Data: 2006-02-23 22:42:38
Temat: Re: pieklo
Od: "Paula" <p...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Hollow Mind" <h...@i...pl> napisał w
wiadomości news:h9lu4lasuo1s.o0xu6zs2752a.dlg@40tude.net...
> Paula napisał(a):
>
>> Wiesz...tej mojej propozycji, żeby znalazł sobie dziewczynę, nie mozna
>> brać
>> aż tak poważnie :)
>
> Acha ;) Nie wycofuj się, pomysł nie był zły, w sumie to kierunek jaki
> wskazałaś jest prawidłowy, tylko może sposób nie taki znów doskonały.
Nie wycofuję sie - chciałam tylko uściślić, żebym została dobrze zrozumiana
;)
>> w ich związku nie ma miejsca na monotonię, a nawet jesli
>> czasem się zdarzają "nudne" chwile, to są szczęśliwi, że mogą w spokoju
>> spedzić razem czas. Są w sobie zakochani tak, jakby to była ich pierwsza
>> miłość, są szaleni i zwariowani,
>
> Niech tylko zaczną razem mieszkać. Zaczną się kłocić o zapchaną
> toaletę, używanie golarki faceta do golenia nóg przez dziewczynę,
> płacenie rachunków, powiększonych o abonament najdroższego internetu
> jaki był dostępny w mieście, który wykupiła dziewczyna chcąc
> "uświetnić" nudne wieczory. Nie będzie ich dzieliło wiele od
> morderstwa kiedy chłopak przejdzie w butach po odkurzonym dywanie...
> Oczywiście ja im życzę jak najlepiej. Krzyżyk na drogę ;)
Ale oni mieszkają już ze sobą - od pół roku :) I właśnie to jest ten
fenomen, że mimo iż mieszkają razem, mimo iż używają wspólnych golarek i
zapychają toaletę, nie zmienili się i nie kłócą się o takie duperele :) Nie
odbieraj mi tej wiary, że jest to możliwe ;)
>> potrafią się razem śmiać i wygłupiać i nie
>> ma tam miejsca na obrażanie się z byle powodu - takiego jak niewyniesione
>> śmieci, czy brudne skarpetki na środku pokoju.
>
> Zakładam, że skarpetki dziewczyny, bo inaczej już by pisali o nich w
> kronice policyjnej.
pewnie oboje rozrzucają skarpetki...choć nie wiem, no takich szczegółów to
nie znam, chociaż jest to moja najlepsza psiapsióła :)
>> To, czy związek stanie się
>> nudny zależy od tego, czy osoby te potrafia się cieszyć sobą, dbać o ich
>> miłość i okazywać ją - bez żadnych zahamowań :)
>
> Masz rację, ale moim zdaniem to utopia. Ludzie przestają się sobą
> cieszyć w miarę jak poznają się nawzajem i szalone zabawy są
> zastępowane nudną, szarą rzeczywistością.
Tak, nadchodzi w końcu rzeczywistość, ale dlaczego musi być ona szara? To,
czy świat jest dla kogoś szary zależy od tego, jak dany człowiek postrzega
ten świat, od tego, jakie ma on nastawienie. Nie dla wszystkich to wspólne
monotonne życie musi byc szare - to jest właśnie ta umiejętność cieszenia
się z tego, co się ma, ponoć na tym właśnie polega szczęście. Jak chcesz być
szczęśliwy, skoro twierdzisz, że to utopia?
Ty uważasz bowiem, że gdy ludzie są długo ze sobą i ich życie wygląda
normalnie : chodzą do pracy, po pracy oglądają wspólnie telewizję i
porozmawiają trochę, trochę się pokłócą i pójda spać, to że wtedy ich życie
jest szare i monotonne. Ale dla kogoś takie właśnie życie może być
uosobieniem szczęścia, spokoju, bezpieczeństwa, miłości. Trzeba tylko
każdego dnia po przebudzeniu się obok ukochanej osoby spojrzec na nią i
pomyśleć "cholera, jakie ja mam szczęście, że mam takie życie - mimo
wszystko" :)
Może i to jest idealizm, ale przecież wszystko co tu napisałam jest możliwe,
to wszystko można osiągnąć, więc dlaczego miałabym w to nie wierzyć? Nie
będę się dołowac i wmawiac sobie, że takie związki nie istnieją, bo to jest
właśnie przyczyna nieszczęść ludzi - gdyby wierzyli, że to wszystko jest
możliwe i zmienili trochę swoje nastawienie to by mogli góry przenosić i
żadna zapchana golarka ani zbyt wysokie rachunki nie byłyby dla nich
problemem.
No :) To się naprodukowałam
>Może jest tak jak piszesz,
> nie wiem, ja mogę napisać od siebie, że to właśnie dziewczyny są tą
> stroną która stara się zniszczyć "artystyczną" wizję związku wymyśloną
> przez chłopaka. To one zwykle są przyziemne i materialistyczne
> aż-do-bólu.
Owszem - tu Ci przyznaje rację. Ale ja nie miałam na celu oskarżać facetów o
to, że to z ich przyczyny tak wiele związków jest nieudanych. To
rzeczywiście czesto jest wina kobiet - zreszta pisałam już o tym w wątku
"rozmowy - partnerskie". One potrafią nieraz zniszczyć całą magię, która
kiedyś była w tym związku obecna - poprzez marudzenie, zrzędzenie, czepianie
się o byle co i materialistyczne podejście. Dlatego tez uważam, że za
utrzymanie związku "w dobrym stanie" przede wszystkim odpowiedzialne są
kobiety - choć gdy facet jest gburowatym egoistą to nawet najlepsza babka
nic nie zdziała :)
A wszystko wyglądałoby inaczej gdyby ludzie uwierzyli, że ta utopia jest
możliwa i gdyby starali się ją spełnić - gdyby nie przywiązywali dużej wagi
do błahych problemów i doceniali to, co mają, gdyby nie mysleli ciągle o
sobie i o tym, co ta druga osoba powinna dla mnie zrobić, ale o tym, co ja
mogę zrobić dla tej osoby. Gdy druga osoba kocha i jest mądra, to będzie
odpłacać tym samym - "innych obdarować i samemu stać się przy tym bogatym"
Ale pewnie gdybyśmy zrobili badanie i kazali 100 osobom przeczytać te
moje "wywody" to 90 z nich stwierdzi, że to bajka. I właśnie na tym polega
problem. Skoro sami nie chcemy wierzyć, że szczęście jest możliwe, to jak
zdołamy je osiągnąć?
Nietoperek
|