Data: 2003-09-11 08:59:35
Temat: Re: tajemnice poczęcia i rozwoju zostaną ujawnione !!!!!! :-)))
Od: "Iza Radac'" <i...@i...org>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Sowa" <m...@w...pl> napisał:
> Bo mimo że jada cokolwiek, to to cokolwiek jest na ogół mniej
przetworzone
> i higieniczne :-) ?
> Bo wciąż działa tam selekcja naturalna, a skoro ona przeżyła do wieku
> rozrodczego to znaczy że jest naprawdę silnym egzemplarzem homo sapiens?
:-)
Zapewne.
Bo jak twierdzą uparcie genetycy, "za podłoże chorobowe odpowiada w 50-55 %
konstytucja
genetyczna, a w pozostałej części jeden modulujący czynnik zewnętrzny...."
(cytatuję za prof. M. Kurpiszem).
Jeszcze nie tak dawno, te czynniki modulujące upychano w 20 %....
> Owszem - dolegliwości mojego starszego dziecka przepuściłam przez pryzmat
> mojej diety w ciąży (bo innych warunków nie byłam w stanie zmienić).
> Stwierdziłam że za dużo jadłam wartościowych rzeczy (za dużo mięsa, mleka,
> orzechów, kakao, cytrusów w zimę dla wit C itp. - wszystko zgodnie z
> poradnikami dla kobiet ciężarnych i sugestiami lekarza) + preparaty
> witaminowe dla ciężarnych.
> Przy drugiej ciąży jadałam czasem rybę lub kurczaka, od drugiego trymestru
> nie piłam mleka i nie jadłam serów - pozwalałam sobie czasami na kefir lub
> jogurt naturalny, orzechy ograniczyłam do kilku dziennie, nie łykałam
> sztucznych witamin.Kupiłam w prawdzie valvit, ale przez 9 miesięcy nie
> zjadłam nawet jednego opakowania.
> Dało to rezultaty widoczne do dzisiaj - zdrową, nie alergiczną córę.
Sowa, ja tez mam dwojkę maluchow i dwa różne doświadczenia. Pozbyłam się
szczęsliwie wyrzutów sumienia, ktore nie dawały mi po prostu spać po nocach.
Przestałam się już piętnować za swoją wymyślną dietę (głownie soja) podczas
drugiej ciąży, i byle jaką (czyt. tradycyjną) podczas pierwszej, bo takie
obwinianie się nic nie daje. U mnie doświadczenia są zgoła inne, niż u
Ciebie - dziecko "sojowe" (córka) było bardziej alergiczne od urodzenia,
bardziej chorowite i delikatne. A to wlasnie córka dostawała szklanke soku
prosto z sokowirowki dziennie, 3 razy dziennie swieze suróweczki, to dla
niej sama produkowałam mleko sojowe i kreciłam przez maszynkę strączkowe na
kotlety - wszak była uczulona i na mięsa i na jaja.
Dziś mogę z radością powiedzieć, że mamy już za sobą nie konczące sie
zapalenia gardla i oskrzeli i, co najważniejsze, czteroletnia córka nie jest
alergikiem (a wróżono jej los astmatyka). Jak do tego doszło - nikt nie jest
mi w stanie na to odpowiedzieć. Zaczynaliśmy od jaj "od chłopa", potem jakoś
poszło :-)
I jeszcze jedno ciekawe spostrzezenie: syn jest mlekopijnym, mięso i
jajożernym chudzielcem (owoce kalają jego zołądek ;) natomiast córka -
pyzowaty utylizator węgli. Aktualnie oboje zdrowi niczym cygańskie potomki
;)))))
pozdrówki dla Ciebie i pociech,
Iza
|