Data: 2011-03-21 22:25:44
Temat: Re: problem poświęcenia i ryzykowania
Od: Stalker <t...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2011-03-19 11:43, Delfino Delphis pisze:
> No bo ciekawi mnie gdzie jest dla ciebie ta granica. Wydawałoby się, że
> jeśli na 50% zginą dwie osoby, albo na 100% zginie tylko jedna, to jest to
> taki minimax, granica opłacalności, przy której oba rozwiązania są
> równoważne. I teraz zmieniając albo prawdopodobieństwo, albo liczby osób
> rozwiązanie jest oczywiste np. jeśli na 50% zginą 3 osoby, albo na 100%
> jedna, to wydaje mi się, że poświęcenie jednej jest zupełnie racjonalne. Ale
> np. dla ciebie (i nie tylko) ta granica jest zupełnie gdzieś indziej -
> jesteście skłonny np. ryzykować życiem 100 ludzi, aby uratować jedną.
>
> Zastanawiam się skąd to się bierze. Czy z jakieś irracjonalnej wiary, że
> procenty nie mają znaczenia i opatrzność nagradza 'dobre' decyzje? Wpływ
> naszej kultury? Na filmach rzeczywiście ZAWSZE się udaje i może stąd
> przeświadczenie, że tak należy robić? Nie wiem.
>
> Ale zakładam, że i dla ciebie istnieje jakaś granica i nie będziesz na 50%
> ryzykował życia miliona ludzi, dla ratowania jednego. Jeśli tak, to gdzie
> dla ciebie jest ta granica i dlaczego akurat tam?
Co wyście się tak tych cyferek uczepili? :-)
W taki sposób to ten dylemat mogą rozstrzygać maszyny u ludzi jest to
przecież dużo bardziej skomplikowane.
Kojarzycie może "I, robot"? W filmie bohater, Del Spooner, nienawidził
robotów, które go otaczały. W czasie wypadku samochodowego do rzeki
wpadł on i mała dziewczynka. Na pomoc skoczył robot, przeliczył
prawdopodobieństwo i uratował jego (bo miał kilka procent większe szanse
na przeżycie). Spooner nie mógł się z tym pogodzić. Jako człowiek
podjąłby zupełnie inną decyzję.
Stalker
|