansowo, żeby jakos przetrwał najtrudniejszy okres. Później będzie
łatwiej, bo zacznie zarabiać więcej.
Hanka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
32. Data: 2004-09-23 23:17:53
Temat: Re: odpowiedzialność (długie)Jacek wrote:
(...)
> Po drodze zaliczyli kilka rozstań teraz są w trakcie rozwodu.
Też mnie taki scenariusz prześladuje. Dlatego nie śpię po nocach
rozmyslając, jakie rozwiązanie w naszej sytuacji byłoby najwłaściwsze.
> Myślę sobie że czujesz lęk o to czy Twój TŻ będzie w stanie podołać
> trudom życia.
Zapewne generalizuję, ale chyba większośc kobiet stojąc przed decyzją
związania się z kimś na stałe, ma podobne obawy. Jakiś taki pierwotny
atawizm.
> Jak rozumiem chcesz zobaczyć jak Twój TŻ poradzi sobie z
> samodzielnością.
To też. Ale przede wszystkim, chcę sprawdzić czym jest to, co do niego
czuję.
> Czy warto ogrzniczać go w którym miejscu ma żyć nie wiem?
> Jeśli chce się wyproawadzic do miasta rodzinnego to pewnie dlatego że
> tam bedzie mógl mieszkać z rodzicami.
Jego powrót do rodziców nie wchodzi w grę z przyczyn, o których pisałam we
wcześniejszych postach. Byłam już w jednym "związku na odległość" bez
perspektyw. Nie chcę tego powtarzać.
> Mam nadzieję że wiesz jakie moga być konsekwencje waszego oddzielnego
> życia dla Was.
> Możecie po prostu przestac być parą.
Wiem Jacku. Ale zakładając, że tak mogłoby się stać - chyba lepiej teraz,
niż po slubie?
> Może warto zacząć rozliczać się z Twoimi rodzicami za Wasze
> mieszkanie, nie wiem jaki masz z nimi kontakt
> ale może niech on płaci za to co zuużywacie :prąd, czynsz, woda itp.
Wszystkie pieniądze jakimi mój chłopak dysponuje, przeznaczamy na utrzymanie
domu i życie. Nie ma takich sytuacji, że ja haruję i płacę rachunki a on
bierze pieniądze od mamy i idzie na piwo.
> Pozdrawiam i trzymam kciuki
Dzięki. Trzymaj.
Pozdrawiam również,
Hanka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
33. Data: 2004-09-23 23:21:55
Temat: Re: odpowiedzialność (długie)Eulalka wrote:
> Ludzie natury swej nie zmienią. Jeżeli spotykasz
> kogos kto tylko wszystko zaczyna, a nic nie
> potrafi dociągnac do końca, to nie licz na to, że
> coś tu się zmieni. :(
Ale czy kwestia podejścia do obowiązków jest sprawą natury? Myślisz Eulalko,
że wola i wytrwałość w dążeniach do zmiany (zakładam optymistycznie, że
takowe się pojawią), nie są w stanie nic zdziałać?
Hanka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
34. Data: 2004-09-24 07:22:46
Temat: Re: odpowiedzialność (długie)Użytkownik Hanka napisał:
> Powiedziałam mu że na tyle, na ile to będzie mozliwe, będę go wspierac
> finansowo, żeby jakos przetrwał najtrudniejszy okres. Później będzie
> łatwiej, bo zacznie zarabiać więcej.
Skąd to wiesz?
Eulalka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
35. Data: 2004-09-24 07:24:37
Temat: Re: odpowiedzialność (długie)Użytkownik Hanka napisał:
> Eulalka wrote:
>
>
>>Ludzie natury swej nie zmienią. Jeżeli spotykasz
>>kogos kto tylko wszystko zaczyna, a nic nie
>>potrafi dociągnac do końca, to nie licz na to, że
>>coś tu się zmieni. :(
>
>
> Ale czy kwestia podejścia do obowiązków jest sprawą natury? Myślisz Eulalko,
> że wola i wytrwałość w dążeniach do zmiany (zakładam optymistycznie, że
> takowe się pojawią), nie są w stanie nic zdziałać?
Wola i wytrwałość są cechami charakteru - albo się
je ma albo nie. Może można w sobie wyrobic
katorżniczą pracą nad sobą, ale.... nie wierzę w cuda.
Dorosłego człowieka nie wychowasz, ani natury mu
nie zmienisz.
Jak to mówią:
Kto się ch... urodził, kanarkiem nie zdechnie.
Eulalka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
36. Data: 2004-09-24 07:26:56
Temat: Re: odpowiedzialność (długie)
Użytkownik "Hanka" <d...@a...nie> napisał w wiadomości
news:civlj8$mks$1@inews.gazeta.pl...
> Też mnie taki scenariusz prześladuje. Dlatego nie śpię po nocach
> rozmyslając, jakie rozwiązanie w naszej sytuacji byłoby najwłaściwsze.
Rozumiem
>
> > Myślę sobie że czujesz lęk o to czy Twój TŻ będzie w stanie podołać
> > trudom życia.
>
> Zapewne generalizuję, ale chyba większośc kobiet stojąc przed decyzją
> związania się z kimś na stałe, ma podobne obawy. Jakiś taki pierwotny
> atawizm.
każdy ma obawy, ale jednak w Twoich myślach jest dużo znaków zapytania
i dlatego nie należy po prostu mówić że jakoś to się ułoży tylko wspólnie z
partnerem
gasić te czerwone światła.
Dopóki one nie zmienią swojej wyrazistego czerwonego koloru szukaj
rozwiązania.
