Data: 2005-09-20 12:12:14
Temat: Re: skąd te zdrady?
Od: Habeck Colibretto <h...@N...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia 20.09.2005, o godzinie 13.21.33, na pl.soc.rodzina, wytnij_to
napisał(a):
>> Skajpy som. Wideło. Trzeba tylko pomyśleć jak wykorzystać to co się ma.
>> Klawiatura nie jest niezbędna.
> Czyli taki 0700. NIc nowego. Wideokonferencje, no może być. Wiesz, nie
> używam to nie wiem. Ty pewnie znasz od podszewki. No cóż, niektórym
> tylko to pozostaje.... :>
Świadomość tego, że ktoś ma większą wyobraźnię od Ciebie tak Cię boli, że
piszesz o czymś czego nie wiesz na pewno i czego nie możesz w żaden sposób
wywnioskować z wypowiedzi? :P
>>>>Słabi to ludzie, którzy muszą przysięgać, żeby być wiernymi.
>>>Zdrada i wierność to nie są pojęcia równoważne.
>> No jeszcze czego, żeby równoważne były.
> chodziło mi o niewierność, sorry,
Racja. Nie są równoważne. Efekt jednego i drugiego jest taki, że jak ktoś
jest niewierny, to druga osoba może poczuć się... zdradzona. Dla mnie w
kontekście w jakim rozmawiamy to synonimy. Ale ja mentalnie dziecko jestem
(pewnie IQ mi spadło bo mam dwoje potomków).
>> A Ty ciągle ten PWN. Nie możesz się posiłkować życiem?
> Bo Ty ciągle stosujesz wyrażenia tu gdzie one nie pasują.
Znaczy PWN załata każdą dziurę? Zdrada tylko do małżeństwa... Ech... Może
ktoś żyjący na "kocią łapę" się wypowie?
> Poważne słowo zdrada po prostu nie pasuje do nieformalnych związków.
Na poważnie to nie da się tego zrobić przed monitorem przecież. Czy to
będąc w związku formalnym, czy nie... ;)
> To tak samo jabyś słowo "zdrada stanu" przypisał Kulczykowi za jego
> niekorzystne dla państwa polskiego działania. Czaisz tę różnicę?
Nie czaję. Tutaj brak mi wyobraźni. Wybacz.
>>>a rozciąganie tego na inne związki jest imho naciąganiem.
>> Z tego co piszesz to zdrada i wierność to atrybuty wyłącznie małżeństwa.
> Nie, Ja twierdzę że niewierność w małżeństwie to zdrada, niewierność 17
> latka co raz jedną raz drugą pomimo że chodzi z trzecią to testowanie
> modeli.
Nie bądź śmieszny. Nie rozmawiamy o 17-latkach. Ale nawet jeżeli to
świadczy to o osobie (bez względu na wiek), która jest niewierna, że jest
po prostu gówniarzem (gówniarą).
> To samo dotyczy karzdego związku nieformalnego, nawet jeśli
> tworzą go 50-latkowie.
Ciekawe... Może jednak ktoś z nieformalnego związku się wypowie? A co mi
tam... w sumie przez 10 lat przed ślubem byłem z jedną partnerką. I dzisiaj
i wtedy niewierność nazwałaby zdradą. Ja też. I tak też nazywali to znajomi
z liceum i na studiach. Wtedy do słownika nie sięgaliśmy. Jak dzieci, nie?
>> A
>> niektórym ludziom do życia we dwoje małżeństwo nie jest potrzebne. Wg tego
>> co piszesz (och... o PWNie nie zapominajmy) to ich nie można zdradzić.
> Ano można być niewiernym ale nie ma zdrady.
Rozumiem, że przyjmujesz, że osoba zdradzająca... ups... niewierna...
informuje stałego partnera na bieżąco o seksualnych podbojach? Bo wtedy to
rzeczywiście - podług tego co niektórzy piszą i przyjmując, że partner/ka
się zgodzi - zdradą nie będzie.
>> Dla mnie to myślenie - wybacz - 5-latka. A może obrażam 5-latków? ;)
> I vice versa, to 5-latek moze mówić na krzew róży drzewo,
Raczej kwiatek powie (3-latek bez problemu wie, że róża to róża). :P
> ale już
> bardziej wykształcony człowiek pownien potrafić odróżnić co jest co...
Nazywanie róży drzewem nie zmieni jej w drzewo - nazywanie zdradą świństwa
jakim jest niewierność lub odwrotnie nic tu zmieni. Róża nadal będzie różą
bez względu na to gdzie rośnie i kto i jak ją nazywa. Możesz nawet
wiedzieć, że ten krzak co to jest obok drogi to rosa rubiginosa, ale tak
naprawdę to kształt rzeczy się liczy, czyny, a nie to jak będziesz to sobie
nazywał.
--
Pozdrawiam,
*Habeck*
/Każda rzecz ma dwie strony. Fanatycy widzą tylko jedną/
- Schutzbach
|