Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!warszawa.rmf.pl!newsfeed.tpinternet.
pl!news.tpi.pl!not-for-mail
From: s...@i...pl (Settembrini)
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: samotnosc
Date: Tue, 4 Jun 2002 19:16:26 +0000 (UTC)
Organization: tp.internet - http://www.tpi.pl/
Lines: 59
Message-ID: <s...@l...localdomain>
References: <adgi52$8cn$1@wysocki.lodz.pdi.net>
Reply-To: s...@i...pl
NNTP-Posting-Host: pb34.nowysacz.cvx.ppp.tpnet.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset=iso-8859-2
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: news.tpi.pl 1023218186 11126 213.77.219.34 (4 Jun 2002 19:16:26 GMT)
X-Complaints-To: u...@t...pl
NNTP-Posting-Date: Tue, 4 Jun 2002 19:16:26 +0000 (UTC)
User-Agent: slrn/0.9.7.1 (Linux)
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:140207
Ukryj nagłówki
promyczka, pisze Pani:
> Dlaczego czasami ludzie pośród innych czuja się samotni?
Zdają sobię sprawe z faktycznego powiązania "ja" z "inni" - samotność w
sensie psychicznym czy intelektualnym nie oznacza tego samego, co
samotność fizyczna. Mimo, iż jesteśmy otoczeni tłumem ludzi, nawet
bliskich, możemy czuć się samotni, kiedy zdamy sobie sprawę ze swojej
odrębności wobec innych. Z tego, że powinniśmy "liczyć na siebie" i
działać niezależnie od innych (nasze posunięcia nie powinny być
wykonywane ze względu na presję otoczenia).
Osamotnienie "duchowe" przychodzi zwykle z chwilą zastanowienia się nad
tym, jak bardzo jesteśmy związani z innymi - okazuje się, że właściwie
jesteśmy zdani tylko na siebie, część naszych poglądów, wniosków
wypływających z obserwacji "otaczającego świada" różni się znacznie od
tego, co myślą inni...
Uczucie "przynależności" do grupy daje złudne przeświadcznie, że nie
jesteśmy sami... Zauważmy, jak chętnie ludzie tworzą grupy o podobnych
"poglądach" - jak miłe jest znalezienie w słowach innego choć części
naszych przemyśleń! Dzięki temu czujemy, że jesteśmy silni, ponieważ
mamy za sobą grupę - poczucie to jest zwykle złudne. Jakże często
okazuje się, że "przyjaciele" z czasów dzieciństwa czy młodości, w życiu
"dorosłym" stają się wrogami czy konkurentami - póki można identyfikować
się z grupą i nie trzeba "pracować na siebie" można widzieć w innych
sprzymierzeńców, nie konkurentów.
Pomyślmy, co staje się z większości młodych z tzw. "subkultur", kiedy
wchodzą w dorosłe życie? W czasach, kiedy królowali hippsi tylu było
zapaleńców działających dla idei i głoszących hasła, które wyznawali.
Ilu z nich teraz identyfikuje się ze "swoją" grupą? Przecież większość z
nich to obecnie ludzie nadal stosunkowo młodzi, jednak na tyle
"dorośli", że zrozumieli już panujące wokół zasady... I gdzie jest ta
piekna ideologia, pięknie brzmiące hasła?
Tak samo stanie się z obecną młodzieżą jednoczącą się w różne
"subkultury" - ci, którzy teraz manifestują swoją "zbiorową
indywidualność" i szczytne idee, w myśl których nie ważne są pieniądze
czy sława, w przyszłości albo ubiorą garnitury i zaczną "robić karierę",
albo "odpadną" i będą na straconej pozycji...
Człowiek zauważa swoją "samotność wśród tłumu" wtedy, kiedy zdaje sobie
sprawe, że musi zamnienić idealizm na realizm. I to jest problem. Czyż
nie śmieszny jest pan po czterdziestce, z "widocznym brzuszkiem" i
całkiem sporą łysiną, w garniturze, z teczką (i zwykle białymi
skarpetkami wyzierającymi spod przykrótkich spodni garniturowych...),
prezentujący "zdjęcie z młodości" - na nim wysoki młodzieniec, w
żółtych spodniach w kwiatki, z długimi włosami, obwieszony koralikami...
I gdzie zniknęły jego piękne idee? Nadal je ma - w postaci weksli!
Proszę zauważyć, że nie staram się wcale skrytykować takiej postawy -
staram się tylko wyjaśnić, że jest moment, kiedy każdy (w miarę
inteligentny) człowiek zauważa swoją samotność...
--
Settembrini
[74]
|