> Jego powrót do rodziców nie wchodzi w grę z przyczyn, o których pisałam we
> wcześniejszych postach. Byłam już w jednym "związku na odległość" bez
> perspektyw. Nie chcę tego powtarzać.
Jak dla mnie to trochę za duże ograniczenia wprowadzasz swojemu TŻ,
może on ma jakiś pomysł na zycie skoro nie jestes pewna pozwol mu też wybrać
co chce robić.
> > Mam nadzieję że wiesz jakie moga być konsekwencje waszego oddzielnego
> > życia dla Was.
> > Możecie po prostu przestac być parą.
>
> Wiem Jacku. Ale zakładając, że tak mogłoby się stać - chyba lepiej teraz,
> niż po slubie?
Tak, wiem. Chciałem tylko napisać że ceną za to dowiedzenia się czy on jest
odpowiedzialny
może być Wasz związek.
> > Może warto zacząć rozliczać się z Twoimi rodzicami za Wasze
> > mieszkanie, nie wiem jaki masz z nimi kontakt
> > ale może niech on płaci za to co zuużywacie :prąd, czynsz, woda itp.
>
> Wszystkie pieniądze jakimi mój chłopak dysponuje, przeznaczamy na
utrzymanie
> domu i życie. Nie ma takich sytuacji, że ja haruję i płacę rachunki a on
> bierze pieniądze od mamy i idzie na piwo.
Więc może poczekaj jeszcze chwilę z tą decyzją o oddzielnym mieszkaniu,
niech on skończy tę szkołę a potem niech szuka pracy.
Tylko już teraz nie pomagaj mu w taki sposób że Ty szukasz.
Pozdrawiam
Jacek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
37. Data: 2004-09-24 08:37:48
Temat: Re: odpowiedzialność (długie)Eulalka wrote:
>> Powiedziałam mu że na tyle, na ile to będzie mozliwe, będę go
>> wspierac finansowo, żeby jakos przetrwał najtrudniejszy okres.
>> Później będzie łatwiej, bo zacznie zarabiać więcej.
>
> Skąd to wiesz?
Znajoma mu to obiecała.. Zgodził się na śmiesznie niskie wynagrodzenie przez
pierwsze dwa miesiące (firma, wktórej będzie pracowac dopiero sie rozwija),
ale potem ma dostać podwyżke.
Hanka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
38. Data: 2004-09-24 08:56:38
Temat: Re: odpowiedzialność (długie)Eulalka wrote:
> Wola i wytrwałość są cechami charakteru - albo się
> je ma albo nie. Może można w sobie wyrobic
> katorżniczą pracą nad sobą, ale.... nie wierzę w cuda.
> Dorosłego człowieka nie wychowasz, ani natury mu
> nie zmienisz.
> Jak to mówią:
> Kto się ch... urodził, kanarkiem nie zdechnie.
Zatem mam poddać się na starcie?
Każda zmiana charakteru jest owocem cięzkiej i żmudnej pracy, czy On taką
pracę będzie potrafił wykonać nie wiem. Chciałabym bardzo przekonać się że
tak.
Jestem naiwna?
Hanka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
39. Data: 2004-09-24 09:02:12
Temat: Re: odpowiedzialność (długie)Hanka wrote:
> Każda zmiana charakteru jest owocem cięzkiej i żmudnej pracy, czy On taką
> pracę będzie potrafił wykonać nie wiem.
Odpadam. Naprawde - latwiej jest zmienic partnera, niz charakter tego
obecnego. Nie-wiem-ile kobiet sie na czyms takim przejechalo.
Popatrz na niego. Chcesz przejsc przez zycie z nim takim, jakim jest ?
Jesli zmiana jego charakteru jest niezbedna do Twojego komfortu w tym
zwiazku, to odpusc sobie.
IMHO akceptacja siebie nawzajem to absolutna koniecznosc.
D.
--
If a fish is the movement of water embodied, given shape, then cat is a
diagram and pattern of subtle air.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
40. Data: 2004-09-24 09:16:48
Temat: Re: odpowiedzialność (długie)> Jak dla mnie to trochę za duże ograniczenia wprowadzasz swojemu TŻ,
> może on ma jakiś pomysł na zycie skoro nie jestes pewna pozwol mu też
> wybrać co chce robić.
Jacku, dlaczego używasz liczby mnogiej, pisząc o "ograniczeniach"? To jest
jedyna rzecz na jaką się nie zgadzam i nie wiem, dlaczego to budzi wśród Was
takie zdziwienie. Czy powrót na ciepłe łono mamusi jest dojrzałym krokiem? I
spowoduje, że Michał stanie się bardziej odpowiedzialny? No i - jak często
moglibyśmy sie wtedy widywać przy takiej odległości i braku gotówki?
Wyobrażasz sobie budowanie trwałej relacji w takich warunkach?
> Tak, wiem. Chciałem tylko napisać że ceną za to dowiedzenia się czy
> on jest odpowiedzialny
> może być Wasz związek.
Wiem. Ale jeżeli nie ja jestem kobietą, z którą On spędzi resztę życia, może
moja następczyni będzie miała lepiej.
> Więc może poczekaj jeszcze chwilę z tą decyzją o oddzielnym
> mieszkaniu, niech on skończy tę szkołę a potem niech szuka pracy.
> Tylko już teraz nie pomagaj mu w taki sposób że Ty szukasz.
On skończy szkołę w przyszłym tygodniu - wygląda na to, że jednak się
obroni. Pracę już ma, o jej warunkach finansowych wspomniałam tam gdzieś
wyżej.
Hanka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |