| « poprzedni wątek | następny wątek » |
51. Data: 2003-06-06 11:20:50
Temat: Re: on kocha inna, ale mnie tez
> No to nie mamy co kontynuować wątku
> - tylko postawienie sprawy jasno :
> "Albo Ona albo Ja?"
> - ze wszystkimi konsekwencjami wyboru (dla wszystkich stron)
to co tu pisze, wczesniej mu powiedzialam. Ale co to znaczy, ile mam mu dac
czasu na podjecie decyzji ? Dla mnie ta sprawa ma 2 dni, On rozwaza rozne
wyjscia od miesiecy i nic nie wymyslił. Na razie ja odchodze na pare dni,
zostawiajac go z dziecmi i domem. Chyba musze to zrobic dla siebie, a reszta
niech sie wali.
A
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
52. Data: 2003-06-06 11:24:44
Temat: Re: on kocha inna, ale mnie tez>
>> No to nie mamy co kontynuować wątku
>> - tylko postawienie sprawy jasno :
>> "Albo Ona albo Ja?"
>> - ze wszystkimi konsekwencjami wyboru (dla wszystkich stron)
>
>On rozwaza rozne
>wyjscia od miesiecy i nic nie wymyslił.
Bo nie mial 'noza na gardle'. Pewnie gdybys nie zapytala wprost, to dlugo
(nigdy ?) by Ci nie powiedzial.
>Na razie ja odchodze na pare dni,
>zostawiajac go z dziecmi i domem. Chyba musze to zrobic dla siebie, a reszta
>niech sie wali.
IMO to nie jest zly pomysl.
Dunia
--
============= P o l N E W S ==============
archiwum i przeszukiwanie newsów
http://www.polnews.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
53. Data: 2003-06-06 11:25:13
Temat: Re: on kocha inna, ale mnie tez Tylko jedną jak mamusię. Aga, czy Ty się czasem nie
> próbujesz sama ustawic w tej roli?
nie, zawsze byłam przede wszytskim kobietą, a potem zona i matka, tak mi sie
przynajmniej wydaje. Jestem kobieta z krwi i kosci, kocham seks i potrafie
byc szalona. Zgubiło mnie chyba to, ze myslałam, ze mozna znalezc we mnie
wszystko, co meżczyzna potrzebuje.
A.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
54. Data: 2003-06-06 11:30:00
Temat: Re: on kocha inna, ale mnie tez
>
> To może przyjedziesz do mnie - sex wykluczony postanowiłem być wierny
> (tym razem)
> ;-)))
> (choć może lepiej nie i tak nikt w to nie uwierzy ;-))) )
naprawde chetnie pogadalabym z kims kto zna zycie, kto umie wytknac moje
błedy, kto powie co mam robic dalej, czuje sie dziecko we mgle
A
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
55. Data: 2003-06-06 11:31:14
Temat: Re: on kocha inna, ale mnie tez> > No to nie mamy co kontynuować wątku
> > - tylko postawienie sprawy jasno :
> > "Albo Ona albo Ja?"
> > - ze wszystkimi konsekwencjami wyboru (dla wszystkich stron)
>
> to co tu pisze, wczesniej mu powiedzialam. Ale co to znaczy, ile mam
mu dac
> czasu na podjecie decyzji ? Dla mnie ta sprawa ma 2 dni, On rozwaza
rozne
> wyjscia od miesiecy i nic nie wymyslił. Na razie ja odchodze na pare
dni,
> zostawiajac go z dziecmi i domem. Chyba musze to zrobic dla siebie,
a reszta
> niech sie wali.
No pewnie!
Napisz jak odpoczniesz!
To może przyjedziesz do mnie - sex wykluczony postanowiłem być wierny
(tym razem)
;-)))
(choć może lepiej nie i tak nikt w to nie uwierzy ;-))) )
Pozdrawiam
Qwax
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
56. Data: 2003-06-06 11:34:06
Temat: Re: on kocha inna, ale mnie tezUżytkownik "Agati(Aga)" <a...@w...pl> napisał w wiadomości
news:bbps43$qmj$1@SunSITE.icm.edu.pl...
> [...] powiedziałam mu to tylko dlatego, zeby poczuł sie
> lepiej, ze nie tylko on jest takim "potworem".[...]
Dość częsty motyw we wszelkich "zdradliwych" opowieściach
przytaczanych przez gazetowych psychologów - on je kocha obie.
Naprawdę. Tylko jedną jak mamusię. Aga, czy Ty się czasem nie
próbujesz sama ustawic w tej roli?
Pozdrawiam
Hanka, w tej kwestii bardzo nieobiektywna
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
KOTY. KOTY SĄ MIŁE
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
57. Data: 2003-06-06 11:40:48
Temat: Re: on kocha inna, ale mnie tez
>
>
> Tak to bywa że Ci najwięksi idealiści najbardziej dostają po głowie :-((
>
> Nie chcę nic doradzać - musicie tą sprawę rozwiązać sami.
> A widać ze facet jest uczciwy i ta sprawa jemu samemu doskwiera.
to prawda, zawsze był porzadnym człowiekiem. Wiesz ja wiem, ze miłosc wiele
tłumaczy, ale czy ta miłosc przetwa próbe czasu.
>
> Wszystko jeszcze zależy od konkretnej sytuacji, przede wszystkim czy macie
> dzieci i czy ktoś więcej na waszym ewentualnym rozstaniu może ucierpieć.
>
> To może być z jego strony tylko chwilowe oczarowanie (chwilowe, ale może
> trwać i kilka lat).
> Wszystko zależy też od tego jak patrzy na to wszystko ta druga kobieta i
> czego można się spodziewać z jej strony.
ona jest zakochana, nie jest głupia, tez cierpi, placze, bo tez nie chce
krzywdzic mnie ani moich dzieci. Czasami wyglada to jak wielki banał, ale
kurcze to sa prawdziwe uczucia, zywych ludzi. Ja kiedys takze jako panna
kochalam zonatego mezczyzne i odeszlam , bo wiedzialm, ze to nie moje
miejsce. Nie wiem, czy z jej strony moge na to liczyc, szczegolnie, ze moj
zonaty facet, nie był dobry i tak wiele warty jak "moj" TZ.
>
> A tak po za tym osobiście - nie wierzę ludziom takim co zawsze wiedzą co
> dobre a co złe.
> Bo człowiek jest istotą bardzo niedoskonałą i omylną.
>
> Wolę takich "wątpiących", takich co wiedzą że nic nie jest ani do końca
> czarne, ani do końca białe.
wiesz on tez mial watpliwosci, ale zawsze kierowal sie dobrymi zasadami,
raczej jest cynikiem i krytycznie ocenial wiele spraw. Bardzo czesto
sprawdzaly sie jego opinie o innych ludziach, widac to jednak nie dzialalo
na jego wlasna sytuacje.
A
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
58. Data: 2003-06-06 11:41:41
Temat: Re: on kocha inna, ale mnie tez> A nie da się chyba w dwóch miejscach grać dobrze roli męża i ojca.
A dlaczego w dwóch miejscach - jak zbudują jedno stadło pod wspólnym
dachem to co najwyżej walczyć będą o miejsce 'bliżej położone' i o
czas w nim spędzany
;-)))
(to tak ogólnie - w tej szczególnej sytuacji to raczej nie możliwe)
Pozdrawiam
Qwax
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
59. Data: 2003-06-06 11:42:31
Temat: Re: on kocha inna, ale mnie tezOn Fri, 6 Jun 2003 13:54:28 +0200 I had a dream that Hanka Skwarczyńska
<a...@w...pl> wrote:
>tylko o postawę zamiatania facetowi z drogi najmniejszego pyłka,
>podstawiania wszystkiego gotowego pod nos i poświęcania siebie w
>imię ochraniania jego spokoju. Kobietom się wpaja, że taka
>własnie jest ich rola, i my się, biedne a głupie, próbujemy do
>tego dostosować kosztem własnych zasad, własnego bezpieczeństwa
>i poczucia własnej wartości. Moim zdaniem - moim, podkreślam -
>uczciwość partnerska wymaga założenia, że ma się do czynienia z
>dorosłym facetem, zdolnym do stawienia czoła konsekwencjom
>własnych czynów.
A nie da się tego połączyć? Tzn zmiatanie z drogi odpowiedzialnego
faceta najmniejszego pyłku i podstawiania wszystkiego gotowego pod
nos? :)
--
Grzegorz Janoszka odpowiadając POPRAW adres
UWAGA, mam specyficzne poczucie humoru! Na newsach wyrażam swoje prywatne
specyficzne poglądy, a nie moich byłych, obecnych i przyszłych pracodawców.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
60. Data: 2003-06-06 11:45:13
Temat: Re: on kocha inna, ale mnie tez> bo wie, ze krzywdzi, a jest z natury dobrym człowiekiem. Bo uczucie do nas
> obu jest tak wielkie, ze nie moze podjac zadnej decyzji tylko czekac.
Dla mnie jest w tym twierdzeniu oczywista sprzeczność - skoro tak Was obie
kocha, nie może sobie wygodnie "czekać" (na co?? aż rozwiążesz sprawę,
wystawiając jego walizki? rozwiązanie byłoby wtedy zdjęte z jego barków)
krzywdząc Was obie.
IMO to tylko ładnie ubrana w słowa wymówka i próba WYMUSZENIA NA OFIERZE
WSPÓLCZUCIA. Tak. Bo czytając Twoje wypowiedzi, odnoszę wrażenie, że
usprawiedliwiasz jego postepowanie i co więcej - żal Ci, że tak biedaczek
cierpi...
Na Twoim miejscu usiłowałabym chyba jednak wymusić na mężu jakąś bardziej
jednoznaczną deklarację i zapytałabym, jak widzi przyszłość.
Bo przecież "ta druga", jeśli traktuje go poważnie, będzie chciała mieć
dzieci, normalną rodzinę, będzie wymagała, by Twój mąż spędzał z nią więcej
czasu. A nie da się chyba w dwóch miejscach grać dobrze roli męża i ojca.
Pozdrawiam,
Ola
>
>
> > Jest - ale do tego rozwiązania konieczne jest współdziłanie TRZECH
> > stron.
> >
> ja rozmawialam z nia, bez krzyków, spokojnie, ja naprawde umiem duzo
pojąc,
> zrozumiec, ale Ona według mnie powinna poswiecic sie i odejsc, gdyz wtedy
> krzywdzi wtedy tylko Jego i siebie. Biorac trzezwo sytuacje, Ona jest na
> tyle młoda, ze ułozy sobie życie, uczucie przyschnie, bo czas leczy. On
> zostanie bez niej, bedzie cierpiał, ale to takze minie. Nie umiem sobie
> tylko powiedziec co ja bede czuła i czy umiem byc tak madra, by przyjac to
> co mi los daje.
>
>
> > A dlaczego boli? (*)
>
> powinowactwo dusz zawsze było dla mnie wazne. Nie ma sie 10 przyjaciól
tylko
> jednego prawdziwego. Ja nie chce sie dzielic Nim. Wynika z tego, ze jestem
> zaborcza ale dla tej sfery psychicznej.
>
> A.
>
>
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |