| « poprzedni wątek | następny wątek » |
91. Data: 2004-09-20 06:25:39
Temat: Re: pytanie do mężatekRoch Dz. wrote:
> U?ytkownik "=sve@na=" <sveana_antyspam@hotmail_utandetta.com> napisa? w
> wiadomo?ci news:ciksjd$c53$1@news.onet.pl...
>
>
>>Nie ilosc czsu jest istotna, a to, co sie w tym czasie robi ze zwiazkiem.
>>
>
>
>
> kasiatoya juz stwierdzila ze uczucia zmieniaja sie z czasem, wiec mysle ze
> czas gra tu istotna role, nawet jak sie staje na glowie zeby wkoncu to
> zaufanie odbudowac, to czas i tak zrobi swoje
A ja stwierdzilam to, co powyzej. Mozesz dokladniej wytlumaczyc, jak to
sam czas cokolwiek zmienia? Ja, w oczekiwaniu na dobra rozrywke, lece po
popcorn.
--
sveana
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
92. Data: 2004-09-20 06:29:25
Temat: Re: pytanie do mężatekRoch Dz. wrote:
>>tylko ze czesto po takim rozwodzie traci sie wszystko a napewno baaaardzo
>>wiele
>
>
> to lepiej zachowac wszystkie swoje dobra materialne i zyc z czlowiekiem
> ktory Cie zdradzil
Pokaz mi pieknym paluszkiem, w ktorym miejscu Kasiatoya pisala o dobrach
materialnych.
> moze ty bys mogla zniesc mysl ze maz Cie zdradza, ja bym w takim zwiazku nie
> byla szczesliwa, a nie lubie udawac ze wszystko jest ok
To czemu w takim zwiazku tkwisz?
> ale nie mozna niweczyc calego wlozonego w to wysilku nawet jedna zdrada
Zdanie rodem z wypracowania gimnazjalistki.
--
sveana
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
93. Data: 2004-09-20 06:32:26
Temat: Re: pytanie do mężatekRoch Dz. wrote:
> przepraszam za moje teksty na poczatku odnosnie kobiet, ale takie sa po
> czesci wnioski z obserwowania mezczyzn, przyznaje ze tych mlodych,
> stawiajacych pierwsze kroki w zwiazkach
Zaraz, chwileczke. Twoje opinie na temat kobiet wynikaja z obserwacji
mlodych mezczyzn? Zapowiada sie interesujacy flejmik.
> jesli kogos urazilam to naprawde niechcacy
> zdenerwowalam sie troche wiadomoscia ze znajomego ktorego bardzo lubie i
> ktory by nawet muchy nie skrzywdzil zdradza jego dziewczyna
> a jak slysze o takiej to mi nerwy czasem puszczaja...
Zostaw te sprawe i jej konsekwencje samym zainteresowanym. Tylko oni tak
naprawde wiedza, co im dolega.
--
sveana
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
94. Data: 2004-09-20 06:40:24
Temat: Re: pytanie do mężatekCrony wrote:
> Zeby by?o jasne: uwa?am, ?e mog? istnieae sytuacje w których zdrada jest
> wynikiem pewnych zdarze?/faktów/procesów w zwi?zku - nie zaprzeczam wi?c
> temu, ?e czasem winnymi zdrady MOG? byae obie strony (oczywi?cie nie w tym
> samym stopniu). Wi?cej znam jednak z ?ycia takich przypadków, gdy zdrada
> nast?powa?a po prostu z bezmy?lno?ci/niefrasobliwo?ci/niegodziwo?ci jednej
> ze stron - co do tych sytuacji nie mia?bym nawet ?mia?o?ci sugerowaae osobie
> skrzywdzonej, ?e "równie? jest temu winna"...
Nie chodzi tu o wine, a o wytlumaczenie ciagu przyczyn i skutkow. Jasne,
ze decyzje o zdradzie i odpowiedzialnosc za nia ponosi ten, kto jej sie
dopuscil.
> Jeszcze raz powtórz? - na ?wiecie jest wielu krzywdz?cych, którzy czyni? 1/4 le
> bez "konkretnego powodu" a tylko z w?asnej niegodziwo?ci, z w?asnego egoizmu
> i bezduszno?ci. Wielu jest te? ludzi skrzywdzonych, którzy na krzywd? jaka
> ich spotyka w ?aden sposób nie zas?u?yli....
Pomijajac podniesiona przezCiebie kwestie dzieci bitych przez rodzicow,
postepowanie doroslych wobec doroslych w rodzinie mozna wyjasnic moze
nie zasluzeniem na krzywde, ale tym, ze "uczymy ludzi, jak maja nas
traktowac". Gdyby uderzona kobieta natychmiast postawila warunki,
odeszla, pokazala, co o tym sadzi, drugiego pobicia juz by nie bylo.
Je?li nie zgadzasz sie z
> powy?szym zdaniem, to faktycznie uwa?am, ?e dalsza nasza dyskusja jest
> bezcelowa. Mam tylko nadziej?, ?e podobny do Twojego sposób my?lenia nie
> jest udzia?em prawników - nie chcia?bym znale 1/4 ae si? w sytuacji, gdy zostan?
> przez kogo? skrzywdzony (np. pobity/okradziony) a s?d orzeknie, ?e czyn
> krzywdz?cego mnie by? widocznie reakcj? na jak?? blizej niesprecyzowan?
> (nie?wiadom??) "akcj?" z mojej strony ...wi?c o winie/karze nie mo?e byae
> mowy.
Widzisz, jak 'pieknie' zmieniasz bieg dyskusji? Od zdrady gladko
wskoczyles na przemoc, a teraz mieszasz psychologie z prawem karnym. W
ten sposob trudno sie rozmawia, gdy jedna strona stara sie trzymac
tematu, a druga, z braku argumentow, wsiada na wysokiego konia demagogii.
--
sveana
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
95. Data: 2004-09-20 06:42:12
Temat: Re: pytanie do mężatek
Użytkownik "Crony" <a...@g...pl> napisał w wiadomości
news:cil28v$sh9$1@inews.gazeta.pl...
>
>
> Widzisz - nie kwestionuję tego, że okreslone zdarzenia/zachowania mają
swoje
> powody/motywy. Z tym, ze nie zgadzam się z postawioną przez Ciebie - byc
> moze niechcący - tezą, iż motywów tych nalezy szukać ZAWSZE w zachowaniu
> ofiary. Czasem jest faktycznie tak, że motyw określonego zdarzenia wynika
z
> zachowania ofiary, a czasem motywów należałoby się doszukiwac wyłącznie w
> psychice sprawcy (czasem oczywiście motywy są i tu i tu).
nie pisalam w kim trzeba sie doszukiwac motywow ale ze takie sa i sa w
obydwu stronach
> Szukanie "na upartego" motywów zaistnienia krzywdy ZAWSZE i TYLKO w
> zachowaniu ofiary jest niczym więcej jak zrzucaniem a priori (częściowym
lub
> całkowitym) odpowiedzialności ze sprawcy (krzywdzącego). Jest to
> równoznaczne z (częściowym lub całkowitym) usilnym usprawiedliwaniem
> sprawcy.
to ty napisales ze motywow nalezy sie doszukiwac "TYLKO" w ofierze
jesli chcesz rozwiazac problem to musisz przede wsdzystkim sie dowiedziec z
czego on wynika
i pracuje sie nad obiema stronami a nie tylko nad jedna bo wczesniej czy
pozniej problem pojawi sie znowu
jesli nie znasz motywow leczysz objawy
> Nie podejrzewam Cię o to, że faktycznie chcesz usprawiedliwiać wszelkie
> niegodziwości (typu-przemoc, zdrada)...po prostu chciałem Ci pokazać, ze
tak
> wyglądają właśnie logiczne konsekwencje stosowania WYŁĄCZNIE systemu
> rozumowania "akcja-reakcja" i zupełnego abstrahowania od pojęć związanych
z
> moralnością - "dobro", "zło", "wina", "krzywda".
tylko wedlug ciebie tak wygladaja konsekwencje rozumowania akcja-reakcja
wedlog mnie wygladaja zupelnie inaczej i pozwalaja na konstruktywna prace
nad problemem
co wedlug mnie w twoim systemie jest niemozliwe (ale tu juz uzgodnilismy ze
porozumienie miedzy nami jest niemozliwe ze wzgledu na zalozenia)
ja nie oceniam kto jest winny tylko dlaczego robi cos tak a nie inaczej i z
czego to wynika
kasiatoya
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
96. Data: 2004-09-20 06:42:53
Temat: Re: pytanie do mężatekRoch Dz. wrote:
> chodzi mi o to ze nawet po
> zdradzie jesli to zaufanie uda sie odbydowac to i tak nie do konca
> zawsze druga strona bedzie myslec czy znowu zdradzi
Aha. To oznacza nie mniej nie wiecej tylko tyle, ze ta druga strona nie
wspolpracowala nad odbudowa zwiazku, tylko sobie ladnie stala z boku i
czekala na pieczone golabki. Moim zdaniem - marna postawa jak na kogos,
komu na tym zwiazku zalezy.
--
sveana
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
97. Data: 2004-09-20 06:53:04
Temat: Re: pytanie do mężatek
Użytkownik "Roch Dz." <r...@i...pl> napisał w wiadomości
news:cil1sp$7tb$1@atlantis.news.tpi.pl...
> nie zmienisz ludzkiej natury
> mezczyzni sa zdobywcami a kobiety tymi zdobywanymi
smiem sie niezgodzic...
ale ja czesto sie nie zgadzam ze stereotypami
> nie usprawiedliwiam mezczyzn, bo wiadomo, ze zaliczaja wszystko co ma
> dziurke i nie ucieka na drzewo
??? przeciez to wlasnie jest usprawiedliwienie
"wiadomo" to im wolno o kobietach nie "wiadomo" wiec sie im nie wolno
szmacic?
ech a mi sie marzy rownouprawnienie takze w kwesti prawa do szmacenia sie
czy nie szmacenia sie...
