« poprzedni wątek | następny wątek » |
101. Data: 2002-09-12 21:16:11
Temat: Re: problemy z dorastajacymi dziećmiUżytkownik "kolorowa" <v...@i...pl> napisał w wiadomości
news:<alqhoo$mro$1@okapi.ict.pwr.wroc.pl>...
> Ale Sandra nie ogranicza się do opisania sytuacja, tylko np. podkreśla, że
> "koleżanka dumna i ciągle chwaląca" swoje dzieci "ups pewnego razu
dowiaduje
> się" jak to jest naprawdę. Albo te kontrasty, jaka to ona fajna jest w
> porównaniu z rodzicami. Po co te podkreślenia - się pytam? (A przy okazji
> nasuwa mi się pytanie, czy Sandra rzeczywiście czuje się przyjaciółką tej
> kobiety? Jakoś nie wyobrażam sobie, żeby tak pisać o swojej przyjaciółce.)
> Poza tym sposób, w jaki Sandra już kilkakrotnie zwracała się do osób,
które
> nie widzą rozwiązania swojej sytuacji - serwowanie opowiastek
> umoralniających o przyjaciółkach, co to mówiły tak samo, ale dzięki pomocy
> Sandry, która trochę nimi "pokierowała" wszystko dobrze się skończyło;-)))
> Andrzeju, ja bardzo cenię osoby z doświadczeniem, osoby, które chcą się
nim
> dzielić, uwielbiam towarzystwo tych, co im się wszystko udaje, bo mam
> nadzieję, że trochę tego szczęścia spadnie na mnie:-))) ciągnie mnie do
> ludzi mądrzejszych.
Z innej strony patrząc na Twoje słowa muszę zauważyć że cenisz Sandrę
niesamowicie wysoko, niedość że w sumie wierzysz jej w końcu w to co pisze
mimo że wygląda to czasem niewiarygodnie pozytywnie to jeszcze wymagasz aby
wszystko to opisała w sposób idealny dla szerokiego grona czytelników, co
nawet wielu wielkim pisarzom sie czasem nie udaje.
Ja jestem w stanie te "niedociągnięcia" traktować raczej jako drobny
negatywny element uwierzytelniający. W gruncie rzeczy wychowanie dzieci
uważam za tak trudną część życia że gdybym mógł po wszytkim uznać to za
sukces to nie sądzę żeby mi się udało w 50% tego jak to robi Sandra opanować
okazywanie swej dumy z tego powodu.
> Ale unikam ludzi przekonanych o własnej wyższości, a szczególnie tych, co
> usiłują do tego przekonać innych.
Tak sie dziwnie składa że jedną z ostatnich dawek pokory wobec życia
otrzymałem właśnie od Sandry, tzn nie ona mi jej udzieliła tylko była dla
mnie przykładem który postanowiłem wykorzystać. Miało to miejsce na privie,
ale na forum publicznym też widziałem posty w podobnym tonie.
Mam nadzieje że Sandra wybaczy nam ta dyskusję o niej, ale tak naprawdę nie
jest tu chyba podmiotem tylko przykładem , więc raczej dyskutujemy nie o
niej tylko o sposobie przedstawianie swojego zdania.
Andrzej
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
102. Data: 2002-09-12 21:32:48
Temat: Odp: problemy z dorastajacymi dziećmi
Użytkownik Oasy <u...@p...onet.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:alr05d$df3$...@n...onet.pl...
> Mam nadzieje że Sandra wybaczy nam ta dyskusję o niej, ale tak naprawdę
nie
> jest tu chyba podmiotem tylko przykładem , więc raczej dyskutujemy nie o
> niej tylko o sposobie przedstawianie swojego zdania.
Teraz właśnie zasiadłam do kompa by uważnie przeczytać wszystkie wypowiedzi
dot.mojej osoby... musze przyznać,że są ciekawe :-) nigdy nie uciekam od
krytyki , jak ktoś wcześniej powiedział "nie ma ludzi idealnych" :-)
a co do wychowania dzieci...duma? hmm być może troche też ale bardziej
spokój ,wyciszenie , zastanowienie się nad odwalonym kawałkiem roboty ...
I wiecie mili państwo ,że gdybym ponownie musiała wyruszyć w życie trochę
bym je udoskonaliła...
ale tylko troche ;-)
Sandra
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
103. Data: 2002-09-12 21:43:24
Temat: Re: problemy z dorastajacymi dziećmi
"Sandra" <d...@w...pl> wrote in message
news:alr0g9$j9p$1@absinth.dialog.net.pl...
> Teraz właśnie zasiadłam do kompa by uważnie przeczytać wszystkie
wypowiedzi
> dot.mojej osoby... musze przyznać,że są ciekawe :-) nigdy nie uciekam od
> krytyki , jak ktoś wcześniej powiedział "nie ma ludzi idealnych" :-)
> a co do wychowania dzieci...duma? hmm być może troche też ale bardziej
> spokój ,wyciszenie , zastanowienie się nad odwalonym kawałkiem roboty ...
> I wiecie mili państwo ,że gdybym ponownie musiała wyruszyć w życie trochę
> bym je udoskonaliła...
> ale tylko troche ;-)
Ludzie nie lubią jak im się mówi, że najwięcej zalezy od nich samych, wolą
zwalac na przenaczenie, Boga, innych ludzi.
Jacek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
104. Data: 2002-09-13 10:53:19
Temat: Re: problemy z dorastajacymi dziećmi> Dlatego że cytujesz Mirankę a wnioski piszesz o kimś innym
Przecież ja nie cytuję Miranki.
"obyś tylko takie problemy w życiu miała" - to wypowiedź Sandry DO Miranki
(2002-09-10 13:04)
Jeśli chodzi o wątek ze śmieciami, to Miranka zapytała o to, co robić, aby
nauczyć dziecko je wynosić mimo że tatuś tego nie robi i nie zamierza. A w
odpowiedzi Sandra roztoczyła wizję żony-co-wszystko-robi-lepiej. I o tej
odpowiedzi pisałam.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
105. Data: 2002-09-13 11:03:11
Temat: Re: problemy z dorastajacymi dziećmi
Użytkownik "Sandra" <d...@w...pl> napisał w wiadomości
news:alsdv9$roe$1@absinth.dialog.net.pl...
>
> > Jeżeli zaś chodzi o sytuacje, kiedy jedno z rodziców podejmuje decyzję,
> > która zdaniem drugiego może być dla dziecka krzywdzaca - to nie jestem w
> > stanie się wypowiedzieć, jak należy postąpić. Akurat to jest dla mnie
zbyt
> > trudne:-))
>
> :-) czyżby ... uważam,że wtedy powinni przedyskutować i podjąć decyzje
taką
> by nie krzywdzić dziecka jak również sobie nie podrywać autoryteru w
oczach
> dziecka...wybrać wspólnie to co będzie dla niego najlepsze a gdy jest to
> nastolatek wtedy dać mu szanse się przekonać / być może gdy wytłumaczy
> dokładnie o co mu chodzi / ,że to co zamierza jest słuszne...rozmawiać i
> jeszcze raz rozmawiać...i podst jest wychowanie siebie , dorosłych...
>
Tylko co jak mamy do czynienia z TZ raczej niereformowalnym, który obstaje
przy swoim stanowisku mimo, że ewidentnie nie ma racji. Uważa rozmowy na ten
temat za niepotrzebne.... nie umie dyskutować używając siły argumentów.
Takie wyniósł wzroce z domu rodzinnego. Zdania psychologów ma gdzieś. Czy
tylko rozwód pozostaje, aby chronić dziecko przed toksycznym wpływem jednego
z rodziców. Zakładam, że spory w małżeństwie wynikają raczej jedynie w
temacie wychowanie dziecka. Jak podjeść takiego osobnika, aby zechciał
współpracować, był otwarty na inne propozycje rozwiązania konfliktów, żeby
po prostu przestał sie "barykadować" w obawie przed utratą autorytetu. To
czasem naprawdę może być trudne albo i niemożliwe.
Pozdrawiam
Ewa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
106. Data: 2002-09-13 11:31:34
Temat: Odp: problemy z dorastajacymi dziećmi
Użytkownik kolorowa <v...@i...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:alsfpm$aof$...@o...ict.pwr.wroc.pl...
. A w
> odpowiedzi Sandra roztoczyła wizję żony-co-wszystko-robi-lepiej. I o tej
cos pokręciłaś to była wizja fakt żon,które najlepiej wszystko robia /
miałam tu na myśli,że to my uczymy partnerów nieodpowiedzialności za drobne
nawet rzeczy i w koncowym efekcie wszystko robimy a poźniej narzekamy jakie
to my jesteśmy biedne, sponiewierane / ...
to miałam na mysli, że przegapiamy swoim postepowaniem takie drobne
rzeczy,które w przyszłości stają się wielkimi ...i nie śmieci robią sie
wtedy problemem ale każdy kolejny drobiazg rosnie do rangi dużego
problemu...
Sandra
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
107. Data: 2002-09-13 11:43:54
Temat: Odp: problemy z dorastajacymi dziećmi
Użytkownik EwaK <e...@p...onet.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:alsgga$pbb$...@n...onet.pl...
> Tylko co jak mamy do czynienia z TZ raczej niereformowalnym, który obstaje
> przy swoim stanowisku mimo, że ewidentnie nie ma racji. Uważa rozmowy na
ten
> temat za niepotrzebne.... nie umie dyskutować używając siły argumentów.
nie mówie, że to jest łatwe ale próbować zawsze należy tak długo aż w jakieś
minimalnej części uzyska sie efekty... lub zacząć sie samemu zmieniać i w
kwestiach dla niego bardzo ważnych być również nieugiętym ale nie przemoc
...przy sposobnej chwili wyjaśnić swoje zachowanie,że gdy będziemy takimi
kategoriami rozmawiać więc dojdzie tylko do utrudnień to mu uzmysłowić
...nie bać sie wypowiadać swoich racji ale też analizować wszystko za i
przeciw co mówi partner...
> Takie wyniósł wzroce z domu rodzinnego. Zdania psychologów ma gdzieś. Czy
> tylko rozwód pozostaje, aby chronić dziecko przed toksycznym wpływem
jednego
> z rodziców.
nie rozwód... to jest ostateczność...nie poddawać się ...życie to ciągła
walka ale przychodzi taki moment,że sie docieramy ...
Zakładam, że spory w małżeństwie wynikają raczej jedynie w
> temacie wychowanie dziecka.
tak najwięcej jest kłótni,nieporozumien na temat dzieci...zachowania dzieci
niekiedy bardzo mogą poróżnić dwoje kochanych siebie osób...nie dać sie
również zwariować to wszystko należy dobrze wyważyć...
dzieci kiedyś odchodzą a my zostajemy na dobre i złe ...
Jak podjeść takiego osobnika, aby zechciał
> współpracować, był otwarty na inne propozycje rozwiązania konfliktów, żeby
> po prostu przestał sie "barykadować" w obawie przed utratą autorytetu. To
> czasem naprawdę może być trudne albo i niemożliwe.
To jest prawda co piszesz...bardzo trudno jest dotrzeć do takiego
człowieka...ale teraz przeanalizuj to...piszesz co zrobić by otworzyć go na
problem ...macie jeśli oczywiscie o Ciebie chodzi takie chwile kiedy
jesteście razem i macie dobry kontakt z sobą ...wtedy delikatnie porusz tą
kwestie " obawy przed utratą autorytetu i ,że to oddala od siebie bliskich "
,powiedz wtedy ,że cię to przeraża, że tym sposobem,że nie bierze udziału
we wszystkich problemach będzie miało odbicie w przyszłości Waszych lub
Waszej pociech"
To nie jest slogan ...należy mówić do siebie co nas boli ale w odpowiedniej
formie i czasie ...należy wyczuć ten moment, kiedy zostaniesz zrozumiana/y
Sandra
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
108. Data: 2002-09-13 11:54:14
Temat: Re: problemy z dorastajacymi dziećmi> > > Rodzice dla dziecka powinni być zawsze jednomyslni.
> >
> > Nie zgodzę się z Tobą.
>
> A ja się z tym zgodzę...
Z Jackiem czy ze mną?
Nie sądzę, żeby istniała para, która zawsze i we wszystkim się zgadza.
Jeżeli rodzice będą udawać jednomyślność, dziecko będzie o tym wiedziało i
tak.
> > Jeżeli zaś chodzi o sytuacje, kiedy jedno z rodziców podejmuje decyzję,
> > która zdaniem drugiego może być dla dziecka krzywdzaca - to nie jestem w
> > stanie się wypowiedzieć, jak należy postąpić. Akurat to jest dla mnie
zbyt
> > trudne:-))
>
> :-) czyżby ... uważam,że wtedy powinni przedyskutować i podjąć decyzje
taką
> by nie krzywdzić dziecka jak również sobie nie podrywać autoryteru w
oczach
> dziecka..
Jeśli decyzja może poczekać, to oczywiście - rozmowa. Bywa jednak, że
decyzję trzeba podjąć natychmiast i nie ma czasu na dyskusje. I wtedy co?
Ostro się sprzeciwić czy pozwolić na coś naszym zdaniem złego w imię
jedności?
.wybrać wspólnie to co będzie dla niego najlepsze
Tyle że nie zawsze da się osiągnąć konsensus. Bo np. oboje mają kłopot z
odszukaniem przekonujących drugą stronę argumentów. Zresztą znajdzie się
sporo spraw mocno niejednoznacznych, o których tak naprawdę niewiele wiemy i
w wyborze pozostaje nam jedynie intuicja. Taka sytuacja, kiedy rodzice w
jakiejś sprawie przez długi czas nie zgadzają się ze sobą też jest mocno
prawdopodobna.
a gdy jest to
> nastolatek wtedy dać mu szanse się przekonać / być może gdy wytłumaczy
> dokładnie o co mu chodzi / ,że to co zamierza jest słuszne...
Nastolatków raczej się jeszcze nie tykam. Ale jeśli chodzi o pytanie o
zdanie, to mój siedmiolatek jeszcze nastolatkiem nie jest, ale już podrzuca
bardzo rozsądne rozwiązania - więc jestem jak najbardziej za.
> tak ale jak jesteś kobietką
Zawsze wolałam być wiedźmą niż królewną:))
pomaga nawet
> wdzięk jakiego użyjesz przy negocjacjach :-)
Nie mówię, że nie manipuluję w ogóle. Ale nie chcę tego robić wobec osób
bliskich i znajomych. M.in. dlatego, że uważam, że tę manipulację wyczuwa
się dziesiątym zmysłem i jeżeli ta osoba pod wpływem mojej manipulacji
podejmie decyzję, której w normalnych warunkach by nie podjęła, to
pozostanie cień żalu i ukrytej pretensji. A poza tym nie chcę nimi
manipulować - taki mam cel;))
> w słusznej sprawie każdy środek jest dobry...
>
> to nasza broń kobieca :-)
W takim razie jeżeli Twoim celem będzie szczęście dziecka (w Twoim
rozumieniu tego słowa), to czy użyjesz każdego środka?;))
Małgosia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
109. Data: 2002-09-13 12:30:22
Temat: Re: problemy z dorastajacymi dziećmi
"kolorowa" <v...@i...pl> wrote in message
news:alsjbt$f8s$1@okapi.ict.pwr.wroc.pl...
> Z Jackiem czy ze mną?
> Nie sądzę, żeby istniała para, która zawsze i we wszystkim się zgadza.
> Jeżeli rodzice będą udawać jednomyślność, dziecko będzie o tym wiedziało i
> tak.
Nie ma takiej, to prawda, ale w układzie rodzice - dzieci powinni być.
> Jeśli decyzja może poczekać, to oczywiście - rozmowa. Bywa jednak, że
> decyzję trzeba podjąć natychmiast i nie ma czasu na dyskusje. I wtedy co?
> Ostro się sprzeciwić czy pozwolić na coś naszym zdaniem złego w imię
> jedności?
poprosić TŻ o rozmowę na osobności, i przekazać wspólnie Wasze stanowisko.
Wiesz od każdej reguły są wyjątki, co nie znaczy, że na lezy zmieniać
regułę.
> .wybrać wspólnie to co będzie dla niego najlepsze
>
> Tyle że nie zawsze da się osiągnąć konsensus. Bo np. oboje mają kłopot z
> odszukaniem przekonujących drugą stronę argumentów. Zresztą znajdzie się
> sporo spraw mocno niejednoznacznych, o których tak naprawdę niewiele wiemy
i
> w wyborze pozostaje nam jedynie intuicja. Taka sytuacja, kiedy rodzice w
> jakiejś sprawie przez długi czas nie zgadzają się ze sobą też jest mocno
> prawdopodobna.
to wtedy trzeba zdać sie na intuicję jednego z Was, to przychodzi mi na myśl
słowo "zaufanie"
> W takim razie jeżeli Twoim celem będzie szczęście dziecka (w Twoim
> rozumieniu tego słowa), to czy użyjesz każdego środka?;))
Tak zrobię
Jacek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
110. Data: 2002-09-13 12:38:24
Temat: Re: problemy z dorastajacymi dziećmi
"Sandra" <d...@w...pl> wrote in message
news:alsibt$1bb$1@absinth.dialog.net.pl...
>
> Użytkownik EwaK <e...@p...onet.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
> napisał:alsgga$pbb$...@n...onet.pl...
> > Tylko co jak mamy do czynienia z TZ raczej niereformowalnym, który
obstaje
> > przy swoim stanowisku mimo, że ewidentnie nie ma racji. Uważa rozmowy na
> ten
> > temat za niepotrzebne.... nie umie dyskutować używając siły argumentów.
To dlaczego dziecko ma je przyjąć ? Przecież nie zakładasz chyba złej woli
Partnera.
> > Takie wyniósł wzroce z domu rodzinnego. Zdania psychologów ma gdzieś.
Czy
> > tylko rozwód pozostaje, aby chronić dziecko przed toksycznym wpływem
> jednego
> > z rodziców.
> nie rozwód... to jest ostateczność...nie poddawać się ...życie to ciągła
> walka ale przychodzi taki moment,że sie docieramy ...
toksyczny, brzmi groźnie, czy naprawdę należalo tak napisać
> tak najwięcej jest kłótni,nieporozumien na temat dzieci...zachowania
dzieci
> niekiedy bardzo mogą poróżnić dwoje kochanych siebie osób...nie dać sie
> również zwariować to wszystko należy dobrze wyważyć...
> dzieci kiedyś odchodzą a my zostajemy na dobre i złe ...
Dokładnie, dzieci to jedna z podstawowych kwestii, która mówi o zgodnosci
małzenstwa i tak zwanym dopasowaniu.
> Jak podjeść takiego osobnika, aby zechciał
> > współpracować, był otwarty na inne propozycje rozwiązania konfliktów,
żeby
> > po prostu przestał sie "barykadować" w obawie przed utratą autorytetu.
To
> > czasem naprawdę może być trudne albo i niemożliwe.
Okropni są Ci mężowie ;-)
Jacek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |