Data: 2002-05-05 20:27:37
Temat: Re: problem malzenski - prosba o pomoc
Od: "Little Dorrit" <z...@c...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Pyzol" <p...@s...ca> napisał w wiadomości
news:JmcB8.25062$GG6.2029041@news3.calgary.shaw.ca..
.
>
> "Little Dorrit" <z...@c...pl> wrote in message
> news:ab325e$sil$3@news.tpi.pl...
>
>
> U ciebie, wiec nazewnictwo wynika z profesjonalizmu, to jest ok. Wsrod
> nas "prostych ludzi" nie wyznajacych sie na gatunkach nowotworow nazwa
> wywolawcza jest "rak" - jako nowotwor zlosliwy. Moze to wiec i racja, ze
> poprzez usuniecie tego strasznego slowa, lagodzi sie odbior?
Istotnie, chociaż nomenklatura onkologiczna nie usunięcie problemów
psychicznych pacjentów miała na celu. Tu świta mi również zmiana nozoologi
upośledzenia umysłowego: debilizm=lekkie uposledzenie umysłowe, itp. z
powodu popularyzacji i pejoratywnego oddźwięku tych nazw.
>
> Masz sporo racji, ksiazek ( wspomnien) na ogol nie pisza ludzie opuszczeni
> przez rodziny, badz ci, ktorzy raka nie pokonali- stad takie dosc radosne
w
> sumie konkluzje, po zapoznaniu sie z ta literatura.
Właśnie teraz wyszła ksiażeczka osoby chorej na nowotwór złośliwy/
przekartkowałam ją w księgarni / - optymistyczna w założeniu, babka -Polka
leczona chyba w Belgii, gdzie pesymistyczny koniec dopisalo samo życie.
Smutne. Osobiście nie wierzę w przeznaczenie, dopust boży czy złośliwość
losu, bo tam była wola walki i optymizm i oparcie w rodzinie a jednak śmierć
zwyciężyła. Dlatego nie wiem, od czego zależy pokonanie choroby. Pewnie
należy zamknać te refleksje nic nie znaczącym frazesem - "to zależy". Ale
jeśli już przy lekturach jesteśmy, to chciałam Ci Kasiu polecić dwie
wstrząsające, ale zarazem - w moim odczuciu - wzbogacające psychicznie
książki o raku, wydane w jęz. polskim. Jedna to Joanna Drażba " Za parawanem
powiek" i Diana Beate Hellmann "Dwie kobiety". Z tej drugiej powstał film,
znacznie gorszy niż książka.
>
>
> (...) Tyle, że Ty jesteś nowa na grupie i nie znasz specyficznej,
delikatnie
> > mówiąc, produkcji epistolarnej Saanale. Ma ona skłonnosć do
mitologizacji
> > rzeczywistości i tworzenia katastroficznych fikcji.
>
> Saanale jest, najwyrazniej bardzo mloda. Dorrit - wszystkie takie wtedy
> bylysmy! :):) I BARDZO DOBRZE! Jesli Saanale sobie wymyslila te chorobe
> ojca - no to rzeczywiscie, cala ta pisanina jest niepotrzebna.
Myśle, że jest potrzebna, jako wymiana naszych podejść, odczuć i postaw
wobec chorób onkologicznych, a nie jako konkretna rada dla tej czy innej
osoby.
Dorrit, slonko!
> Pisalam juz, ze w przypadku raka ( ale i kazdej innej choroby) "choruje"
cala rodzina.
Oczywiście, nigdy tego nie kwestionowałam.
W ten sposob i Saanale jest nim dotknieta i majac tutaj grupe przyjaciol -
zwierza sie ze swego problemu. To , naprawde , d u z y
> problem. Nieladnie jest ja w takiej sytuacji odpychac.
Tak nie nazwałabym grupy dyskusyjnej. Mój sceptycyzm jest ściśle zawodowy,
bo w branży psychiatryczno-sądowej naciągaczy jest więcej niz moglabys się
spodziewać. Cóż, więc Ty ją hołub a ja będę wątpić :).
>
> Dorrit - nawet jesli Saanale sobie z m y s l a - to nie sadzisz, ze to
> wystarczajacy powod, aby potraktowac ja serio?
A co to da, Jej i nam?
Dorrit
>
> Kaska
>
>
>
|