Strona główna Grupy pl.soc.rodzina sytuacja patowa

Grupy

Szukaj w grupach

 

sytuacja patowa

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 49


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2007-08-09 23:17:54

Temat: sytuacja patowa
Od: "Kaska" <l...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Witajcie....
Sama nie wiem od czego zaczac.... Potrzebuje pomocy, nie wiem, wsparcia,
rady. Stad to,co przeczytacie ponizej.
Jestesmy 5 lat po slubie. Mamy bystra coreczke, 3-letnia.
Od samego poczatku, juz przed slubem widoczne byly ogromne roznice miedzy
nami - swiatopogladowe, temperamentow, osobowosciowe... Ja po przejsciach
dobiegajaca trzydziestki, on - niedoswiadczony 35-latek, samotnik,
introwertyk, zyjacy w swoim swiecie, tylko dla siebie, egocentryk. Pojawilam
sie ja -i (jak twierdzi i tak jest pewnie) zakochal sie po raz pierwszy. To
byl jego pierwszy powazny zwiazek. W zasadzie uczylam go jak sie w nim
poruszac...
Jego spokój, opanowanie, ....tego mi bylo wtedy trzeba, to mi dalo
ukojenie. Mialam dosc burzliwe zycie wczesniej, i on pojawil sie w
odpoweidnim momencie. Po poczatkowej fascynacji przyszedl czas na spojrzenie
na to wszystko na spokojnie - i wtedy po raz pierwszy poczulam , ze to nie
to. Jednak brnelam dalej. Z perspektywy juz wiem, co mna kierowalo , tak
najsilniej.... Tykal mi juz biologiczny zegar nad uchem - trzydziestka na
karku, a dziecka pragnelam najbardziej na swiecie. I wlasnie ta chec
posiadania dziecka sprawila , ze brnelam dalej.
Jestesmy z roznych miast, po pewnym czasie zdecydowalam sie na
przeprowadzenie sie do niego. Pozniej slub, po roku dziecko. I wtedy
wlasnie, gdzy zaszlam w ciaze, zaczelo sie totalnie sypac miedzy nami. On
odsunal sie ode mnie - i fizycznie i psychicznie. Wtedy , kiedy najbardziej
go potrzebowalam, nie bylo go ... Wtedy to, po raz pierwszy, powiedzial mi,
ze nie chce juz wspolzyc ze mna. Ze nawet zgadza sie na kochanka, bo ...jego
po prostu nie interesuja juz "te sprawy" ze mna. Mozemy zyc , oczywiscie,
razem pod jednym dachem, ale to tylko fizycznie, bo wszytko najlepiej
zebysmy mieli osobno. I finanse(zreszta od poczatku tak zarzadzil), i seks,
i najlepiej jak sie skupie na sobie , a jemu dam spokoj. Widzialam jak coraz
bardziej "zaszywa sie w sobie", nie dawal sobie rady z tym, ze niedlugo
pojawi sie jeszce ktos, dziecko...
W koncu, gdy mala miala pare miesiecy, wrocilam do swojego miasta.
Teraz mija 3 lata od kiedy zyjemy osobno. Przez te 3 lata....staralam sie
zmienic ta sytuacje, niczego bardziej nie pragnelam jak tego, zeby
zrozumial, zeby dorosl, zeby zechcial byc z nami, na normalnych warunkach,
zebysmy byli po prostu rodzina.. Bardzo tego pragnelam dla coreczki. Nigdy
nie chcialam miec dziecka bez partnera, wychowywac je bez jego ojca.
Ogromnie zalezalo mi na pelnej rodzinie dla corki. Przez te trzy lata
przyjezdzal do nas co drugi weekend, na swieta, i wakacje tez razem... Teraz
dizecko ma isc do przedszkola. I to jest czas dla nas na decyzje - co dalej.
Maz kocha bardzo dziecko, i chce sprobowac , ja tez. Chcemy zamieszkac znow
razem, to wiaze sie z przeprowadzka moja i corci do niego.
Wiele miesicey rozmyslan nad tym, i w koncu decyzja. Jednak - czy dobra....
Oboje chcemy sprobowac, dla dziecka, stworzyc rodzine. Jednak wiem, robimy
to dla niej, gdyby nie corcia, na pewno nie zeszlibysmy sie.
Maz ....chyba niewiele sie zmienil, seksu wciaz nie ma miedzy nami, i nadal
odmiennie widzimy wiele, wiele spraw.
Jestem w koszmarnej rozterce. Wiem, chyba trzeba sprobowac, ale czy to ma
wiekszy sens. Czy bycie razem we trojke, pomoze znormalizowac te nasze
"chore' uklady. Licze na to, ale i boje sie, ze zamieszam tym w glowie
coreczce. Przyzwyczaila sie juz do zycia tam, bez niego na codzien,. A jesli
nam sie nie uda, a ona juz przyzwyczai sie do codziennosci z nim, ....nie
bede miala sumienia jej tego odbierac....Boze, mecze sie z tymi myslami
tak dlugo...placze wciaz, czuje sie bezradna. Nie chce popelnic kolejnego
bledu, skrzywdzic dziecko.... Z jednej strony chce sprobowac, pragne
odbudowac to co jest wlasciwie w gruzach, on tez tego chce, chcemy tego dla
coreczki, zeby miala nas razem...
Czy warto probowac.../?....

Kaska

Dzieki za kazde zyczliwe slowo....



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2007-08-10 06:41:34

Temat: Re: sytuacja patowa
Od: Lila <H...@H...Com> szukaj wiadomości tego autora

Kaska <l...@w...pl> napisał:
> Jestem w koszmarnej rozterce. Wiem, chyba trzeba sprobowac, ale czy to ma
> wiekszy sens. Czy bycie razem we trojke, pomoze znormalizowac te nasze
> "chore' uklady. Licze na to, ale i boje sie, ze zamieszam tym w glowie
> coreczce. Przyzwyczaila sie juz do zycia tam, bez niego na codzien,. A jesli
> nam sie nie uda, a ona juz przyzwyczai sie do codziennosci z nim, ....nie
> bede miala sumienia jej tego odbierac....Boze, mecze sie z tymi myslami
> tak dlugo...placze wciaz, czuje sie bezradna. Nie chce popelnic kolejnego
> bledu, skrzywdzic dziecko.... Z jednej strony chce sprobowac, pragne
> odbudowac to co jest wlasciwie w gruzach, on tez tego chce, chcemy tego dla
> coreczki, zeby miala nas razem...
> Czy warto probowac.../?....

Podobno człowiek najbardziej żałuje rzeczy, ktorych nie zrobił.
W tym sensie zawsze warto próbować.
Nawet jesli rokowania sa niezbyt pomyślne.

Ale pomysl o sobie. Czego Ty tak naprawde chcesz.
Czy oboje jestescie zdolni do kompromisu.
Dla dziecka najwazniejsze jest stabilne oparcie. Skłóceni rodzice
mu tego nie dadzą.

Jesli juz podejmiesz decyzję - trzymaj sie jej i nie zastanawiaj sie co
by było gdyby była inna.

Pozdrowienia i powodzenia :-)
Lila

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2007-08-10 10:16:46

Temat: Re: sytuacja patowa
Od: "locke" <p...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Kaska" <l...@w...pl> napisał w wiadomości
news:f9g7cj$g9l$1@atlantis.news.tpi.pl...

> przeprowadzenie sie do niego. Pozniej slub, po roku dziecko. I wtedy
> wlasnie, gdzy zaszlam w ciaze, zaczelo sie totalnie sypac miedzy nami. On

Nie wtedy. A raczej - nie zaczęło się sypać. Bo żeby mogło się sypać, to musi
coś być. A między wami nic nigdy nie było - poza, jak napisałaś, chwilową
fascynacją. Jemu nie potrzebna była rozrywkowa żona; tobie do niczego nie był
przydatny mąż-safanduła. Zresztą, tobie potrzebne było dziecko, a nie mąż. Teraz
oboje macie to, co chcieliście: ty - dziecko, a on - święty spokój. I tylko
żadne z was odpowiednie wcześnie nie pomyślało, co będzie potrzebne waszemu
dziecku. Oczywiście, możecie spróbować zamiszkać razem - to nic trudnego. Jeżeli
macie dla siebie choćby nić sympatii, to możecie stworzyć całkiem zgodną parę...
współlokatorów - coś w rodzaju dwojga studentów, wynajmujących wspólną stancję.
Ale raczej nie ma się co łudzić, że uda wam się stowrzyć rodzinę. Oczywiście,
jest to możliwe, ale brak złudzeń jest najlepszym sposobem, by uniknąć
rozczarowań.

Pozdrawiam i życzę powodzenia.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2007-08-10 11:18:22

Temat: Re: sytuacja patowa
Od: "Kaska" <l...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

wielkie dzieki za odzew.....
Kaska


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2007-08-10 18:05:35

Temat: Re: sytuacja patowa
Od: Lolalna Loja <s...@n...o2.pl> szukaj wiadomości tego autora

Kaska pisze:
.
> Jestem w koszmarnej rozterce. Wiem, chyba trzeba sprobowac, ale czy to ma
> wiekszy sens. Czy bycie razem we trojke, pomoze znormalizowac te nasze
> "chore' uklady. Licze na to, ale i boje sie, ze zamieszam tym w glowie
> coreczce. Przyzwyczaila sie juz do zycia tam, bez niego na codzien,. A jesli
> nam sie nie uda, a ona juz przyzwyczai sie do codziennosci z nim, ....nie
> bede miala sumienia jej tego odbierac....Boze, mecze sie z tymi myslami
> tak dlugo...placze wciaz, czuje sie bezradna. Nie chce popelnic kolejnego
> bledu, skrzywdzic dziecko.... Z jednej strony chce sprobowac, pragne
> odbudowac to co jest wlasciwie w gruzach, on tez tego chce, chcemy tego dla
> coreczki, zeby miala nas razem...
> Czy warto probowac.../?....

W żadnym wypadku. Raczej ni stad ni zowąd się nie pokochacie, więc moze
być coraz gorzej. Dziecku nie jest potrzebna koniecznie pełna rodzina
tylko rodzina szczęsliwa. Prawdziwie szczęśliwa. A tutaj IMHO na taką
się nie zanosi. Córka do ciagłej obecności ojca nie jest przyzwyczajona,
więc "szoku rozstaniowego" nie będzie. Daj sobie, jej i byłemu szansę na
normalne życie. Osobno. A może za jakiś czas razem z kimś innym.
Niekoniecznie biologicznym, ale kochającym Was obie.
A ojcu zostaw możliwość widzeń bez ograniczeń. I powiedz jasno, że
powrót na stare śmieci Cię nie interesuje. Chociaż kiedy czytam to, co
napisałaś mam wrażenie, że tak naprawdę to decyzja juz podjęta i to
wcale nie przez Ciebie. A szkoda.

L.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2007-08-10 18:44:58

Temat: Re: sytuacja patowa
Od: Adam Moczulski <a...@d...pl> szukaj wiadomości tego autora

Kaska napisał(a):

> Jestem w koszmarnej rozterce. Wiem, chyba trzeba sprobowac, ale czy to ma
> wiekszy sens. Czy bycie razem we trojke, pomoze znormalizowac te nasze
> "chore' uklady. Licze na to, ale i boje sie, ze zamieszam tym w glowie
> coreczce. Przyzwyczaila sie juz do zycia tam, bez niego na codzien,. A jesli
> nam sie nie uda, a ona juz przyzwyczai sie do codziennosci z nim, ....nie
> bede miala sumienia jej tego odbierac....Boze, mecze sie z tymi myslami
> tak dlugo...placze wciaz, czuje sie bezradna. Nie chce popelnic kolejnego
> bledu, skrzywdzic dziecko.... Z jednej strony chce sprobowac, pragne
> odbudowac to co jest wlasciwie w gruzach, on tez tego chce, chcemy tego dla
> coreczki, zeby miala nas razem...
> Czy warto probowac.../?....

Tak. Tylko musicie się najpierw dogadać co do warunków brzegowych. Co
jedno drugiemu gwarantuje w tym związku. W końcu każdy związek to i tak
w każdym przypadku inna umowa dwojga ludzi, którzy mają do siebie
zaufanie. Dlaczego "chore" układy ? Po prostu niestandardowe, ale wbrew
pozorom wcale nie takie unikalne. Przypuszczam że jak nie będziesz go
chciała na zbyt krótkiej smyczy trzymać, to się w końcu przyzwyczai.

--
Pozdrawiam
Adam

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


7. Data: 2007-08-10 19:29:03

Temat: Re: sytuacja patowa
Od: medea <e...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

Kaska pisze:

> Czy warto probowac.../?....


Wg mnie - nie. Może nie powinno się pisać takich rzeczy osobie, która
zamierza ratować swój związek, ale niestety takie jest moje zdanie na
podstawie tego, co napisałaś. Wygląda na to, że Twój mąż albo jest
bardzo przyblokowany emocjonalnie (nad czym moglibyście popracować,
gdyby wystąpiła taka wola z jego strony. Ale obawiam się, że on winy za
nieudany związek dopatruje się wyłącznie w Tobie, co nie rokuje dobrze).
Albo - w najlepszym razie ma po prostu inną orientację seksualną, co dla
Waszego związku w ogóle oznaczałoby klapę, ale przynajmniej dawałoby
szanse na stworzenie dobrego układu między dzieckiem a nim. Tak ja to widzę.

Pozdrawiam
Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


8. Data: 2007-08-10 20:13:37

Temat: Re: sytuacja patowa
Od: ps <b...@c...cyk> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Fri, 10 Aug 2007 01:17:54 +0200, Kaska napisał(a):

> Witajcie....
> Sama nie wiem od czego zaczac.... Potrzebuje pomocy, nie wiem, wsparcia,
> rady. Stad to,co przeczytacie ponizej.
> Jestesmy 5 lat po slubie. Mamy bystra coreczke, 3-letnia.
> Od samego poczatku, juz przed slubem widoczne byly ogromne roznice miedzy
> nami - swiatopogladowe, temperamentow, osobowosciowe... Ja po przejsciach
> dobiegajaca trzydziestki, on - niedoswiadczony 35-latek, samotnik,
> introwertyk, zyjacy w swoim swiecie, tylko dla siebie, egocentryk.

Egocentryk niedoswiadczony??? Egocentrycy zwykle doswiadczen maja mase.


> Pojawilam sie ja -i (jak twierdzi i tak jest pewnie) zakochal sie po raz pierwszy.
To
> byl jego pierwszy powazny zwiazek. W zasadzie uczylam go jak sie w nim
> poruszac...

Tzn. czego uczylas? Jak miec wiele doswiadczen w nieudanych zwiazkach i
wielu "milosciach"? (Skoro sie te "milosne zwiazki" konczyly, to chyba za
nauczyciela robic zbytnio nie powinnas).

> Jego spokój, opanowanie, ....tego mi bylo wtedy trzeba, to mi dalo
> ukojenie. Mialam dosc burzliwe zycie wczesniej, i on pojawil sie w
> odpoweidnim momencie. Po poczatkowej fascynacji przyszedl czas na spojrzenie
> na to wszystko na spokojnie - i wtedy po raz pierwszy poczulam , ze to nie
> to.

Czyli co? Szukalas dalszego burzliwego zycia? Wielu partnerow? Czego?


> Jednak brnelam dalej. Z perspektywy juz wiem, co mna kierowalo , tak najsilniej....
Tykal mi juz biologiczny zegar nad uchem - trzydziestka na
> karku, a dziecka pragnelam najbardziej na swiecie. I wlasnie ta chec
> posiadania dziecka sprawila , ze brnelam dalej.
> Jestesmy z roznych miast, po pewnym czasie zdecydowalam sie na
> przeprowadzenie sie do niego. Pozniej slub, po roku dziecko. I wtedy
> wlasnie, gdzy zaszlam w ciaze, zaczelo sie totalnie sypac miedzy nami.

O kurcze, a ja widze, ze faceta wykorzystalas, bo byl potrzebny.

> On odsunal sie ode mnie - i fizycznie i psychicznie. Wtedy , kiedy najbardziej
> go potrzebowalam, nie bylo go ... Wtedy to, po raz pierwszy, powiedzial mi,
> ze nie chce juz wspolzyc ze mna. Ze nawet zgadza sie na kochanka, bo ...jego
> po prostu nie interesuja juz "te sprawy" ze mna.

Powiedzial czemu? Jakas sytuacja to spowodowala. Czy sam w zamian chcial
miec wolna reke?

> Mozemy zyc , oczywiscie, razem pod jednym dachem, ale to tylko fizycznie, bo
wszytko najlepiej
> zebysmy mieli osobno. I finanse(zreszta od poczatku tak zarzadzil), i seks,
> i najlepiej jak sie skupie na sobie , a jemu dam spokoj. Widzialam jak coraz
> bardziej "zaszywa sie w sobie", nie dawal sobie rady z tym, ze niedlugo
> pojawi sie jeszce ktos, dziecko...

Tak bez powodu, moze mial jakies problemy?

> W koncu, gdy mala miala pare miesiecy, wrocilam do swojego miasta.

Do rodzicow, kogos innego czy zaczelas mieszkac sama z dzieckiem?

> Teraz mija 3 lata od kiedy zyjemy osobno. Przez te 3 lata....staralam sie
> zmienic ta sytuacje, niczego bardziej nie pragnelam jak tego, zeby
> zrozumial, zeby dorosl, zeby zechcial byc z nami, na normalnych warunkach,
> zebysmy byli po prostu rodzina.. Bardzo tego pragnelam dla coreczki.

Rozumiem chcialas tworzyc rodzine dla coreczki. Co to sa normalne warunki
i jak sie staralas?

> Nigdy nie chcialam miec dziecka bez partnera, wychowywac je bez jego ojca.

No jak nie? Pisalas, ze sie "ocknelas" jeszcze przed ciaza?

> Ogromnie zalezalo mi na pelnej rodzinie dla corki. Przez te trzy lata
> przyjezdzal do nas co drugi weekend, na swieta, i wakacje tez razem... Teraz
> dizecko ma isc do przedszkola. I to jest czas dla nas na decyzje - co dalej.
> Maz kocha bardzo dziecko, i chce sprobowac , ja tez. Chcemy zamieszkac znow
> razem, to wiaze sie z przeprowadzka moja i corci do niego.
> Wiele miesicey rozmyslan nad tym, i w koncu decyzja. Jednak - czy dobra....
> Oboje chcemy sprobowac, dla dziecka, stworzyc rodzine. Jednak wiem, robimy
> to dla niej, gdyby nie corcia, na pewno nie zeszlibysmy sie.

Niesty tak wyglada milosc w malzenstwie - ustepstwa i odpowiedzialnosc lub
przymykanie oczu.

> Maz ....chyba niewiele sie zmienil, seksu wciaz nie ma miedzy nami, i nadal
> odmiennie widzimy wiele, wiele spraw.

To ma sie zgodzic na tych kochankow czy nie?

> Jestem w koszmarnej rozterce. Wiem, chyba trzeba sprobowac, ale czy to ma
> wiekszy sens. Czy bycie razem we trojke, pomoze znormalizowac te nasze
> "chore' uklady. Licze na to, ale i boje sie, ze zamieszam tym w glowie
> coreczce. Przyzwyczaila sie juz do zycia tam, bez niego na codzien,. A jesli
> nam sie nie uda, a ona juz przyzwyczai sie do codziennosci z nim, ....nie
> bede miala sumienia jej tego odbierac....Boze, mecze sie z tymi myslami
> tak dlugo...placze wciaz, czuje sie bezradna. Nie chce popelnic kolejnego
> bledu, skrzywdzic dziecko.... Z jednej strony chce sprobowac, pragne
> odbudowac to co jest wlasciwie w gruzach, on tez tego chce, chcemy tego dla
> coreczki, zeby miala nas razem...
> Czy warto probowac.../?....
>

Tak warto, ale warto tez krytycznie spojrzec na siebie. Wybacz, ale Twoj
post wiele mowi o tym czego nie napisalas. Ze tak zapytam z glupia-frant
probowalas juz sobie ulozyc zycie z kims innym? Jezeli tak z jakim
rezultatem?

Jestem daleki od ocen, ale przedstawiasz sie w poscie jako udreczona zyciem
dziwicomatka polka i szczerze to jakos mi sie wierzyc nie chce. Egocentryk
zamkniety w sobie robiacy duzo aby dziecku bylo dobrze i Ty porzucona bez
powodu biedna mimoza.
To ze czesci osob sie nie udaje w pierwszym roku zycia dziecka to norma -
ludzie sa zaskoczeni iloscia obowiazkow i koniecznoscia podejmowania
rutynowych dzialan. I nie ma tu miejsca na "milosc" na probe. Nie wpadlas
na imprezie, ale wczesniej mimo watpliwosci oklamalas faceta biorac z nim
slub i zachodzac w ciaze mimo watpliwosci. Sorry ale nie rob teraz z siebie
pokrzywdzonej i wielce dbajacej o los corki.
Sorry za kpa w zadek, ale sie Tobie nalezalo.
Mam nadzieje, ze Wam sie uda (szczerze).

Pozdrawiam

Kri Z (wiem, ze dostane popalic, za posta ale polityczna poprawnosc
(niestety) czesto jest mi obca)


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


9. Data: 2007-08-10 20:23:12

Temat: Re: sytuacja patowa
Od: "Księżniczka Telimena \(gsk\)." <c...@W...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Kaska" <l...@w...pl> napisał w wiadomości
news:f9g7cj$g9l$1@atlantis.news.tpi.pl...

> chcemy tego dla
> coreczki, zeby miala nas razem...

Czyli nie chcecie. Nie ma sensu związywać się z kimś kogo się nie kocha, bo
to się nie uda. Dla dziecka najważniejsza jest miłość (również miłość
rodziców do siebie), szczerość, stabilność i jasność sytuacji. Tutaj tej
jasności nie ma, nie ma miłości i może nie być stabilności. Według mnie
powinnaś układać sobie życie bez poczucia winny wobec dziecka, że nie
wytrzymałaś niezgodności charakterów i poddałaś się zabierając jej szanse na
normalną rodzinę. Obcość rodziców musi być straszna. Rób tak, żeby córka
miałą Cię za wzór i chciała powielać Twoje zachowania w związku ze swoim
partnerem.
Pozdrawiam
Teli.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


10. Data: 2007-08-10 22:40:08

Temat: Re: sytuacja patowa
Od: "Kaska" <l...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

dzieki wszytkim wielkie za wypowiedzi......!.....
Rowniez "ps" dziekuje za kopa w d...., przyda sie, zwlaszcza , ze jestem
obecnie nieprzyzwoicie wrecz bezradna , potrzebuje potrzasniecia
mna....ech....Chodze i wyje. Leze i wyje... Dziecko u babci zostawilam na
pare dni, wiec moge sobie pozwolic.
I kilka slow do "ps":

ps napisal:

>>Egocentryk niedoswiadczony??? Egocentrycy zwykle doswiadczen maja mase.

dosc dziwne spostrzezenie...Ten w taki razie wyjatkowy egzemplarz - chowany
przez mamusiei ciocie jedynak, do 34 roku zycia mieszkajacy z mamusia, ktora
ma osobowosc dominujaca, a ciocia razemm zreszta z mamusia - pstasiego
mleczka mu nie szczedzily, wszytko dla niego , wszytko pod niego, i tak mu
juz zostalo. Poza tym , pozna inicjacja seksualna(28 lat) i malo doswiadczen
w tym wzgledzie. Tacy tez bywaja..




> Jego spokój, opanowanie, ....tego mi bylo wtedy trzeba, to mi dalo
> ukojenie. Mialam dosc burzliwe zycie wczesniej, i on pojawil sie w
> odpoweidnim momencie. Po poczatkowej fascynacji przyszedl czas na
> spojrzenie
> na to wszystko na spokojnie - i wtedy po raz pierwszy poczulam , ze to nie
> to.

>>Czyli co? Szukalas dalszego burzliwego zycia? Wielu partnerow? Czego?

niczego nie szukalam. A burzliwe zycie nie oznacza posiadania wielu
partnerow.
Piszac, ze poczulam , ze to nie to, mialam na mysli glebokie przekonanie o
naszym niedopasowaniu - charakterow, temperamentow, usposobien.


> Jednak brnelam dalej. Z perspektywy juz wiem, co mna kierowalo , tak
> najsilniej.... Tykal mi juz biologiczny zegar nad uchem - trzydziestka na
> karku, a dziecka pragnelam najbardziej na swiecie. I wlasnie ta chec
> posiadania dziecka sprawila , ze brnelam dalej.
> Jestesmy z roznych miast, po pewnym czasie zdecydowalam sie na
> przeprowadzenie sie do niego. Pozniej slub, po roku dziecko. I wtedy
> wlasnie, gdzy zaszlam w ciaze, zaczelo sie totalnie sypac miedzy nami.

>>O kurcze, a ja widze, ze faceta wykorzystalas, bo byl potrzebny.

moze to tak wygladac.

> On odsunal sie ode mnie - i fizycznie i psychicznie. Wtedy , kiedy
> najbardziej
> go potrzebowalam, nie bylo go ... Wtedy to, po raz pierwszy, powiedzial
> mi,
> ze nie chce juz wspolzyc ze mna. Ze nawet zgadza sie na kochanka, bo
> ...jego
> po prostu nie interesuja juz "te sprawy" ze mna.

>>Powiedzial czemu? Jakas sytuacja to spowodowala. Czy sam w zamian chcial
>>miec wolna reke?

Po prostu ...zawsze mial duuuuzo miejszy temprerament niz ja, a gdyz zaszlam
w ciaze stwierdzil, ze juz teraz nie czas na "glupoty" i powinnam sie zajac
mysleniem o dziecku a pozniej dzieckeim, a ine myslec o "swinstwach". Po
wielu rozmowach dowiedzialam sie, ze jemu seks ze mna zwyczajnie sie
znudzil, i przeprasza, ale to niezalezne o niego, owszem nadal mu sie
podobam, i mnie kocha, ale jestem mu bliska niczym siostra, a takiej
przexiez sie nie pozada..... rozumie oczywiscei mnie i godzi sie na
kochanka, oczywiscie w zamian chialby rowniez miec wolna reke. Tak to
wygladalo. Teraz po wieluuuuuuu rozmowach, po wizycie (wymuszonej na nim) u
seksuologa, cos tam sie w nim otwiera, chce sprobowac odbudowac ta sfere
miedzy nami, tyle dobrego z tego.


> Mozemy zyc , oczywiscie, razem pod jednym dachem, ale to tylko fizycznie,
> bo wszytko najlepiej
> zebysmy mieli osobno. I finanse(zreszta od poczatku tak zarzadzil), i
> seks,
> i najlepiej jak sie skupie na sobie , a jemu dam spokoj. Widzialam jak
> coraz
> bardziej "zaszywa sie w sobie", nie dawal sobie rady z tym, ze niedlugo
> pojawi sie jeszce ktos, dziecko...

>>Tak bez powodu, moze mial jakies problemy?

ano mial problemy, bal sie , ze swiat nie bedzie sie juz krecil tylko wokol
niego.

> W koncu, gdy mala miala pare miesiecy, wrocilam do swojego miasta.

>>Do rodzicow, kogos innego czy zaczelas mieszkac sama z dzieckiem?

Do swojego mieszkania, ktore wczesniej(w czasie mieszkania u niego)
wynajmowalam.

> Teraz mija 3 lata od kiedy zyjemy osobno. Przez te 3 lata....staralam sie
> zmienic ta sytuacje, niczego bardziej nie pragnelam jak tego, zeby
> zrozumial, zeby dorosl, zeby zechcial byc z nami, na normalnych warunkach,
> zebysmy byli po prostu rodzina.. Bardzo tego pragnelam dla coreczki.

>> Rozumiem chcialas tworzyc rodzine dla coreczki. Co to sa normalne warunki
>>i jak sie staralas?

tysiace przeprowadzonych z nim rozmow..... A normalne warunki - chyba wiesz,
jak funkcjonuje normalan rodzina, na pewno nie jak wspollokatorzy, jak on
proponowal


> Maz ....chyba niewiele sie zmienil, seksu wciaz nie ma miedzy nami, i
> nadal
> odmiennie widzimy wiele, wiele spraw.

>>To ma sie zgodzic na tych kochankow czy nie?

nie rozumiem tej kpiny. Nie chcialam jego zgody na kochanka, nie prosilam o
nia, wrecz upokarza mnie nia.



>>Tak warto, ale warto tez krytycznie spojrzec na siebie. Wybacz, ale Twoj
>>post wiele mowi o tym czego nie napisalas. Ze tak zapytam z glupia-frant
>>probowalas juz sobie ulozyc zycie z kims innym? Jezeli tak z jakim
>>rezultatem?

nie probowalam, bo nie to mi w glowie.



>>Jestem daleki od ocen, ale przedstawiasz sie w poscie jako udreczona
>>zyciem
>>dziwicomatka polka i szczerze to jakos mi sie wierzyc nie chce.

nie zyciem udreczona, ale decyzja jaka mam podjac

>>i Ty porzucona bez powodu biedna mimoza.

nikt mnie nie porzucil, ja odeszlam, bo nie moglam zyc dluzej w martwym
zwiazku

>>To ze czesci osob sie nie udaje w pierwszym roku zycia dziecka to norma -
>>ludzie sa zaskoczeni iloscia obowiazkow i koniecznoscia podejmowania
>>rutynowych dzialan. I nie ma tu miejsca na "milosc" na probe. Nie wpadlas
>>na imprezie, ale wczesniej mimo watpliwosci oklamalas faceta biorac z nim
>>slub i zachodzac w ciaze mimo watpliwosci. Sorry ale nie rob teraz z
>>siebie
>>pokrzywdzonej i wielce dbajacej o los corki. Sorry za kpa w zadek, ale sie
>>Tobie nalezalo.
>>Mam nadzieje, ze Wam sie uda (szczerze).

i za te slowa dziekuje, choc, drogi ps, faceta nie oklamalam, on wiedzial o
moich przedslubnych watpliwosciach.
wobec niego nie czuje sie winna, raczej wobec siebie i dziecka.


kaska


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2 ... 5


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

wypowiedz się jeśli chcesz?
Córki i teściowa
Muzyka prorodzinna ;)
Swiadkowanie dwoch facetow
prezent urodzinowy dla sześćdziesięciolatki

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »