Data: 2003-10-27 09:22:13
Temat: Re: powiedzec czy nie (dlugie wyszlo)
Od: "Krystyna*Opty*" <k...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "jasio" <m...@w...pl> napisał w wiadomości
news:bncb0p$c8e$1@topaz.icpnet.pl...
>
> Użytkownik "Kasześ" <a...@n...gazeta.pl> napisał w wiadomości
> news:bnb0fc$n9d$1@nemesis.news.tpi.pl...
> > Mam problem, kilka dni temu dowiedzialem sie ze moja mama ma nowotwor
> pluc,
> > Poinformowal mnie o tym lekarz.
>
> Przede wszystkim, wspolczuje Wam i wiem co czujecie. 24 lata temu, gdy
> mialam 20 lat moja Mama zachorowala na raka (Adenocarcinoma Sigmae). Swiat
> mi sie wtedy zawalil, zwlaszcza, ze Mama byla osoba energiczna,
przebojowa,
> i z "jajami", i tylko ja mialam, bo moj Tato umarl, gdy mialam niecale 4
> lata. Moj owczesny stan emocjonalny, dojrzalosc spoleczna i caly szereg
> innych czynnikow, spowodowaly powziecie przeze mnie decyzji o
> nieinformowaniu Mamy o jej stanie zdrowia. Dzis oceniam to jako zle i
> bezsensowne posuniecie. Przede wszystkim dlatego, ze moja Mama byla
> mikrobiologiem, przez cale zycie zawodowe zwiazanym z sluzba zdrowia, wiec
> trudno bylo ja "sciemniac". Mnie oczywiscie wydawalo sie, ze lyka moje
> glodne kawalki nt. operacji (4), chemii, etc. ...Po dlugim czasie doszlam
do
> wniosku, iz byla to obopolna gra - teraz, moim zdaniem, bez sensu.
Trzymala
> sie tak dlugo, jak mogla - dbala o siebie, ciuchy ok., buty na obcasie,
> makijaz, i takie tam - prawie do konca. Mnie tez starala sie nieba
> przychylic, i jeszcze tydzien przed smiercia (mimo zaawansowanej
mocznicy),
> trzymajac sie scian, przetargala sie do kuchni, by zrobic obiad dla corci.
> Oczywiscie, ze nie musiala tego robic, ale chciala mi pomoc (bylam wtedy
na
> ostatnim roku studiow dziennych -2 fakultety, i intensywnie pracowalam, by
> podreperowac domowy budzet).
> 3 lata temu, przez zupelny przypadek (mimo regularnych badan) wylazl mi
> nowotwor jajnika. Przeszlam powazna operacje, nie bylo do konca wiadomo
czy
> to cholerstwo jest zlosliwe czy nie (Bogu dzieki nie bylo), ale niewiele
> brakowalo, bym sie przekrecila. Mimo, ze serce mialam w gardle (mialam
ciut
> swiadomosci po zaliczeniu ok. 15 zawodowych lat w sluzbie zdrowia na
> rozmaitych oddzialach), chyba zatluklabym tego, kto powzialby decyzje o
> zatajeniu wobec mnie prawdy.
> Moim zdaniem, kazdemu nalezy sie prawda - chocby najgorsza - oczywiscie w
> wlasciwy sposob podana.
Masz rację, każdemu należy się prawda i dlatego piszę, aczkolwiek po
usłyszeniu prawdy ludzie często się czują dotnięci...
Szkoda, że w kontekście pojawiania się chorób nowotworowych NIKT nie zwraca
uwagi na model żywienia, jaki stosowała na przykład Twoja mama gotując
obiady niemal do końca swego życia. Zapewne dbała o to, by pożywienie było
niskotłuszczowe i wysokowęglowodanowe... :(
--
Krystyna*Opty* [DO] od 06.1998 r.
Dawanie rad zawsze jest błędem, ale danie dobrej rady
nigdy ci już nie zostanie przebaczone. Oscar Wilde
|