Data: 2007-06-21 14:51:16
Temat: Re: ...przyjazn? - [nie] wierze w to.
Od: "Sky" <s...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik <i...@w...pl> napisał w wiadomości
news:1182425027.280455.43350@k79g2000hse.googlegroup
s.com...
> J. w. t. - i pewnie Ameryki nie odkrywam postawieniem tego problemu,
> ale... odezwijcie sie kobiety-przyjaciolki kobiet, to sie przekonam...
>
Nie jestem ko-koszką...ale się podzielę czymś w temacie:
przyjaźni nie można rozpatrywać na poziomie płciowym facet-facet,
kobieta-kobieta czy facet-kobieta. Płciowość sama w sobie zawierając
elementy egoizmu i interesowności prowadzące wprost do rywalizacji albo
uzyskiwania konkretnych efektów z rodzaju tych do jakich pchają nas "niskie"
popędy -otóż płciowość sama w sobie nie jest płaszczyzną do rozpatrywania
zagadnienia mozliwości zaistnienia przyjaźni. Przyjaźń jako swoista
niezwykła i ponad-nturalna? płaszczyzna porozumienia -sprzyjania sobie
wzajemnie- odnosi się do dość wysokiego poziomu lotu ludzkiej
[humanistycznej] płaszczyzny odniesień, stanu w jakim zdroworozsądkowe
podejście do własnych niższych sfer osobniczego funkcjonowania pozwala
przejść nad sferą popędów [temu kto to już potrafi] do porządku dziennego i
uwzględniając je [niejako w tle konkretnej relacji] wspiąć się o szczebel
wyżej.
Tak rozumiana przyjaźń jest wg mnie możliwa w każdej z możliwych kombinacji
pomiędzy osobnikami naszego gatunku bez względu na płeć, status czy wiek...a
czasem podobno i ponad barierę gatunku... ;)
|