Data: 2011-11-11 21:48:02
Temat: Re: reakcje paranoika
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Fri, 11 Nov 2011 22:16:57 +0100, Szaulo napisał(a):
> X-No-Archive:yes
>
> Użytkownik "Ikselka" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
> news:fafnxtdv224b$.b98z0830bh3j.dlg@40tude.net...
>> Dnia Fri, 11 Nov 2011 17:42:48 +0100, Szaulo napisał(a):
>>
>>> Może być i tak, ale wiele nowotworów można wykryć we wczesnym stadium.
>>> (U Twojej mamy to był nowotwór mózgu, dobrze pamiętam? No właśnie, głowy
>>> nie
>>> badałem).
>>
>> Kości policzkowej plus po kilku tyg. przerzuty w całej głowie. Skoro już
>> mówimy. Zaczęło się od "niepasowania" protezki mostkowej do dziąsła.
>> Prześwietlenie po kryjomu przed nami - zmiana w kości, ząb sugerowany do
>> usunięcia. Mama wymogła na dentystce, aby ta usunęła ząb, nie pokazując
>> prześwietlenia. No i zaczęło się. Mama nadal po kryjomu poszła do chirurga
>> stomatologa, a ten nie usunął, tylko kazał najpierw zrobić punkcję. Nie
>> mogła odebrać wyników, więc ja odbierałam i tylko dlatego się
>> dowiedziałam.
>> No i wtedy to już paszło... Poszliśmy z bratem z tymi wynikami do tego
>> chirurga, a on powiedział, że mama ma nowotwór - typ nowotworu taki, że
>> jak
>> się wyraził, "już w momencie wykrycia na dowolnym jego etapie jest za
>> późno". Powiedział, ze sprawa beznadziejna, no można było próbować coś
>> robić, tzn nie ruszać w ogóle tego zęba, tylko wyodrębnić (cóż za
>> wyrażenie) cały rejon. Czyli co - usunąć oko, oczodół, podniebienie, kość
>> policzkową, nos w jakimś zakresie też zapewne... Brat niemal zemdlał, a ja
>> stałam jak słup z betonu i miałam wrażenie, że za Boga się nie przewrócę,
>> bo mam nogi do kolan zagłębione w terakotowej podłodze...
>>
>> Mama była całe życie zdrowa, nie licząc drobnych infekcji.
>> RAZ w ciągu 35-letniej pracy w nauczycielstwie była na zwolnieniu - 14 dni
>> po operacji wyrostka, z czego "wyleżała" ledwie 7 czy 8, a potem
>> pogazowała
>> do szkoły, z drenem w brzuchu, bo przecież bez niej się zawali...
>>
>>
>>
>> Pisze to nie po to, aby kogokolwiek straszyć. Jedynie po to, że co ma
>> wisieć - nie utonie. Koleżanki ojciec miał nowotwór płuc, nawet niezłe
>> rokowania - a trakcie chemii wpadł pod samochód i nie żyje.
>>
>> I tyle można planować i uciekac przed przeznaczeniem.
>>
>> Więc ja po prostu ŻYJĘ. Badam się, jak mi coś dolega. Wystarczy.
>> I tak to, co jest mi pisane, dosięgnie mnie, choćbym badała się na wywrót.
>
> Nie ma żadnego przeznaczenia.
Jest.
W sensie że na coś trzeba w końcu umrzeć.
Jednak przedtem trzeba jak najlepiej żyć (i nie mam tu na myśli zapewnienia
sobie jak najwyższego komfortu), skoro nie ma poprawki z życia.
Może w sumie jestem w nieco lepszej sytuacji od wielu, bo przeżyłam DOBRZE
50 lat i mogę powiedzieć, że już tyle wystarczy mi do zadowolenia, a każdy
następny rok to już dla mnie wręcz premia od Boga...
> Profilaktyka ma sens.
> Oczywiście nie znasz dnia, ni godziny, ale zrób wszystko, co możesz.
>
> Zastanawiacie się może, dlaczego tak gruntownie się przebadałem.
>
> W czerwcu bardzo dużo pracowałem (siedząc przed komputerem), aż zacząłem
> mieć dolegliwości gastryczne.
> Przestraszyłem się, pamiętając o żonie i mamie. Obciążenie psychiczne,
> obciążenie genetyczne. I maleńki synek.
> Lebowski ma trochę racji - późne rodzicielstwo nie jest szczytem
> odpowiedzialności. Wtedy pod koniec lipca pomyślałem, że może się nawet
> okazać skrajną nieodpowiedzialnością. Dobrze byłoby sprawdzić również ze
> względu na synka, prawda? Szybko zrobiłem USG: trzy kamienie nerkowe i coś
> niedużego w wątrobie - prawdopodobnie naczyniak (nowotwór niezłośliwy). Ale
> czy na pewno? Wiadomo, że wątroba bardzo łatwo łapie przerzuty.
> Dowiedziawszy się o kamieniach przerzuciłem się z kranówki na butelkowaną.
> Przed wyjazdem z Lublina 20 lat temu miałem kłopoty z kamieniami. Ustąpiły
> pół roku po wyjeździe. A teraz po powrocie wróciły. I ewentualna kolka
> nerkowa nie jest już tylko moją sprawą, jak 20 lat temu, bo często jestem
> sam z synkiem, w tym bywa, że w dalekiej podróży.
>
> Przebadałem więc przewód pokarmowy i zrobiłem TK jamy brzusznej, żeby
> wykluczyć guzy w jelitach i sprawdzić dokładniej tego naczyniaka.
> TK pokazało z większą pewnością, że to tylko naczyniak (w dodatku jeszcze
> mniejszy, niż wynikało z USG), a z kamieni po 2 miesiącach został tylko
> jeden, też mniejszy - czyli z tej strony brak zagrożenia.
>
> No i zrobiłem jeszcze ten RTG płuc - paliłem co prawda krótko, ale przez rok
> intensywnie. Totalna głupota. Na szczęście bez konsekwencji w płucach.
>
> Pierwsze USG jamy brzusznej od ponad 15 lat, pierwsza w życiu TK. Do
> zeszłego roku korzystałem prawie wyłącznie z prywatnej służby zdrowia. W
> końcu jednak skorzystałem z czegoś, na co tylko do tej pory płaciłem składki
> :). W sumie należały mi się już te badania :).
>
> Staram się prowadzić zdrowszy tryb życia (więcej ruchu, zero papierosów,
> alkohol umiarkowanie, starać się nie stresować). Tyle mogę zrobić dla siebie
> i juniora. Jeszcze raz polecam regularne badania - poczucie, że jest się
> zdrowym może być bardzo mylne.
>
> Sz.
No ale po co tłumaczysz - coś Ci dolegało, to poszedłeś na badania. I tak
trzeba.
|