Data: 2007-09-19 09:11:11
Temat: Re: s p r a w i e d l i w o ś ć
Od: "... All Toski" <a...@p...not.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"<`<`_(i)_ '>'>" w news:1hh9kfp1brigk$.1r0h9q8hcupql$.dlg@40tude.net...
/.../
Gdyby nie to, że mam chwilę (co jest kłamem w żywe oczy, ale tak już
przyrosło, że trudno odróżnić), i że mam do Ciebie brad słabość z tytułu
dzielenia wspólnej pasji, której nazwy nie pomnę - uciekałbym od Ciebie
gdzie pieprz rośnie. I jest to o tyle interesujące, że przecież Ty PRAGNIESZ
gorąco łączyć ludzi, a nie dzielić - a najwyraźniej dzielisz.
Wniosek z tego prosty - pragnienia, a ich realizacje, to jak stąd do środka
Ziemi, albo i na Słońce. Niemniej, nie wydajesz się tym być zmartwiony...
Naukę można z tego wyciągnąć znaczną. Sądzę, że tacy właśnie są
w większości misjonarze, nauczyciele trzódki, gdzie z jednej strony
mają pełne spichlerze własnych, opartych na Piśmie danych o dobrym
świecie, a z drugiej strony oczekują słabych i zagubionych owieczek
w ludzkich ciałach, potrzebujących wsparcia, nadziei, pocieszenia -
co ochoczo jest im dawane. Oczywiście nie za darmo.
Takie wyrzutki wiary jak ten, z którym rozmawiasz, to jednak wyjątki
i wrzody na d. instytucjonalnej religii (o ile tylko są w postaci agresywnej,
a ten, z którym rozmawiasz, nie jest).
Ty też zresztą jawisz się jak taki wrzód na d. skoro chcesz im odebrać
władzę nad ludem i uczynić go ...
wolnym?
Jedna wielka bujda, brad.
To siebie chcesz uczynić wolnym od wyimaginowanych i realnych trosk,
i jak każdy, dostępnymi sobie środkami, to po prostu realizujesz.
Cała ta ideologiczna otoczka to jedno wielkie oszustwo - siebie samego.
No ale coś trzeba przecież robić. Szlachetne i wielkie idee są napędem
życia. To nic, że z reguły czynią podziały - te podziały są niezbędne
i tylko po to, byśmy mieli się czym zajmować! Gdyby podziałów nie było,
gdybyśmy wszyscy byli tacy sami, i do tego jeszcze w monotonnym,
szczęśliwym do usmarkania, rajskim ogrodzie lub nie daj boże w niebie,
z pokolenia na pokolenie stawalibyśmy się coraz bardziej h e r l a w i,
pozbawieni wszelkiej odporności (brak zagrożeń, więc po co jakieś tam
systemy immunologiczne), wrażliwości na bodźce (skoro dopływa tylko jeden
bodziec - spokój i szczęśliwość) i przy okazji - z zanikającymi mózgami.
Efekt? Po kilku, kilkunastu pokoleniach, n i e m a w raju życia!
Życie w całości opiera się wyłącznie na różnicach!
*** Z różnic powstałeś a w jedność się obrócisz ***
- tak bym sparafrazował znane skądinąd powiedzenie cmentarne...
ja, All Toski z ... Gormenghast.
I dopiero to powiedzenie jest bliskie prawdy, której uporczywym
głosicielem się czynisz, korzystając obficie z zakurzonych i pleśniejących
słowników zamierzchłych przodków naszych.
I w tym sensie rzeczywiście - niebo jest jednością. Totalną, kompletną
monotonią, gdzie nie ma na czym zawiesić oka, ucha, ręki i nogi czy też
innych członków, bo wszystko to jest idealnie rozproszone na mniej lub
bardziej lotne formy energii. Bezcielesne, w tradycyjnym tego słowa znaczeniu.
Natomiast "sprawiedliwość", to usiłowanie zapobieganiu zbyt dużym różnicom
w homeostatycznym stadzie. Sprawiedliwość, jak i etyka, to narzędzia
ewolucyjnie "wymyślone" przez ludzi w celu nieświadomego
_okiełznania_nadmiernego_różnicowania_.
Nadmierne różnicowanie prowadzi do rozdrobnienia i w konsekwencji
również do zaniku życia. Tylko środkiem, pomiędzy tymi dwoma procesami
przebiega szlak życia i rozwoju. Jak w zamkniętej koleinie. Dyktowany
ramami obustronnego sprzężenia zwrotnego, spychaniem w koleinę każdej
gwałtowniejszej próby "wyskoku".
Z jednej więc strony istnieje napęd ku różnicowaniu (bo bez niego grozi
monotonia i martwota), a z drugiej - hamowanie różnicowania (bo bez niego
grozi rozproszenie i martwota).
Oto jest słowo, które mogłoby być światłem trzeciego tysiąclecia..... ;)).
Jest, póki co, "nadmiernym różnicowaniem", a więc musi być tonowane.
Kto ma rozum niech słucha.
Reszta jest milczeniem.
All
(ziarno zostało rzucone)
|