Data: 2002-12-27 22:46:21
Temat: Re: szukam dobrego internisty z wwy
Od: "Jasiek" <a...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Przypadek podobny - z tym, ze wylew.
> Pacjent zmarl w trakcie. Dyzurny neurolog nic nie zrobil
Sytuacja analogiczna: moja matka. Wylew podpajęczynówkowy. Afazja, brak
czucia w kończynach, wymioty (w poz. leżącej, zachłystywała się). Neurolog
pojawił się po 4 godzinach od przyjęcia na izbę przyjęć, sprawdził odruchy.
Po kolejnych 2 godzinach pobrano płyn mózgowo-rdzeniowy - różowy.
Bezpośrednio po punkcji mamę spionizowano, bo pielęgniarka (opłacana 10
PLN/godz.) nie wiedziała, że nie wolno. Powiedziałem, że nie powinno się
tego robić, więc z łaską opuściła zagłówek. Po odpowiednio długim czasie
trafiliśmy na Banacha, na neurochirurgię. Wszystko OK, tylko oddział nie
dysponował: Tialoridem, Amlozekiem, Prestarium, więc mama dostała swoje leki
po kolejnej dobie.
Zmarła po 3 dobach od wylewu.
Mój ojciec: ostre niedokrwienie ucha wew. (ch. Meniera) - wymioty, nudności,
zawroty glowy nie pozwalające mu usiąść + migotanie przedsionków i ciśnienie
180/110. Po 7 godzinach zmierzono ponownie i stwierdzono, że samo wróciło do
normy; EKG nie powtórzono. Zawroty też same ustąpiły.
Jeszcze żyje, ale izoluje się od opieki zdrowotnej. Leczymy się sami (ma to
swoje uzasadnienie - lekarka zapytała czym się leczy; odpowiedziałem, że
amlozekiem i enarenalem, powiedziała, że b. dobrze i łaskawie wydała
receptę).
To chyba standard postępowania - szpital bielański, W-wa.
--
Jasiek
a...@p...onet.pl
|