Data: 2003-11-04 17:28:44
Temat: Re: problem z pracownikiem
Od: "Slawek [am-pm]" <sl_d[SPAM_JEST_BE]@gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"bm" <g...@g...pl> napisała w wiadomości
news:bo5s85$mgp$1@inews.gazeta.pl...
> mądry - dużo umie, dużo wie i ma duży potencjał, szybko przyswaja wiedzę,
> jednak chyba jest trochę leniwy i wie, że jest dość cenny dla firmy
Twój problemowy pracownik to całkiem typowy przypadek. Tak
zachowuje się choćby połowa studentów, bimbających sobie przez
większą część semestru, aby na kilka dni przed sesją zacząć wreszcie
gorączkowe zakuwanie.
Sprawa jest beznadziejna. ;-) Taki ktoś źle się czuje nadmiernie
kontrolowany albo skrupulatnie i dość często rozliczany z postępu
prac. Z drugiej strony nie umie sam sobie zorganizować własnego czasu,
źle ustawia priorytety działań, poświęcając niekiedy zbyt wiele czasu
na głupstwa, a za mało czasu na sprawy zasadnicze. Tutaj mam na myśli
między innymi skłonność do rozpraszania się, być może powiązaną
z rozległością jego zainteresowań. Całkiem źle się robi, gdy dojdzie
do tego brak asertywności (w kontekście ulegania prośbom
współpracowników o pomoc, wdawanie się w pogawędki czy
rozmowy telefoniczne, nadmierną troskę o zabłąkanych petentów
czy klientów, o ile ma z takimi do czynienia). Pisał o tym Paweł:
> > jedno pytanie: możesz zdradzić, jaki to charakter pracy? a może
> > Twój pracownik potrzebuje lepszych warunków, żeby ją wykonywać
> > terminowo, bo ma niższą od przeciętnej odporność na czynniki
> > rozpraszające, jeśli takowe występują?
Jego spóźnienia mogą wynikać z nadmiaru skrupulatności (chociaż
właściwie można pod to podciągnąć wspomnianą wyżej nieumiejętność
ustalania priorytetów). Usiłując perfekcyjnie wykonać jakieś zadanie
80% czasu zużywa na pierwsze 20% roboty. W pewnym momencie
zaczyna się orientować, że nie wyrobi się z pracą, usiłuje gorączkowo
nadrobić "stracony" czas, miota się, stresuje - w rezultacie spada jego
wydajność pracy. O ile bezwzględnie musiałby dotrzymać terminu,
odda świetnie się zapowiadający, lecz byle jak dokończony gniot.
Gdy natomiast za wszelką cenę zechce zachować narzucone sobie
standardy, spóźnienie jest nieuniknione.
Dlaczego nie jest w stanie nauczyć się na własnych błędach? W końcu
tyle razy już się spóźniał? Przeszkadza mu w tym wrodzony optymizm.
Niezależnie od dotychczasowych porażek jest absolutnie przekonany,
że tym razem to już na pewno zdąży. Wierzy we własne możliwości,
nawet w momencie, gdy terminy zaczynają niepokojąco trzeszczeć.
W skrócie: otwarty umysł, perfekcjonizm, optymizm, życzliwość.
Wypisz, wymaluj - wspaniały człowiek, potencjalnie świetny pracownik.
Wymaga tylko umiejętnego "prowadzenia". Fatalnym błędem jest
zakładanie, że to dorosły, odpowiedzialny człowiek. Metodą prób
i błędów trzeba znaleźć optimum między nadmiernym dokręcaniem
śruby a całkowitą wolnością. W każdym razie potrzebuje presji
czasowej w postaci ustalonego terminu. Bez tego nigdy by niczego
nie skończył. Jeśli notorycznie zawala terminy, zrób teatr jednego
widza i przekonaj go, że obowiązuje inny, o kilka dni wcześniejszy.
Zresztą czy nie można całkiem formalnie takich terminów wprowadzić?
Oczywiście ciągle będzie zawalał ten wcześniejszy, Ty będziesz go
lekko strofować. W końcu zrobi, co do niego należy, pogłaszczesz go
na koniec. Wszyscy będą zadowoleni.
--
Sławek
"Nie oszukujmy się. Wszyscy jesteśmy jak dzieci" - Marek Krużel
|