Data: 2009-07-28 20:06:28
Temat: Re: rola ojca
Od: medea <e...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
tren R pisze:
> tak jest. ale imho, należy założyć, że BD trochę by sie podciągnęły -
> dajmy na to do D, a inne dzieci za to by sie opuściły. bo nic w
> przyrodzie nie ginie.
Ale co nie zginęłoby w przyrodzie? Bazujemy na wynikach szkoły. Ja mam
wrażenie, że ciągle mieszasz wyniki pojedynczego ucznia z wynikami całej
szkoły. Jeżeli w szkole są zdolni i BD, to średni wynik szkoły będzie
słabszy, ale nie znaczy to, że słabsze wyniki uzyska uczeń zdolny. Dla
mnie to logiczne.
> nauczyciele są zmuszeni do zajmowania się BD żeby
> z nich zrobić D a w tym czasie inne dzieciaki się nudzą.
To inna sprawa, ale to załatwiają wymogi programowe (czy jak to się tam
nazywa), które nauczyciel musi zrealizować. Jeśli dziecko ma się nauczyć
w pierwszej klasie alfabetu, to zdolny się go nauczy bardzo dobrze i
bardzo szybko, a słaby słabiej lub w ogóle. Nie tak?
Ten problem, o którym piszesz, na pewno lepiej by rozwiązywać
zmniejszając liczebność klas niż koedukację, tak myślę.
Można by też założyć, że szkoły prywatne, takie jak np. CPZ,
poszerzałyby program, ale to rozłożyłoby chyba cały system edukacji, bo
np. dzieci do 3 klasy zrealizowałyby program podstawówki i co potem?
Trzeba by stworzyć alternatywny system szkolnictwa dla dzieci zdolnych i
z dobrych rodzin (bo przecież w rodzinie patologicznej i tak zdolnego
dziecka się nie wychwyci w takim systemie).
Tak sobie gdybam.
> nie staraj się na siłę wychwycić niespójności w moim tekście.
To było takie oko za oko, bo Ty mi wcześniej też coś zacytowałeś. :)
> metodyka jest zupełnie inna, jak już zdążyłem zauważyć.
> w przedszkolu były piosenki, zabawy, słuchanie, w szkole jest
> powtarzanie jakichś słówek i zero fanu. chęć do posługiwania się
> lengłidżem spadła praktycznie do zera.
A czy to nie jest bardziej "zasługa" nauczyciela, niż koedukacji albo BD??
> na języku polskim - poznaje litery. a w przedszkolu znała już prawie
> wszystkie. kiedy przychodziła do mnie i mówiła, że dziś poznała literę
> B, a czytała już dość sprawnie będąc w przedszkolu, trafiał mnie szlag.
To musisz do ministerstwa mieć uwagi, że program źle rozpisany. :)
W przedszkolu mojej córki było spotkanie z psychologiem nt. edukacji
szkolnej. Pani psych. mówiła m.in. o tym, że coraz więcej dzieci ma
problemy z matematyką, więc rodzice już od początku muszą przygotowywać
się na pomoc swoim dzieciom (pomoc własna, a najlepiej korepetycje i
terapia dziecięca, hi hi). Napomknęła też, że powodem tych kłopotów jest
źle napisany program nauczania matematyki. Na moje pytanie, czy nie
lepiej zmienić program, niż dostosowywać do głupiego programu nasze
dzieci, opadła jej szczęka. ;)
> szkoła uczy hierarchii wartości? tak, w ponad 30-sto osobowych klasach
> jest zawsze grupa bandziorów (często gęsto z domów dziecka) która tę
> hierarchię znakomicie potrafi ustalić.
A Ty chciałbyś tę grupę "bandziorów" od razu eliminować i pakować do
więzienia? Jaką widzisz alternatywę?
Mi się wydaje, że w mądrym społeczeństwie powinno się zagospodarowywać
wszystkich - tych zdolnych, ale też tych mniej zdolnych i zupełnie
głupich - żeby przynosili pożytek zamiast czuć się wyalienowanym
marginesem. Nazywanie ich bezmózgimi debilami (jak słusznie Duch
zauważył, nie wiemy, kogo tak naprawdę masz na myśli, ja piszę o
dzieciach mało zdolnych po prostu) od razu pozbawia ich szacunku i chęci
pozytywnego działania na rzecz innych. Przepraszam za ton górnolotny. Ja
też wolałabym, żeby moja córka miała do czynienia z samymi inteligentami. :)
Pozdrawiam
Ewa
|