Data: 2008-11-29 19:59:35
Temat: Re: pożyczony little pet shop
Od: medea <e...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
michal pisze:
> Nie sądzę, żeby żądanie konsekwencji mogło mieć wpływ demoralizujący na
> dziecko.
Raczej napisałam coś odwrotnego - brak konsekwencji jest IMO demoralizujący.
> rzeczywistości. Ani rodzice tego dziecka, ani wychowawcy nie będa
> przecież pochwalać zachowania koleżanki, która pożycza i nie liczy się z
> moralnym obowiązkiem zwrotu.
Ale co to znaczy, że nie będą pochwalać? A jak będą przymykać oko,
udawać, że nic się nie stało, to co to będzie?
> Musiałoby to zdarzać się nagminnie, żeby mały człowiek doszedł do
> wniosku, iż życie polega na tym, aby podstępnie pożyczać i nie oddawać.
Jeśli zdarzy się raz, to duża szansa na drugi i następny. Reguła tworzy
się z pojedynczych przypadków.
> Penie każdy z nas doświadczył jakiejś nieuczciwości od kogoś z kręgu
> znajomych czy nawet rodziny i niczego to nie determinowało na przyszłość.
Jasne, że każdy. Będzie masa takich sytuacji, kiedy dziecko spotka się z
nieuczciwością i my faktycznie nie będziemy mogli z tym nic zrobić, np.
ktoś mu sprzątnie rower spod sklepu. Nigdy nie dojdziemy sprawcy. Zatem,
kiedy można coś zrobić, to trzeba zrobić. Taka jest moja opinia.
> Nasuwa mi się taki przykład bardzo ogólny z wojska. Moje pierwsze dni,
> było, przyznaję i ze mną. Nie miało to jednak żadnego wpływu na całe
> moje życie. Nie wypaczyło mnie to, ani nie zdemoralizowało. To była
> potrzeba chwili. ;)
Byłeś dorosły już, Michale, ukształtowany. To zupełnie inna sytuacja.
> Dziecko nie egzystuje w próżni. Zasad moralnych uczy się codziennie z
> tego, co słyszy, widzi i czuje dookoła. :)
No oczywiście! I o to chodzi! A codzienność kreujemy MY. (Chyba że i Ty
byłeś wychowany bez wsparcia i tego nie czujesz? ;) )
> Odpowiadając na pytanie trena miałem na uwadze to, żeby poprzez obronę
> interesów dziecka nie zatracić pewnej przyzwoitości w rozwiązywaniu
> konfliktów. Przecież nie możemy z góry zakładać, że rodzice koleżanki są
> osobami nieuczciwymi lub świadomie źle wychowuja swoją córkę. :)
Tak, to jest spory argument. Też się zawsze zastanawiam, na ile dziecko
może wziąć na siebie, a w którym momencie rodzic powinien wkroczyć.
Jednak wydaje mi się, że własność jest fundamentalną sprawą, podobnie
jak nietykalność, dlatego siedmiolatce jeszcze bym pomogła, zwłaszcza w
konflikcie ze _starszą_ dziewczynką. Trzeba eliminować "falę" od
pierwszych przejawów. ;)
Ewa
|