Data: 2003-11-28 13:31:58
Temat: Re: ojciec i corka
Od: "Kania" <k...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Duch" <a...@p...com> napisał w wiadomości
news:bq7g5u$3nm$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Gdybajac o Twojej "winie" lub jej braku ...
> wiesz co - myslalem sobie nad ta sprawa wczoraj,
> gdy nie bylo jeszcze tej Twojej odpowiedzi i wlasnie taki obrazek mi
> przyszedl na mysl (moze takie jasnowidztwo? ;) ),
> ze akurat tutaj nie musi byc Twoja wina za stan istniejacy,
> i ze po prostu wplatalas sie w takie cos (uwiodl mnie pierwszy facet)
> mimo ze nie chcialas zeby sie to tak otoczylo, po prostu nie mialas
> wprawy w tej materii (czy jak to okreslic).
> I rzeczywiscie, potwierdza sie taka wersje.
> I nie wymigujesz sie od odpowiedzialnosci co bardzo milo uslyszec.
Jak bylam dzieckiem, to mama nauczyla mnie, ze za wszystko, co sie dzieje
wokol mnie i z moim udzialem, ponosze czesciowa lub calkowita
odpowiedzialnosc. Jakos tak mi zostalo :).
Widzisz, ja nie mam poczucia winy. Po tych kilku latach wiem, co sie wtedy
dzialo i dlaczego stalo sie tak a nie inaczej. I nie zaluje tego...
Natomiast wiem, ze dzieci nie ponosza zadnej winy, zadnej odpowiedzialnosci
za wydarzenia sprzed prawie 9 lat.
Dopoki tylko ja ponosilam odpowiedzialnosc za to co sie dzieje (a zycie
zdrowo dalo mi popalic), nie prosilam o pomoc... Ale teraz po glowie dostaje
5-cioletnia dziewczynka, otwarta na swiat i ludzi, bardzo kochajaca cala
swoja rodzine.
Moze ktos moglby mi polecic dobrego psychologa (dzieciecego)? Mieszkam w
Krakowie. Ja nie umiem zapanowac nad ta sytuacja, nie umiem pomoc ani corce,
ani synowi... A mnie teraz tez by sie chyba pomoc przydala...
Kania
|