> to kobiety powinny uwazac komu sie oddaja i to one powinny byc w tym
> przpadku myslacymi istotami
oj czy to twoj narzyczony tak ci naopowiadal?
ze jak on zdradzi to znaczy ze mu wolno bo on nie musi myslec? no bo
wiadomo... on zalicza wszystko bo mu wolno?
> ps :jakbys na wlasne oczy widziala kobiete ktora wpycha sie facetowi do
> lozka, bedac przeswiadczona w dodatku o tym ze facetowi na niej nie zalezy
i
> bedzac pewna ze ja zaliczy, to co bys o niej sobie pomyslala??
nie wiem co bym o niej pomyslala wiem co pomyslalabym o kolesiu ktory nie
chce ale co tam
przeleci zeby nie stacic imagu w oczach takich cnotliwych panien jak ty...
natura ludzi jest taka ze sa istotami seksualnymi czy tego chcesz czy nie i
nie ma tu znaczenia plec
jeszcze raz tu podkresle ze wszystko co piszesz bardzo opiera sie na
stereotypach (zaluje ze stereotypach laskawszych dla panow)
kasiatoya
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
98. Data: 2004-09-20 07:17:58
Temat: Re: pytanie do mężatekjacobs400 <p...@U...wp.pl> napisał(a):
>Co kobiety wtedy myślą? Mówiła że czuje się strasznie z tym co
> zrobiła, ale jednak zrobiła. Teraz śle mi sms-y, że mnie kocha i się zabije
> jak jej nie wybaczę itp. Nie wiem co myśleć o tym wszystkim. Kobiety,
> wypowiedzcie się w kwestii zdrady.
>
> Jacobs
>
>
Bez przesady, one wtedy nie myślą, a na pewno nie o małzonku i
konsekwencjach:)
Kobieta, która raz to zrobiła, zrobi to jeszcze nie raz. Mężczyzna, który
wybaczył, wybaczy jeszcze wiele razy. I działa to w obie strony. Tak już jest
to zrobione.
Uderza w tej historii mnie coś innego. Dlaczego ona mu powiedziała? Chyba
jest masochistką i ma nieodpartą potrzebę przeżywania dramatów filmowych w
życiu. Przyjmując nawet optymistyczny wariant, że zżera ją poczucie winy i
szczerze wierzy, że nigdy tego już nie zrobi, to, na miłość boską, dlaczego
nie skupi się na tym, aby dotrzymać postanowienia (co nie będzie łatwe przy
jej głupocie i skłonnościach), tylko koniecznie chce zmienić swoje małżeństwo
w piekło? Wygląda na to, że tak jak nie myślała o konsekwencjach zdradzając,
tak samo nie pomyślała o konsekwencjach przyznania się. Eh, typowy przykład
braku wyobraźni i myślenia poniewczasie. Żle to wróży temu małżeństwu, żal mi
jej dzieci.
Pozdrawiam Grzegorz
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
99. Data: 2004-09-20 07:45:25
Temat: Re: pytanie do mężatek
Grzech Otnik wrote:
> Kobieta, która raz to zrobiła, zrobi to jeszcze nie raz. Mężczyzna, który
> wybaczył, wybaczy jeszcze wiele razy. I działa to w obie strony. Tak już jest
> to zrobione.
Nigdy nie zdarzylo Ci sie nauczyc czegos z popelnionego bledu ?
Mnie - bardzo czesto.
Z tego, co obserwuje (i to nie tylko w temacie zdrad), jednokrotnie
popleniony blad nie jest grozny. Wazne, co stanie sie potem.
Czlowiek albo wyciaga wnioski i juz ani razu nie wdepnie w to samo g***,
albo stwierdzi, ze jak juz raz postapil wbrew swoim zasadom, to i drugi,
i dziesiaty raz mu nie zaszkodzi.
I to jest dopiero niebezpieczne.
D.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
100. Data: 2004-09-20 07:48:09
Temat: Re: pytanie do mężatek
"Roch Dzikon" <r...@p...fm> wrote in message
news:ciki91$qki$1@atlantis.news.tpi.pl...
> nie wiem, może ty lubisz miec w swoim zyciu coraz wiecej mezczyzn, ale dla
> mnie to jest obrzydliwe
> widac niektore kobiety sa glupie i oddaja sie pierwszemu lepszemu bez
> zastanowienia sie wczesniejj
Chyba piszesz o sobie. Jeśli Twój partner ma takie poglądy, jak to wcześniej
opisałaś, to rzeczywiście jest on "pierwszy lepszy". Może gdybyś trochę
więcej używała rozumku, nie wiązałabyś się z macho, dla którego chwila
Twojej niepewności przekreśla Cię razem z dzieckiem.
Aha, i uprzedzając Twoje oceny - piszę to jako tradycjonalista i
zaprzysięgły monogamista.
> a co do autora to jestem pewna ze jesli nawet dojdzoie do seksu z jego
> zona
> to on przez caly i tak bedzie myslal jak spuszczal sie w niej jej
> kochanek,
> o tym sie nie zapomni, a gdzie w tym przypadku jest pelnia czeropania
> przyjemnosci z seksu??
O tym to pogadamy kiedy Twój macho znajdzie sobie następną dziewczynę,
dobrze?
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |