Strona główna Grupy pl.soc.rodzina on kocha inna, ale mnie tez

Grupy

Szukaj w grupach

 

on kocha inna, ale mnie tez

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1024


« poprzedni wątek następny wątek »

831. Data: 2003-06-11 11:18:01

Temat: Re: on kocha inna, ale mnie tez
Od: "puchaty" <p...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Qwax wrote:
>>>> Kocham kogoś, więc niech mi nasra za przeproszeniem na głowę, bo go
>>>> kocham?
>>
>> Ależ nie! Ale jeśli ktoś mi nasra, a ja mu to wybaczę, to nie życzę
>> sobie nazywania mnie idiotką (która się nie szanuje), tylko dlatego,
>> że wybaczyłam.
>>
>
> Widać że mówi to Matka której niemowle nie raz narobiło - a ona mu
> wybaczyła ;-)))

Póki sobie jednak głowy nie umyje wybaczenie smrodu nie zlikwiduje.

puchaty
--
"Mózg jest zanurzony w spermie zatem jak będziesz się
namiętnie masturbować to zwoje ci się zasuszą i się zaczną telepać
Słychać jak potrząsnąć"
Iwcia&Pstryk


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


832. Data: 2003-06-11 11:18:33

Temat: Re: on kocha inna, ale mnie tez
Od: "Qwax" <...@...Q> szukaj wiadomości tego autora

> > Nie rozumiem. Chodziło mi o miłość do partnera.
>
> Mnie też - pytam czy miłość do partnera powinna kasować miłość do
samego
> siebie?
> Bo według mnie - nie.

No to wreszcie znamy odpowiedź na podstawowe pytanie

"" Można kochać JEDNOCZEŚNIE dwie osoby !!! ""

Qwax

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


833. Data: 2003-06-11 11:18:48

Temat: Re: on kocha inna, ale mnie tez
Od: "Nixe" <n...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

Qwax tak oto pisze:

:: Widać że mówi to Matka której niemowle nie raz narobiło - a ona mu
:: wybaczyła ;-)))

Mam wrażenie, że kompletnie nie zrozumiałeś, co miałam na myśli.

--
PozdrawiaM.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


834. Data: 2003-06-11 11:22:11

Temat: Re: on kocha inna, ale mnie tez
Od: "AsiaS" <a...@n...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Dunia"
> Nie jestem pewna, co przez to rozumiesz.
> W pewnym sensie w panstwach europejskich monogamia JEST usankcjonowana
prawnie.
Nie, to kwestia założeń małżeństwa. Ale w żadnym chyba państwie europejskim
monogamia nie jest narzucona jako sposób życia, a innego typu związki
zabronione.
Możesz sobie żyć nawet w dziesięciokącie, albo stuosobowej komunie. Owszem
prawa zagwarantowane tylko dla małżeństw zostaną tylko dla par, ale
prawa zagwarantowane dla obywateli będą dotyczyć wszystkich.

> Mozesz zawrzec malzenstwo tylko z jedna osoba
A żyć z wielokrotnie większą ilością. Małżeństwa także nie są obowiazkowe.

> Gorzej, gdy mezczyzna _kocha_ dwie kobiety i obie je
> traktuje jako partnerki zyciowe (a nie tylko seksualne) - z duzym
> rawdopodobienstwem dojdzie do sporu o hierarchie (kto jest 'zona' z wszystkimi
> przywilejami prawnymi, a kto 'naloznica'). Oczywiscie to samo dotyczy ukladu
> kobieta + 2 mezczyzn.
Można sobie z tym poradzić, jeśli radzą sobie z tym emocjonalnie. Zawsze można
nie legalizować związku a o resztę praw postarać się "naokoło". Ubezpieczenie
itp.
rzeczy są dla wszystkich obywateli. Problem może być co najwyżej ze wspólnym
rozliczaniem się itp. rzeczami bardziej finansowymi niż związkowymi :)

> Jesli chodzi o wymogi... tak jak juz pisalam - w naszym ukladzie kulturowym
> jest zrozumiale, ze oczekuje sie od partnera monogamii... o ile to nie zostalo
> naczej ustalone.
Oczywiście, ale to oczekiwanie nie powinno być narzuceniem, wymogiem ani
prawem, tylko ustaleniem zainteresowanych.

> Gorzej, kiedy kompromis jest trudny (niemozliwy), bo wymagal by od jednej
> strony rezygnacji z wlasnych zasad.
Tak samo jak w przypadku reszty kwestii życiowych, posiadania dziecka,
miejsca zamieszkania, układu praw i obowiązków itd.
--
Pozdrawiam
Asia

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


835. Data: 2003-06-11 11:22:33

Temat: Re: on kocha inna, ale mnie tez
Od: "boniedydy" <b...@z...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "AsiaS" <a...@n...onet.pl> napisał w wiadomości
news:bc6to9$20b$1@news.onet.pl...
> Użytkownik "boniedydy"
> > To nie jest podyktowanie cudzych uczuć, tylko wyrażenie swojej opinii.
> Nie swojej - Agati, tylko swojej - waszej, a nie na tym polega terapia o
której
> mówiłaś ;-)

Ok, no to rozwinę. Dwutorowo. Jedno, co już pisałam, to to, że w terapii
grupowej stosuje się właśnie formę wyrażania przez innych uczuć powstałych w
nich na skutek opowieści opowiadającego. Fakt, że ma to nieco inną formę:
mówi się o swoich odczuciach lub też skupia się na odczuciach
opowiadającego. Na grupie newsowej niemożliwy jest taki rodzaj dialogu. Z
drugiej strony jednak w praktyce w grupie t. nie da się w tych komentarzach
uniknąć ocen postępowania osób, o których opowiada opowiadający, i te oceny
często bywają bardzo pomocne.

Drugi tor to ten, że jeszcze w poprzednim mejlu na moje zdanie, ze terapia
polega z grubsza między innymi na pozwoleniu sobie na przeżycie w pełni
swoich prawdziwych uczuć wobec osób bliskich, które nas raniły,
odpowiedziałaś, że swoich, a nie cudzych. Stąd mogę wyciągnąć wniosek, ze
zakładasz, że zlość z jaką kilka osób, w tym ja, pisze o mężu Agati,
niekoniecznie jest jej prawdziwym uczuciem, bo być może ma dla niego
wyłącznie miłość i wybaczenie. Wyprowadź mnie z błędu, jeżeli się mylę.
Na grupie widziałam tysiąc różnych sposobów, w jak ludzie tłumaczą osoby im
najbliższe, bo gdyby przyznali, jak bardzo i jak okrutnie te osoby ich
krzywdziły, zawaliłby się cały ich świat. Jednak pod tymi zapewnieniami
kryją sie wielkie rany, upokorzenia, mnóstwo złości lub inne tym podobne
uczucia. Dopiero po ich uzmysłowieniu sobie i przeżyciu znikają myśli
samobójcze, depresje czy choćby tylko uczucie przytłoczenia rzeczywistością.
Nie jestem psychoterapeutą, nie widziałam tysięcy ludzi w czasie terapii,
ale po tym, co widziałam, sądzę, że postawa głębokiego, autentycznego
ewangelicznego przebaczenia wobec tych, którzy nas (z)ranili należy do
rzadkości, a już zwłaszcza jest niemożliwa, kiedy istnieją jeszcze próby
tłumaczenia ich i niedopuszczania do siebie świadomości, jak źle sie wobec
nas zachowali. Natomiast to, co pisała Agati przed wyjazdem, wywołuje we
mnie nieodparte wrazenie, że była na etapie tłumaczenia swojego męża. I
chciałabym zaznaczyć, że tłumaczenie nie jest w ogóle uczuciem, a tym
bardziej nie może być prawdziwym uczuciem.

boniedydy


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


836. Data: 2003-06-11 11:23:00

Temat: Re: on kocha inna, ale mnie tez
Od: "Z. Boczek" <z...@U...pl> szukaj wiadomości tego autora

Wprąciłem się, gdyż AsiaS <a...@n...onet.pl> i te mądrości
wymagają stanowczej erekcji:

[muszę odnosić się tutaj, bowiem serwer nie chce mi już wysłać
odpowiedzi na tamto miejsce - za dużo odniesień już w nagłówku]

>> Hm, a nie sądzisz, że na grupie dyskusyjnej można wypowiedzieć
>> swoje zdanie - i osoba inicjująca wątek powinna się z tym liczyć?
> Można, ale po raz kolejny udowadniasz że nie liczysz się z logiką w
> dyskusji.

Tak, tak - jestem nielogiczny i dlatego w tamtym wątku (ad chronologii
postów) i jeszcze w kilku innych już milczysz :)

Niedługo swoje oddanie pola będziesz tłumaczyła (a może już to robisz?
:)) koniecznością ustąpienia głupszemu, niechęci do szarpania się z
dewiantem.

Sun Tzu w "Sztuce wojny" powiedział, żeby nigdy nie ośmieszać wroga -
bo sami się tym samym ośmieszamy, że z nim toczymy walkę.

Jeśli jestem nielogiczny - nie dyskutuj ze mną, jeśli jednak
decydujesz się na dyskusję, prowadź ją bez inwektyw.

To tyle odnośnie dobrych manier dyskusji. Czytam dalej :]

> Nie mówiłam teraz o braku prawa do wypowiedzi, odniosłam się tylko
> do słów boniedydy na temat "swojej opinii" stosowanej w "terapii",
> dlatego że nastąpiła tu sprzeczność.

Wiem, do czego się odniosłaś - umiem czytać, uwierzysz? :)
To tłumaczenie powyżej nie przeszkadza mi jednak zapytać się Ciebie,
czemu tak podkreślasz negatywny aspekt moich niezawisłych sądów.

> Terapia polega na wyrzuceniu własnych opinii, a nie cudzych opinii.
A
> opinie grupowiczów, także moje i Twoje są dla Agati cudzymi
> opiniami. Owszem, możemy je wypowiadać, ale przecież nie jako
> środek terapeutyczny. Boniedydy pomieszała pojęcie swoje-Agati ze
> swoje- nasze.

A ja odpisałem wcześniej - czy ja mówię, że to terapia, lekarstwo?

Nie - więc Twoje tłumaczenia są z leksza jakby wystrzelone w kosmos i
nie mające odniesień do moich - czy kogokolwiek innego - opinii.

Ale to ja przecież jestem nielogiczny :]

--
Z poważaniem,
Z. Boczek
Jestem męską szowinistyczną świnią i jestem z tego dumny.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


837. Data: 2003-06-11 11:23:23

Temat: Re: on kocha inna, ale mnie tez
Od: "Nixe" <n...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

puchaty tak oto pisze:

:: Póki sobie jednak głowy nie umyje wybaczenie smrodu nie zlikwiduje.

Pozostając nadal w sferze metafory chciałam zauważyć, że wybaczenie następuje
dopiero po zmyciu nieczystości przez tego, który się ich dopuścił (czyli po
skrusze i naprawieniu błędu).
Dlatego nie sądzę, by zaistniał problem smrodu na głowie ;-)

--
PozdrawiaM.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


838. Data: 2003-06-11 11:24:01

Temat: Re: on kocha inna, ale mnie tez
Od: "Madda" <m...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


"Qwax" <...@...Q> wrote in message news:18132-1055329381@213.17.138.62...
> > >:: Ja odnioslam wrazenie, ze goraczkowo szuka jakiegos sposobu,
> > >:: aby nadal zostac z mezem i jednoczesnie 'zachowac twarz' (i stad
> IMO te
> > >:: filozoficzne wywody).
> > >
> > >Sądzisz, że byłoby to złe wyjście z sytuacji?
> > >
> > Nie. Ale IMHO to powinna byc trzezwa decyzja, a nie blyskawiczne
> wymyslanie
> > ideologii o 'wyzszej sprawiedliwosci' i 'przekraczaniu granic', aby
> tylko
> > usprawiedliwic swojego meza.
> >
> Cały czas to mówię - a mnie za to napadają :-((
>

Dziwne, całkiem odwrotnie odbieram Twoje posty.

Pozdrawiam
Magda

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


839. Data: 2003-06-11 11:25:12

Temat: Re: on kocha inna, ale mnie tez
Od: "boniedydy" <b...@z...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Qwax" <...@...Q> napisał w wiadomości
news:10188-1055326690@213.17.138.62...
>
> > Sądzę, że powinna zostać w zgodzie z własnym ja, a nie z miłością,
> która na
> > razie raczej niszczy niż buduje.
> >
> Ja też tak uważam - przy czym dodaję że nie istnieje żaden zakaz
> przebudowania swojego Ja

Kiedy czytam o przebudowaniu własnego ja, czuję głęboki wewnetrzny proces.
Nie rozumiem takiego pojęcia, jak przebudowania własnego ja. Ono jest
dynamiczne i sie zmienia, ale jego przebudowywanie kojarzy mi sie z
narzucaniem czegoś sztucznego, czegoś z głowy, a nie z serca.

boniedydy


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


840. Data: 2003-06-11 11:25:35

Temat: Re: on kocha inna, ale mnie tez
Od: "Qwax" <...@...Q> szukaj wiadomości tego autora

> > > Jeżeli wymóg/prawo/norma/moralność są tylko przedłużeniem
> naturalnego
> > > zjawiska to nie widzę w tym nic złego.
> > To, że Ty nie widzisz to nie znaczy, że to nie jest złe.
>
> Chodzi mi o to że jeśli przyjmiemy że monogamia jest naturalną
strategią
> rozrodczą człowieka

No właśnie "NIE jest" naturalną strategią rozrodu człowieka bo takiej
nie ma - inne są naturalne strategie rozrodu mężczyzny i kobiety - O
mężczyznach juz powiedziano a i dla kobiety też nie jest ważne czy
opiekuje się nią genetyczny ojciec jej potomstwa byle się
opiekował/zapewniał bezpieczeństwo (a to że łatwiej jest to uzyskać
przy wspólnocie genów to już inna sprawa).

Pozdrawiam
Qwax



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 30 ... 70 ... 83 . [ 84 ] . 85 ... 90 ... 103


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Re: katolicyzm a prezerwatywy
pegperego atlantico
Małżeństwo bez miłości ??
Re: katolicyzm a prezerwatywy
Re: katolicyzm a prezerwatywy

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »