Data: 2004-09-27 13:40:47
Temat: Re: "ta trzecia"
Od: "Puchatka" <p...@t...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Rzecz w tym, że mój związek do ruiny mogę doprowadzic co najwyżej ja
> sama lub mój TZ. I nikt więcej.
> Zauważ, że to ja decyduję i ja ponoszę konsekwencje.
> I niech mi nikt nie wmawia, że ludzie sie rozwodzą przez przyjaciół,
> teściowe, czy sąsiada spod 5.
>
> Eulalka, radykalnie
Moglabys troche przyblizyc Twoj radykalizm?
Czy nigdy nie czulas sie sama slaba? Na tyle zeby podjac decyzje
wygodniejsza dla siebie, wymagajaca mniej pracy i wysilku np. nad zwiazkiem?
I powiedz co wtedy mialby zrobic twoj przyjaciel? Poglaskac po glowce i
powiedziec ze dobrze robisz bo masz zlego meza?
To dla mnie nie jest sposob na dobra rade dla przyjaciela.
Ja jakos wogole nie lubie dawac dobrych rad.
I nie odwracam sie dupa od mojego znajomego co zasugerowalas. Jestem,
istnieje, jesli bedzie zle to zawsze moze wyslac mi sms czy zadzwonic. Ale
nie bede sie z nim spotykac sam na sam bo to zaszkodzi jego zwiazkowi. A o
ile wiem rozwodzic sie wcale nie ma zamiaru. Wiec powiedz mi dla jakiej idei
mam stawac na przeszkodzie im, ich porozumieniu?
Puchatka, tez kiedys radykalna ale wyleczona :P
|